O BE-A Walker usłyszałem tylko dlatego, że za port na konsole odpowiada polskie studio Sonka. No i okazało się, że to nie tylko przyjemna strzelanka z mechem w roli głównej, ale także ukłon w stronę legendarnej gry z kultowej Amigi. Krocz w jedną stronę i zabijaj wszystko co napotkasz na swojej drodze. Dla mnie to brzmi jak zaproszenie do dobrej zabawy. I właśnie takie mam wrażenia po dwukrotnym ukończeniu BE-A Walker.
Grę do recenzji dostaliśmy od autorów konsolowych portów studia Sonka Games
W roku 1993 na Amidze ukazała się świetna chodzona strzelanina Walker, w której krocząc wielkim mechem pokonywało się tabuny wrogów. Za produkcję odpowiadało studio DMA Design, znacie? Na pewno, ale pod zmienioną nazwą Rockstar, czyli twórców serii GTA czy Red Dead Redemption. A dlaczego o tym wspominam? Bo recenzowane przeze mnie BE-A Walker jest bardzo podobne, tylko tu kroczy się w prawo, a i sceneria jest zupełnie inna.
Ziemia jest przeludniona, więc ludzkość szukała nowych planet do kolonizacji i pozyskania cennych surowców. I znalazła. Nazywa się Eldorado, jest pokryta gęstymi dżunglami, terenami górzystymi, no idealna by postawić letniskowy domek i wysysać z niej życie. Ale jest problem. I to nawet dwa. Atmosfera nie jest przyjazna naszym płucom, a nawet wręcz śmiertelna. Drugą przeszkodą są humanoidalne stworzenia, które raczej nie chcą, by ktoś z ich domu zrobił sobie kopalnię cennych minerałów. Co więcej, nie są przyjaźnie nastawieni do nowych przybyszy. Z atmosferą poradzić sobie można filtrami, a z miejscowymi bronią ciężką. Choć to plemię wojownicze, rzucać włóczniami i kamieniami czy strzelać z łuku potrafią jak mało kto. Ale tu pojawiam się ja. Cały na stalowo.
Mech bojowy jest ogromny i dobrze uzbrojony, a swoim ciężarem może zgnieść każdego napotkanego wroga. Oj tak, wygląda to krwiście brutalnie. Zadaniem nadrzędnym jest ochrona ludzkich kolonii i eksterminacja zagrożenia, ale do czasu. W pewnym momencie trzeba będzie podjąć decyzję: czy bezdusznie wykonywać rozkazy i zabijać każdą formę życia, czy jednak... nie, ale nie będę zdradzał fabuły. Kontrola nad mechem jest stosunkowo łatwa, za to trzeba opanować optymalne używanie broni. Wraz z rozwojem scenariusza i zdobywanymi środkami można ją ulepszać, rozbudowywać i dokładać kolejne śmiercionośne zabawki. Problem w tym, że w ilość tlenu kabinie jest ograniczona, a śmiercionośne zabawki lubią się przegrzewać. Cały szkopuł w tym, żeby odpowiednio się pomiędzy broniami przełączać, a w razie potrzeby chłodzić je przy użyciu tak potrzebnego w kabinie tlenu. Na szczęście są też drony, które mogą dokonać małych napraw czy dostarczyć niebieskiego paliwa dla płuc.
BE-A Walker w 95% to czysta akcja i strzelanie do kolejnych fal wrogów. Trup ściele się gęsto, krew i zwłoki walają się wszędzie, a zużycie amunicji idzie w tony. Ale są też misje wymagające olbrzymiej precyzji. Wtedy sterowanie mechem przełączamy na ręczne i zaczyna się zabawa. Chodzenie po polu minowym nigdy nie będzie najlepszą rozrywką, ale tu z pomocą przychodzi specjalny czujnik umieszczony na nazwijmy to stopach mecha. Gdy noga opuszczana jest nad ziemię, wykrywa on miny, które nagle stają się widoczne. I tak krok po kroku, jak żółw ociężale, z zegarmistrzowską precyzją trzeba przejść przez pułapkę wroga. Alternatywną wersją tej zabawy jest przenoszenie ładunku w magazynie, gdzie pod nogami robota pałęta się ludzka obsługa. Przyznaję, to tu najwięcej razy poległem, bo każde nadepnięcie inżyniera rozpoczyna misje od nowa. I nie, strzelać do nich też nie można. Sprawdziłem.
