Stary uwodziciel Larry Laffer nie daje za wygraną. Od kilkudziesięciu lat uskutecznia swoje miłosne podboje i robi to po raz kolejny, w najnowszej odsłonie z podtytułem Wet Dreams Dry Twice. Jeśli szukacie przykładu nieudolnych podrywów, czerstwych żartów, ładowania się w kłopotliwe sytuacje, to tu cały na biało wkracza około 40-letni Larry. Po raz kolejny otrzymaliśmy przepełnioną humorem przygodówkę point-n-click, która ani przez chwilę nie pozwala się nudzić.
Grę do recenzji dostaliśmy od polskiego wydawcy firmy Koch Media Poland.
By wszystko uporządkować, Leisure Suit Larry: Wet Dreams Dry Twice to kontynuacja przygód z 2018 roku. By gracze nie czuli się zagubieni, bo nie pamiętają co się działo, lub po prostu w nią nie grali, twórcy zastosowali ciekawy zabieg. Larry odbywa rozmowę, która w skrócie przedstawia co się działo i jaki los spotkał Faith - wielką miłość jego życia. Szkoda, że jest to tylko dialog, bo mówiąc wprost, można się łatwo pogubić. Bohater rozpoczyna nowy etap w życiu i szykuje się do ślubu. Problem w tym, że nie widział panny młodej, a przeznaczona jest mu poprzez starą przepowiednię, którą przedstawia mu przywódca wyspy Cancúm. Przygotowania do ślubu to początek gry, choć dość szybko sytuacja zmienia się o 180 stopni. Larry na zbudowanej ze śmieci i stołu tratwie postanawia szybko ewakuować się z wyspy, co jest początkiem wielkiej przygody. Pamiętacie, jak wspominałem o ślubie? Bo bohater już nie pamięta i historia toczy się wokół poszukiwań ukochanej Faith.
Wielowątkowość historii to tutaj norma. Protagonista robi sto rzeczy na raz, poznaje kolejne postaci - głównie płci żeńskiej, rozwiązuje zagadki i nieświadomy zagrożenia wesoło kroczy przez świat. Choć celniej byłoby powiedzieć potyka się, bo Larry to zwykła fajtłapa z masą szczęścia. A w tle jest intryga, oczywiście przesiąknięta seksualnym podtekstem, która ma duże znaczenie nie tylko na jego losy, ale i na zakończenie całej przygody. Przygody, która jest dość łatwa, bo gra prowadzi gracza za rękę. Ciężko się tu zaciąć, nie można się zgubić i daleko tu do klasycznych odsłon przygodówek point-n-click, które potrafiły zablokować grającego na wiele godzin. Jedyną przeszkodą było... sterowanie, które na początku nie jest intuicyjne, ale od czego jest dotykowy ekran Switcha.
Wielkim plusem 11. odsłony przygód Larry'ego są polskie napisy. Dobre tłumaczenie to podstawa, bo produkcja ta to przede wszystkim czytanie dialogów i wybieranie opcji podczas rozmów. Dzięki temu gracz zyskuje masę podpowiedzi, które prawie wprost potrafią nakierować na rozwiązanie kolejnej zagadki. Dla mnie to wielki plus, bo nie lubię gier, w których blokuje się na kilkadziesiąt minut tylko dlatego, że mam się domyślić co szalonego tym razem wpadło do głowy twórców. Jest nawet system podpowiedzi, który podświetla przedmioty z którymi można wejść w interakcję. Dzięki temu krok po kroku, przyjemnie i z humorem poznajemy historię i pchamy ją do przodu. Oczywiście wręcz trzeba zbierać każdy znaleziony przedmiot, bo nigdy nie wiesz, czy czasem się nie przyda. Można je połączyć lub nawet budować konstrukcje, gdy znajdzie się odpowiedni schemat. Ogólnie jest co robić.
Graficznie najnowsza odsłona Larry'ego to nawiązanie do tego, co znamy od lat. Jest ładnie kolorowo, z masą szczegółów i co najważniejsze, z toną humoru. Nie chce niczego zdradzać, bo warto poświęcić czas na samodzielne drążenie, ale np. wprost wyśmiewanie blogerów podróżniczych, którzy oczekują wszystkiego za darmo za fotkę na insta, to czysta doskonałość.
Leisure Suit Larry: Wet Dreams Dry Twice nie jest grą długą, choć kilkanaście godzin zabawy jest wręcz pewne. Wiele też zależy od tego, jak bardzo lubicie klikać we wszystko co popadnie, do czego bardzo zachęcam, bo tu każdy tekst jest przepełniony humorem. To doskonały przykład na udaną przygodówkę point-n-click, nawet jeśli nigdy nie graliście we wcześniejsze odsłony tej serii.
Zobacz także
2021-01-16, godz. 06:00
[16.01.2021] CES 2021 cz1
Na początku trzeba uczciwie powiedzieć, że nasz technologiczny ekspert Radek Lis jest nieco rozczarowany, jak zorganizowano tegoroczne targi CES. Wielka to impreza na początku roku zawsze była, wiadomo, że z powodu koronawirusa tym razem…
» więcej
2021-01-16, godz. 06:00
[16.01.2021] Giermasz #431 - Pierwsza premiera
Oficjalnie możemy ogłosić, że zainaugurowaliśmy rok 2021. Pierwszą recenzją, gry wydanej w styczniu, jest test produkcji traktującej o wyścigach motocrossowych MXGP 2020 . Testował Michał Król - i poleca. Tylko pamiętajcie, żeby…
» więcej
2021-01-15, godz. 14:57
GIERMASZ 2021, styczeń
» więcej
2021-01-15, godz. 14:57
[09.01.2021] Na starcie 2021 roku w technologiach
My w Giermaszu zasadniczo lubimy proste rozwiązania. Z tego powodu nie raz wytykaliśmy jednemu z największych producentów konsol, że nieźle "zamieszał" z nazwami kolejnych urządzeń. I jakby tego było mało, nasz technologiczny ekspert…
» więcej
2021-01-15, godz. 14:43
ARCHIWUM 2019
» więcej
2021-01-15, godz. 14:43
ARCHIWUM 2020
» więcej
2021-01-15, godz. 14:39
GIERMASZ 2021, styczeń
» więcej
2021-01-15, godz. 14:39
[09.01.2021] Polskie gry 2021 roku
Od razu zastrzegamy: w czasach w których przesuwanie daty premiery nie jest niczym nadzwyczajnym (a czasami wręcz koniecznym), potraktujcie naszą dyskusję z pewnym dystansem. Gospodarz kącika Gramy po polsku, Michał Król mówi o produkcjach…
» więcej
2021-01-09, godz. 06:00
[09.01.2021] Giermasz #430 - Wróżymy z fusów, czyli przed nami rok 2021
Skoro podsumowaliśmy już gry i branżowe wydarzenia minionego roku, oczywiście patrzymy już w przyszłość, czas na przygotowanie się do 2021 roku na naszych konsolach i komputerach. Ale pamiętajcie, że to dosyć szalona i nieprzewidywalna…
» więcej
2021-01-02, godz. 06:00
[02.01.2021] Giermasz #429 - Najlepsze gry roku w Giermaszu 2020 cz2
Ten program dłuższy od pierwszej części podsumowania, bo tradycyjnie w drugiej połowie roku mamy i więcej premier. Tak jak tydzień temu Michał Król i Andrzej Kutys przedstawią najciekawsze naszym zdaniem produkcje 2020 roku (spotkanie…
» więcej