Nawet za dzieciaka takich rzeczy nie robiłem. Ale teraz - gdybym miał hełm pilota Rebelii - to bym go zakładał specjalnie do tej gry i bym w nim grał. Star Wars: Squadrons mnie zachwyciło. Gdyby jeszcze było tam trochę więcej treści... Nie pamiętam nawet, kiedy ostatnio siedziałem za sterami X-Winga, Tie Fightera albo innego myśliwca z uniwersum Gwiezdnych Wojen. Dawno, dawno temu, że tak "zasucharuję". Do tego, te produkcje, które się pojawiały na przestrzeni lat, jakoś mnie omijały. Dlatego bardzo się zdziwiłem. Bardzo się zdziwiłem, że tak bardzo mnie ta gra wciągnęła. Wszystkie inne poszły w odstawkę, od kiedy Star Wars: Squadrons trafiło na twardy dysk.
Grę do recenzji dostaliśmy od polskiego wydawcy firmy Electronic Arts Polska.
Są tu solidne minusy, ale po pierwsze - powiem o nich później, po drugie - od pierwszych momentów gra wciąga, daje solidnego kopa adrenaliną takiego, że trudno - po pierwsze się zorientować co dzieje się na ekranie, po drugie - zorientować się, gdzie góra, gdzie dół - choć to nie jest minus, a po prostu pierwsze wrażenie.
Czym jest Star Wars: Squadrons? Raczej zręcznościową strzelanką, choć aspirującą do półki z symulatorami. Pozwala nam zasiąść za sterami kosmicznych maszyn Rebelii i Imperium, a naszym zadaniem jest walczyć z tymi drugimi. Misje dla jednego gracza, jest ich kilkanaście (a o trybie multi porozmawiamy przez chwilę za chwilę) można podzielić - no tak z grubsza - na dwa rodzaje: zniszcz przeciwnika albo obroń przyjaciela, niszcząc przy tym przeciwnika. No nie, nie mówię tego, jako pretensji. Nie będziemy przecież myśliwcem rozbrajać ładunków wybuchowych.
Część z zadań jest dodatkowo ubarwiona: na przykład eskortujemy statek, którym ucieka szpieg imperium - co sprowadza się oczywiście do likwidacji maszyn Rebelii, trzeba też rozbić w pył jakieś transporty albo porwać gwiezdny niszczyciel, który próbuje odbić Imperium - to nadal obrona swoich i niszczenie wroga. Znów mówię to, nie w celu wytykania błędów, a opisowym. A to dlatego, że wszystkie te zarysy fabularne są jedynie pretekstem, pomagają w immersji, czyli zatonięciu w realiach gry. I bardzo dobrze - każdy ruch ze strony producentów, który ma gracza wciągnąć głębiej w opowiadaną historię jest godny pochwały. Tu również, choć ja zatonąłem od pierwszego momentu, kiedy zasiadłem za sterami myśliwca.
Część z zadań jest dodatkowo ubarwiona: na przykład eskortujemy statek, którym ucieka szpieg imperium - co sprowadza się oczywiście do likwidacji maszyn Rebelii, trzeba też rozbić w pył jakieś transporty albo porwać gwiezdny niszczyciel, który próbuje odbić Imperium - to nadal obrona swoich i niszczenie wroga. Znów mówię to, nie w celu wytykania błędów, a opisowym. A to dlatego, że wszystkie te zarysy fabularne są jedynie pretekstem, pomagają w immersji, czyli zatonięciu w realiach gry. I bardzo dobrze - każdy ruch ze strony producentów, który ma gracza wciągnąć głębiej w opowiadaną historię jest godny pochwały. Tu również, choć ja zatonąłem od pierwszego momentu, kiedy zasiadłem za sterami myśliwca.