BE-A Walker jest udaną strzelaniną, która może nie definiuje gatunku na nowo, ale jest odskocznią od klasycznych FPS-ów. Może wydawać się monotonna, no bo ile można iść w prawo patrząc ciągle na jeden bok mecha, a misje praktycznie niczym się nie różnią i z wyjątkami przez całą historię robi się ciągle to samo - eksterminuje. Ale mimo to mnie przyciągała, chciałem grać dalej, poznawać dalsze losy plenienia z Eldorado i ludźmi z którymi miałem styczność. A informację o tym, że gra posiada dwie ścieżki prowadzące do zakończenia, przyjąłem z wielką satysfakcją. Brakowało mi tylko licznika zabitych przeciwników, ale normalny gracz na to nie zwróci uwagi.
Ziemia jest przeludniona, więc ludzkość szukała nowych planet do kolonizacji i pozyskania cennych surowców. I znalazła. Nazywa się Eldorado, jest pokryta gęstymi dżunglami, terenami górzystymi, no idealna by postawić letniskowy domek i wysysać z niej życie. Ale jest problem. I to nawet dwa. Atmosfera nie jest przyjazna naszym płucom, a nawet wręcz śmiertelna. Drugą przeszkodą są humanoidalne stworzenia, które raczej nie chcą, by ktoś z ich domu zrobił sobie kopalnię cennych minerałów. Co więcej, nie są przyjaźnie nastawieni do nowych przybyszy. Z atmosferą poradzić sobie można filtrami, a z miejscowymi bronią ciężką. Choć to plemię wojownicze, rzucać włóczniami i kamieniami czy strzelać z łuku potrafią jak mało kto. Ale tu pojawiam się ja. Cały na stalowo.
Mech bojowy jest ogromny i dobrze uzbrojony, a swoim ciężarem może zgnieść każdego napotkanego wroga. Oj tak, wygląda to krwiście brutalnie. Zadaniem nadrzędnym jest ochrona ludzkich kolonii i eksterminacja zagrożenia, ale do czasu. W pewnym momencie trzeba będzie podjąć decyzję: czy bezdusznie wykonywać rozkazy i zabijać każdą formę życia, czy jednak... nie, ale nie będę zdradzał fabuły. Kontrola nad mechem jest stosunkowo łatwa, za to trzeba opanować optymalne używanie broni. Wraz z rozwojem scenariusza i zdobywanymi środkami można ją ulepszać, rozbudowywać i dokładać kolejne śmiercionośne zabawki. Problem w tym, że w ilość tlenu kabinie jest ograniczona, a śmiercionośne zabawki lubią się przegrzewać. Cały szkopuł w tym, żeby odpowiednio się pomiędzy broniami przełączać, a w razie potrzeby chłodzić je przy użyciu tak potrzebnego w kabinie tlenu. Na szczęście są też drony, które mogą dokonać małych napraw czy dostarczyć niebieskiego paliwa dla płuc.
BE-A Walker w 95% to czysta akcja i strzelanie do kolejnych fal wrogów. Trup ściele się gęsto, krew i zwłoki walają się wszędzie, a zużycie amunicji idzie w tony. Ale są też misje wymagające olbrzymiej precyzji. Wtedy sterowanie mechem przełączamy na ręczne i zaczyna się zabawa. Chodzenie po polu minowym nigdy nie będzie najlepszą rozrywką, ale tu z pomocą przychodzi specjalny czujnik umieszczony na nazwijmy to stopach mecha. Gdy noga opuszczana jest nad ziemię, wykrywa on miny, które nagle stają się widoczne. I tak krok po kroku, jak żółw ociężale, z zegarmistrzowską precyzją trzeba przejść przez pułapkę wroga. Alternatywną wersją tej zabawy jest przenoszenie ładunku w magazynie, gdzie pod nogami robota pałęta się ludzka obsługa. Przyznaję, to tu najwięcej razy poległem, bo każde nadepnięcie inżyniera rozpoczyna misje od nowa. I nie, strzelać do nich też nie można. Sprawdziłem.
