21 lat temu do polskich kin trafił film Gwiezdne wojny: Część I - Mroczne widmo. Mniej więcej w tym samym czasie na komputerach PC została wydana gra Star Wars Episode I: Racer, która wprost nawiązywała do wyścigów, które kinomaniacy widzieli na wielkim ekranie. W roku 1999 gra studia LucasArts robiła duże wrażenie. Dynamika, szybkie ścigacze, bardzo duże prędkości i niebezpieczna walka, często kończąca się widowiskowym wybuchem. No i teraz, po 21 latach, gra powróciła na Nintendo Switch. No i niestety sentyment nie jest w stanie przesłonić licznych mankamentów.
Grę do recenzji dostaliśmy od wydawcy firmy Aspyr.
Zacznę od minusów, bo tytuł ten powinien pojawić się w Wikipedii pod hasłem "iść po linii najmniejszego oporu". Niestety. Ponad dwie dekady różnicy to w branży gier przepaść. Zamiast zrobić remake, czyli grę napisaną od nowa i dostosowaną do dzisiejszych standardów, twórcy wykonali najzwyklejszy w świecie port. I nie jest to nawet remaster, bo zmiany są kosmetyczne. W 1999 roku gra straszyła - co jednak wtedy było standardem - pikselami na krawędziach obiektów, niewyraźnymi teksturami, brakiem szczegółów i ograniczoną paletą barw. No i Star Wars Episode I: Racer z roku 2020 jest... prawie identyczny. No dobra, obiekty nie straszą rwanymi krawędziami, ale reszta wygląda jak za dawnych lat. Co prawda dynamika ścigania wydaje się lepsza i w trakcie lotu ścigaczem kilkaset kilometrów na godzinę nie ogląda się trasy, ale mimo to lata 90. rzucają się w oczy. Zwłaszcza, że odcinki trasy są długie, więc chcąc nie chcąc wygląd toru rzuca się w oczy.
Wygląd pojazdów także lekko straszy dawnymi czasami, a przecież podczas wyścigu patrzy sie na nie przez cały czas, a modele postaci straszą staroszkolną pikselozą. Również wstawki filmowe prezentowane przed każdymi zawodami przywołują wspomnienia ubiegłego millenium. Ale najgorzej jest w menu. Oryginał straszył nieczytelnymi czcionkami i tu twórcy portu spisali się na medal. Nadal są nieczytelne.
Dobra, nie będę straszył dalej, bo jeszcze przestaniecie czytać czy słuchać mojej recenzji. Warto więc wymienić te nieliczne plusy. To nadal uniwersum Gwiezdnych Wojen, które na świecie ma olbrzymią bazę fanów, do których zaliczam się i ja. I nie powiem, fajnie jest ścigać się po kilkudziesięciu torach na 8 planetach znanych z filmów i innych gier, z finałowym pojedynkiem znanym właśnie z dużego ekranu. Jest Anakin Skywalker i jego epickie walki na torze z Sebulbą oraz masą innych postaci, na które zapewne nie zwrócicie uwagi. Plusem jest też prędkość - dzięki której część mankamentów jest niezauważalna - i uczucie pędu. Nawet na początku, gdy pody latają po 400 km/h, wrażenie kosmicznej prędkości jest bardzo przyjemne, mimo że trasy są szerokie i świat nie miga w lusterku rozmywając horyzont. Pod koniec gry, mając wykupione wszystkie ulepszenia, statek osiąga nawet 1000 km/h, wtedy precyzja sterowania jest priorytetem. Na szczęście z tym gra nie ma problemów.