Od pierwszej chwili właściwie gra wrzuca nas w wir walki, przeplatanej fabularną intrygą, wiązkami laserów, które nadlatują z każdej strony, atakami wrogich formacji i komunikatami od pozostałych pilotów eskadry. Pierwsze momenty są trudne, ale w taki sposób, że nie zniechęcają - wręcz przeciwnie - mimo - na początku - dezorientujących światełek na kokpicie, problemów z utrzymaniem pionu (o ile w przestrzeni kosmicznej można mówić o pionie), wyczuciem sterowników i komunikatów samouczka - Star Wars: Squadrons rzuca graczowi swego rodzaju wyzwanie, ten mętlik zachęca, aby się w niego wgryźć i puścić dopiero, kiedy przynajmniej w podstawowym zakresie opanujemy sterowanie maszyną.
Te podstawy są stosunkowo proste do opanowania. Mocy trzeba użyć podczas dalszych misji, kiedy samo włączenie pola siłowego w naszym X-Wingu to za mało, kiedy trzeba zdecydować - często bardzo szybko - czy wzmocnić je na rufie, czy też mocniejsza osłona przyda się z przodu? A może moc silników jest ważniejsza? Czy też powinniśmy jednak postawić na szybsze ładowanie pokładowych laserów? Dylematy zaczynają się już przed rozpoczęciem misji, kiedy decydujemy, jaką broń mamy zainstalować, a także jaki rodzaj silnika wybrać, na jakie poszycia kadłuba się zdecydować czy który rodzaj rakiet albo wabików zastosować na pociski wysyłane przez nieprzyjaciela.
Te podstawy są stosunkowo proste do opanowania. Mocy trzeba użyć podczas dalszych misji, kiedy samo włączenie pola siłowego w naszym X-Wingu to za mało, kiedy trzeba zdecydować - często bardzo szybko - czy wzmocnić je na rufie, czy też mocniejsza osłona przyda się z przodu? A może moc silników jest ważniejsza? Czy też powinniśmy jednak postawić na szybsze ładowanie pokładowych laserów? Dylematy zaczynają się już przed rozpoczęciem misji, kiedy decydujemy, jaką broń mamy zainstalować, a także jaki rodzaj silnika wybrać, na jakie poszycia kadłuba się zdecydować czy który rodzaj rakiet albo wabików zastosować na pociski wysyłane przez nieprzyjaciela.
W immersji bardzo pomaga wygląd kokpitów. Zasłaniają dużą część ekranów, nie ma możliwości zmiany kamery - świat możemy obserwować jedynie oczami naszego pilota - to także ten sznyt symulacyjny - nie wszystkim przypadnie to do gustu, ale ja byłem zachwycony, bo to oznacza, że w dużej mierze jesteśmy zdani jedynie na przyrządy pokładowe, bo pole widzenia jest naprawdę niewielkie - niekiedy jedynie na pół ekranu, a co się dzieje z tyłu albo z boku - o tym często może nam powiedzieć jedynie radar. Albo ostrzeżenie przed nadlatującą rakietą, które kupuje nam cenne sekundy na wykonanie uniku bądź wypuszczenie flary. Rzadko sprawdza się latanie na ,,hura'' na wprost dobrze uzbrojonego wroga - bywa, że musimy zneutralizować wieżyczki rakietowe czy coś w tym rodzaju - to zmusza już do manewrowania, uników, ataku z góry lub z dołu i jeszcze dodaje emocji. Co dziwne, zgony w misjach fabularnych nie są wcale takie częste. Prędzej zdarza się nam niepowodzenie z innych powodów - porażka w obronie jakiegoś przyczółku czy zniszczenie statku, który mieliśmy eskortować.
Misje przetykane są wizytami w hangarze. Tam oczywiście załatwiamy technikalia związane z maszyną, uczestniczymy w odprawach, ale mamy też możliwość rozmowy z innymi pilotami - ale tylko tymi ustalonymi - tu wszystko jest liniowe jak wąskotorówka w Rewalu - odpowiedzi też nie są zbyt zaskakujące, a dialogi nieco sztywne, ale przestałem zwracać na to uwagę po pięciu minutach. Tym bardziej, że wszystko właściwie sprowadza się do wysłuchania monologu bez żadnych opcji odpowiedzi.