BE-A Walker jest udaną strzelaniną, która może nie definiuje gatunku na nowo, ale jest odskocznią od klasycznych FPS-ów. Może wydawać się monotonna, no bo ile można iść w prawo patrząc ciągle na jeden bok mecha, a misje praktycznie niczym się nie różnią i z wyjątkami przez całą historię robi się ciągle to samo - eksterminuje. Ale mimo to mnie przyciągała, chciałem grać dalej, poznawać dalsze losy plenienia z Eldorado i ludźmi z którymi miałem styczność. A informację o tym, że gra posiada dwie ścieżki prowadzące do zakończenia, przyjąłem z wielką satysfakcją. Brakowało mi tylko licznika zabitych przeciwników, ale normalny gracz na to nie zwróci uwagi.
Zobacz także
2020-03-21, godz. 13:25
Two Point Hospital [PS4]
Two Point Hospital to zwariowana strategia w której wcielamy się w zarządcę sieci szpitali. Dlaczego zwariowana? Zorientujecie się o tym po pierwszych minutach gry. Jak się okazuje - okoliczni mieszkańcy potrafią cierpieć na różne…
» więcej
2020-03-21, godz. 13:24
NiOh 2 [PS4]
Oto szesnastowieczna, feudalna Japonia pogrąża się w chaosie bratobójczch walk, w opustoszałych wioskach, świątyniach i innych miejscach zaczynają panoszyć złe siły. Nie tylko zwykli rzezimieszkowie, którzy plądrują i mordują…
» więcej
2020-03-21, godz. 13:22
NiOh 2 [PS4]
Oto szesnastowieczna, feudalna Japonia pogrąża się w chaosie bratobójczch walk, w opustoszałych wioskach, świątyniach i innych miejscach zaczynają panoszyć złe siły. Nie tylko zwykli rzezimieszkowie, którzy plądrują i mordują…
» więcej
2020-03-14, godz. 06:00
Cisco Heat (1990 r.)
W roku 1990 w salonach gier zadebiutowały wyścigi Cisco Heat, będące kolejną produkcją traktującą o policyjnych pościgach. Choć tym razem nie polegały na ściganiu przestępców. Start na moście Golden Gate w San Francisco, a meta…
» więcej
2020-03-14, godz. 06:00
Final Fantasy VII Remake [wrażenia z dema - PS4]
Zapowiedź wydania odnowionej, napisanej na nowo gry na motywach kultowego pierwowzoru zelektryzowała graczy. Obecnie, praktycznie na każdym sprzęcie, możecie sprawdzić wersję z 1997 roku. Tyle, że to REMASTER, czyli wygląda jak przed…
» więcej
2020-03-14, godz. 06:00
[14.02.2020] Przegląd tygodnia
Super ekskluzywne Horizon Zero Dawn już nie jest super ekskluzywne - ta doskonała gra akcji z otwartym światem z PS4 zadebiutuje na PC. Gracze są wściekli... Że co? Oczywiście chodzi o tych zawiedzionych "plej-fanbojów" nie mogących…
» więcej
2020-03-14, godz. 06:00
[14.03.2020] Giermasz #389 - Giermasz czasów zarazy
Mimo groźnie brzmiącego tytułu absolutnie nie poddajemy się panice - szczególnie, że mamy TYYYYLE gier do zabawy, prawda? W tym programie przygotowaliśmy dla Was przegląd tygodnia w branży , to na początek. Michał Król ograł także…
» więcej
2020-03-14, godz. 06:00
[14.03.2020] No to gramy
W tych dziwacznych czasach z jednej strony przewidujemy ogromny wzrost zainteresowania grami komputerowymi - wszak to świetny "zabijacz czasu" - acz na razie polska giełda zareagowała dosyć nerwowo. Oczywiście, jak mówi nasz ekspert…
» więcej
2020-03-14, godz. 06:00
[14.03.2020] Między wierszami
W kąciku technologicznym pełna "profeska" - a naszym ekspertem Radkiem Lisem połączyliśmy się przez internet. Skoro mamy siedzieć w domach to siedzimy. A o czym tym razem rozmawiamy? Między innymi o tym, co można wyczytać "między…
» więcej
2020-03-07, godz. 06:00
Bayonetta & Vanquish 10th Anniversary Bundle [PS4]
Gdy odpaliłem odnowioną wersję strzelanki Vanquish to równocześnie pojawiły się dwie myśli - "wow, ale oczopląs" i że "kiedyś to było", heh. Oczopląs - bo na ekranie zazwyczaj jest mnóstwo wrogów, kule latają na wszystkie strony…
» więcej