Star Wars Episode I: Racer to mierzenie się ze skrajnościami. Zły balans poziomu trudności, gdy po łatwym początku następuje znaczny skok i przeciwnicy sprawiają wielkie problemy, brzydka grafika i port zrobiony najniższym kosztem, brak sieciowej zabawy i ogólnie za 60 zł dostajemy krótką karierę z małą liczbą trybów gry. Z drugiej strony to nadal Gwiezdne Wojny, model jazdy i uczucie prędkości jest wspaniałe, a mnogość skrótów onieśmiela wszystkie współczesne wyścigi. Mimo, że jestem fanem tego uniwersum, radzę wam poczekać na znaczną obniżkę ceny, bo aktualnie po prostu nie jest tego warta. Nawet jeśli w przeszłości świetnie bawiliście się z oryginałem.
Zobacz także
2020-07-25, godz. 06:00
Ghost of Tsushima [PS4]
Wymyśliłem ze czternaście wersji pierwszego akapitu tej recenzji... W jednej, przykładowo, miałem zacząć od informacji, że koniecznie trzeba zmienić wersję językową na japońską (z polskimi napisami). To gwarantuje najlepsze doznania…
» więcej
2020-07-25, godz. 06:00
[25.07.2020] Komentujemy Xbox Games Showcase
Wielka bitwa konsol nowej generacji powoli wchodzi w decydującą fazę. A co jest w tym wszystkim najważniejsze? Oczywiście gry - najlepiej produkcje ekskluzywne dla danej platformy. W tym tygodniu karty odkrył Microsoft. Oczywiście zakładamy…
» więcej
2020-07-25, godz. 06:00
Ghost of Tsushima [PS4]
Wymyśliłem ze czternaście wersji pierwszego akapitu tej recenzji... W jednej, przykładowo, miałem zacząć od informacji, że koniecznie trzeba zmienić wersję językową na japońską (z polskimi napisami). To gwarantuje najlepsze doznania…
» więcej
2020-07-25, godz. 06:00
[25.07.2020] Fotelik
Co ma fotel do nowoczesnych technologii? Cóż, człowiek też musi na czymś siedzieć przed komputerem czy konsolą. A skoro uznany producent sprzętu dla graczy (i nie tylko), przedstawia siedzisko za skromne tysiące złotych - to, z pewną…
» więcej
2020-07-24, godz. 19:32
ARCHIWUM 2020, czerwiec
» więcej
2020-07-21, godz. 13:35
NiOh 2 [PS4]
Oto szesnastowieczna, feudalna Japonia pogrąża się w chaosie bratobójczch walk, w opustoszałych wioskach, świątyniach i innych miejscach zaczynają panoszyć złe siły. Nie tylko zwykli rzezimieszkowie, którzy plądrują i mordują…
» więcej
2020-07-18, godz. 06:00
Stellaris Console Edition [PS4]
Stellaris swoją premierę miało w 2016 roku (w wersji cyfrowej 2019 rok, ale teraz wreszcie w pudełku, które dostaliśmy od wydawcy), wtedy zresztą recenzowaliśmy tę niezwykle rozbudowaną strategię w futurystycznym, kosmicznym anturażu…
» więcej
2020-07-18, godz. 06:00
Stellaris Console Edition [PS4]
Stellaris swoją premierę miało w 2016 roku (w wersji cyfrowej 2019 rok, ale teraz wreszcie w pudełku, które dostaliśmy od wydawcy), wtedy zresztą recenzowaliśmy tę niezwykle rozbudowaną strategię w futurystycznym, kosmicznym anturażu…
» więcej
2020-07-18, godz. 06:00
Stellaris Console Edition [PS4]
Stellaris swoją premierę miało w 2016 roku (w wersji cyfrowej 2019 rok, ale teraz wreszcie w pudełku, które dostaliśmy od wydawcy), wtedy zresztą recenzowaliśmy tę niezwykle rozbudowaną strategię w futurystycznym, kosmicznym anturażu…
» więcej
2020-07-18, godz. 06:00
Jet Set Willy (1984 r.)
Po wielkiej imprezie wybucha równie wielka awantura - gospodyni naszego domu, wściekła na bałagan, nie chce nas wpuścić do sypialni. Albo posprzątamy, albo się nie wyśpimy. Więc ruszamy eksplorować wielkie domostwo w platformowej…
» więcej