Graficznie - bardzo ładnie. Szczególnie podoba mi się kokpit i całe wnętrze maszyn, choć do widoku z zewnątrz też nie mam zastrzeżeń. Szczególnie, kiedy widzę jak na wprost celownika jakiś czarny TIE właśnie zmienia się w chmurę dymu i kilku rozbłysków. To szalenie satysfakcjonujące.
Ale są też rzeczy mniej satysfakcjonujące. Zdarzają się błędy - raz dowódca mojej eskadry latał w kółko, zamiast udać się do punktu rozpoczęcia misji, pomógł dopiero restart gry. Czytałem też o "zawiechach", które zmuszają do wyłączenia konsoli, choć mnie się nie przytrafiły.
Chciałbym też bardzo uniknąć zwrotu, że misje dla pojedynczego pilota to taki wstęp przed rozpoczęciem łupania w multi, bo to jest już tak zużyte powiedzenie, jak wycieraczka przed Lidlem. Choć twórcy chyba zamierzali tak to potraktować, tym bardziej, że Star Wars: Squadrons z daleka pachnie produkcją zrobioną pod sieć. Z tym, że jak na razie są dostępne jedynie dwa tryby, na połączenie czeka się dość długo, a przy tym, że zgon na początku jest chlebem powszednim każdego początkującego gracza - trudno tu nawet wystawić jakąś ocenę. Także tu stawiam znak zapytania, bo być może, choć właściwie jestem tego pewien - twórcy zostawili sobie furtkę dla dodatków, niestety po naszej stronie ogrodzenia jest za mało, żeby rozbudzić jakiś głód walki z żywymi przeciwnikami.
Liczę na więcej i będę czekał. Będę czekał, bo Star Wars: Squadrons polecam Wam wszystkim, nie tylko fanom Gwiezdnych Wojen, nie tylko miłośnikom strzelanek powietrzno-kosmicznych. To po prostu bardzo dobra gra jest, a mam nadzieję, że będzie jeszcze lepsza.
Graficznie - bardzo ładnie. Szczególnie podoba mi się kokpit i całe wnętrze maszyn, choć do widoku z zewnątrz też nie mam zastrzeżeń. Szczególnie, kiedy widzę jak na wprost celownika jakiś czarny TIE właśnie zmienia się w chmurę dymu i kilku rozbłysków. To szalenie satysfakcjonujące.
Ale są też rzeczy mniej satysfakcjonujące. Zdarzają się błędy - raz dowódca mojej eskadry latał w kółko, zamiast udać się do punktu rozpoczęcia misji, pomógł dopiero restart gry. Czytałem też o "zawiechach", które zmuszają do wyłączenia konsoli, choć mnie się nie przytrafiły.
Chciałbym też bardzo uniknąć zwrotu, że misje dla pojedynczego pilota to taki wstęp przed rozpoczęciem łupania w multi, bo to jest już tak zużyte powiedzenie, jak wycieraczka przed Lidlem. Choć twórcy chyba zamierzali tak to potraktować, tym bardziej, że Star Wars: Squadrons z daleka pachnie produkcją zrobioną pod sieć. Z tym, że jak na razie są dostępne jedynie dwa tryby, na połączenie czeka się dość długo, a przy tym, że zgon na początku jest chlebem powszednim każdego początkującego gracza - trudno tu nawet wystawić jakąś ocenę. Także tu stawiam znak zapytania, bo być może, choć właściwie jestem tego pewien - twórcy zostawili sobie furtkę dla dodatków, niestety po naszej stronie ogrodzenia jest za mało, żeby rozbudzić jakiś głód walki z żywymi przeciwnikami.
Liczę na więcej i będę czekał. Będę czekał, bo Star Wars: Squadrons polecam Wam wszystkim, nie tylko fanom Gwiezdnych Wojen, nie tylko miłośnikom strzelanek powietrzno-kosmicznych. To po prostu bardzo dobra gra jest, a mam nadzieję, że będzie jeszcze lepsza.
Zobacz także
2021-06-05, godz. 06:00
Iron Harvest: Operation Eagle DLC
Hej! Dzisiaj zabiorę Was do świata jakiego na pewno nie znacie. To będzie podróż do przeszłości, prosto do lat 20. XX wieku, ale jednak rzeczywistość, jaką spotkacie na miejscu, znacząco różni się od tej znanej nam z kart historii…
» więcej
2021-06-05, godz. 06:00
World of Tanks: Modern Armor [Xbox Series X]
Od redakcji: Popularne "czołgi" w odświeżonej odsłonie na konsolach. Gra jest za darmo (z mikropłatnościami), możecie ją przetestować sami - więc poniższy tekst traktujcie jako opinię o najnowszej wersji tej produkcji. Kilkadziesiąt…
» więcej
2021-06-05, godz. 06:00
[05.06.2021] Giermasz #451 - Socjologiczny eksperyment
Dwie gry sieciowe, zabawna przygodówka i dodatek do udanej strategii - to plan na to wydanie Giermaszu. Na konsolach możecie już testować bardzo popularną grę w nieco innej odsłonie, z nowoczesnymi maszynami na polu walki. World of…
» więcej
2021-06-05, godz. 06:00
World of Tanks: Modern Armor [Xbox Series X]
Od redakcji: Popularne "czołgi" w odświeżonej odsłonie na konsolach. Gra jest za darmo (z mikropłatnościami), możecie ją przetestować sami - więc poniższy tekst traktujcie jako opinię o najnowszej wersji tej produkcji. Kilkadziesiąt…
» więcej
2021-06-04, godz. 16:42
GIERMASZ 2021, czerwiec
» więcej
2021-06-04, godz. 16:42
[05.06.2021] Na pasach
Co mają przepisy ruchu drogowego do nowoczesnych technologii? Bynajmniej nie chodzi o zaawansowaną technikę używaną we współczesnych autach. Nasz ekspert Radek Lis przypomina, że wgapianie się w ekran, zamiast patrzenie na drogę…
» więcej
2021-05-29, godz. 06:00
[28.05.2021] Przegląd tygodnia
No no no... Tylko oczywiście musi być w tej beczce miodu łyżka dziegciu. Bo Sony pochwaliło się właśnie długim pokazem rozgrywki Horizon Forbidden West. Przygoda w otwartym, post apokaliptycznym świecie wygląda fenomenalnie na nowej…
» więcej
2021-05-29, godz. 06:00
Miitopia [Switch]
Chcecie bajki? Oto bajka... Była sobie kraina Miitopia, gdzie żyły ludziki-awatary tworzone przez samych graczy. Atmosfera była sielsko-głupiutka, aż do czasu, gdy Dark Lord Stan stwierdził, że ukradnie sobie twarze Mii-ludków. A…
» więcej
2021-05-29, godz. 06:00
Biomutant [Xbox Series X]
Emocje przed pojawieniem się Biomutanta na rynku tylko rosły, bo z każdym przesunięciem daty premiery (pierwotnie rok 2019) gracze mogli mieć nadzieję, że w ich ręce trafi naprawdę doszlifowany produkt. Choć, wspomniane emocje (przynajmniej…
» więcej
2021-05-29, godz. 06:00
Miitopia [Switch]
Chcecie bajki? Oto bajka... Była sobie kraina Miitopia, gdzie żyły ludziki-awatary tworzone przez samych graczy. Atmosfera była sielsko-głupiutka, aż do czasu, gdy Dark Lord Stan stwierdził, że ukradnie sobie twarze Mii-ludków. A…
» więcej