Może opowiedzmy o tej grze z punktu widzenia kogoś, kto z serią nie miał nigdy do czynienia. Gulity Gear: Strive to kolejna odsłona marki, która ma już ponad 20 lat. Nic dziwnego, że dojrzalsi gracze - jak ja - pierwszy kontakt z nią mieli jeszcze w salonach gier. Ja akurat w Międzyzdrojach. Poszczególne części bijatyki zawsze przyciągały nieco inną grafiką, charakterystycznymi postaciami i rozwiązaniami, które - choć znane z innych produkcji - tu podane były (i są nadal) w nieco odświeżonych, innych formach. Później, kiedy konsole na dobre rozgościły się w naszych domach, gracze zaczęli doceniać także opowiadaną historię.
Grę do recenzji dostaliśmy od polskiego wydawcy firmy Cenega.
Guilty Gear: Strive jest na tyle nietypową produkcją (rzecz jasna dla tych, którzy nie mieli do czynienia z wcześniejszymi częściami), że zacznę od czegoś, co w przypadku bijatyk zostawiam na koniec lub w ogóle pomijam. Fabuła. Nie jest obowiązkowe oczywiście zapoznanie się z historią, no chyba, że tak bardzo zależy Wam na uzasadnieniu tego, że kimś wycieracie bruk.
Tu rozwiązanie jest o tyle inne, że tryb Story Mode, który w innych grach polega na poznawaniu historii urozmaiconym kolejnymi starciami... tak tu nie ma starć. Jeśli włączycie ten tryb, pozostaje zaopatrzyć się w coś do picia i jedzenia, i rozkoszować się seansem. Przyznam, że to opcja albo dla koneserów, albo dla tych, którzy chcą zadbać o jak największą inercję i poznać wszystkie meandry fabularne. Tym bardziej, że opowieść jest bezpośrednią kontynuacją wydarzeń z poprzedniej części. Trwa to... długo. Dobra, przyznaje, nie obejrzałem całości. Próbowałem, ale w międzyczasie gdzieś przeczytałem, że wszystko trwa cztery godziny, także choć oglądałem z zainteresowaniem, to po pewnym czasie odpuściłem. Można wszystko obejrzeć za jednym razem, ale też podzielić na odcinki, co ciekawe ten film traktowany jest jak sama rozgrywka, można wykonać save'a i wrócić do seansu później.
Tu rozwiązanie jest o tyle inne, że tryb Story Mode, który w innych grach polega na poznawaniu historii urozmaiconym kolejnymi starciami... tak tu nie ma starć. Jeśli włączycie ten tryb, pozostaje zaopatrzyć się w coś do picia i jedzenia, i rozkoszować się seansem. Przyznam, że to opcja albo dla koneserów, albo dla tych, którzy chcą zadbać o jak największą inercję i poznać wszystkie meandry fabularne. Tym bardziej, że opowieść jest bezpośrednią kontynuacją wydarzeń z poprzedniej części. Trwa to... długo. Dobra, przyznaje, nie obejrzałem całości. Próbowałem, ale w międzyczasie gdzieś przeczytałem, że wszystko trwa cztery godziny, także choć oglądałem z zainteresowaniem, to po pewnym czasie odpuściłem. Można wszystko obejrzeć za jednym razem, ale też podzielić na odcinki, co ciekawe ten film traktowany jest jak sama rozgrywka, można wykonać save'a i wrócić do seansu później.
Do dyspozycji gracza są trzy tryby - Arcade, Versus i Survival. Czyli raczej standardowe - kilka walk z rzędu, na końcu których stajemy twarzą w twarz z twardszym zawodnikiem, pojedyncze starcia z komputerem i pojedynki z wieloma oponentami z rzędu aż do wyczerpania paska energii. Singlowa zabawa pokazuje także w jakich relacjach są poszczególni bohaterowie, po pojedynkach wymieniają się kilkoma zdaniami, które zdradzają czy darzą się sympatią, szacunkiem czy też za sobą nie przepadają.
Co do samej rozgrywki - nie ma tu żadnej rewolucji (a wypada przypomnieć z odrobiną złośliwości, że twórcy taką zapowiadali przed premierą), Guilty Gear: Strive nie proponuje niczego, czego byśmy nie widzieli w innych produkcjach tego typu. Dodało kilka nowości względem poprzednich części - na przykład dash albo ogłuszenia. Co nie zmienia faktu, że rozgrywka jest bardzo przyjemna: szybka, bardzo dynamiczna, ale też dość przyjazna nawet dla początkujących. Podstawy są dość proste i dają też fundamenty pod to, żeby nieźle radzić sobie od początku i zaliczyć kilka zwycięstw. Co oczywiście daje motywację do tego, żeby brnąć dalej. Choć Gulity Gear: Strive skrzydła rozwija właśnie przy bliższym poznaniu i wgryzieniu się w ciosy specjalne i bardziej wyszukane techniki. Wtedy czerpiemy z niego to, co najlepsze - jest wtedy też co pooglądać, bo co bardziej wyszukane kombinacje są odpowiednio efektownie pokazane - jak to w produkcjach z dalekiego wschodu.
Do grafiki jednak mam pewne zastrzeżenia, są chwile, w których nie mogę się przyczepić, ale nie ma tu jakiejś jednej stałej, niektóre elementy wyglądają na niedopracowane, przede wszystkim część animacji, bo pierwsze wrażenie jest rewelacyjne, później jednak zaczynają wyłazić na wierzch niedoróbki i jakieś zbyt sztywne momenty. Brakuje mi też nieco postaci - jest ich 15, co nie jest jakąś szokującą liczbą, będą też kolejne w dodatkach, ale to wciąż mało jak na początek. Ale o muzyce złego słowa nie powiem. Jest świetna. Jak cała gra zresztą, bo te wady to raczej jakieś drobiazgi, całość prezentuje się lepiej niż dobrze.
Co do samej rozgrywki - nie ma tu żadnej rewolucji (a wypada przypomnieć z odrobiną złośliwości, że twórcy taką zapowiadali przed premierą), Guilty Gear: Strive nie proponuje niczego, czego byśmy nie widzieli w innych produkcjach tego typu. Dodało kilka nowości względem poprzednich części - na przykład dash albo ogłuszenia. Co nie zmienia faktu, że rozgrywka jest bardzo przyjemna: szybka, bardzo dynamiczna, ale też dość przyjazna nawet dla początkujących. Podstawy są dość proste i dają też fundamenty pod to, żeby nieźle radzić sobie od początku i zaliczyć kilka zwycięstw. Co oczywiście daje motywację do tego, żeby brnąć dalej. Choć Gulity Gear: Strive skrzydła rozwija właśnie przy bliższym poznaniu i wgryzieniu się w ciosy specjalne i bardziej wyszukane techniki. Wtedy czerpiemy z niego to, co najlepsze - jest wtedy też co pooglądać, bo co bardziej wyszukane kombinacje są odpowiednio efektownie pokazane - jak to w produkcjach z dalekiego wschodu.
Do grafiki jednak mam pewne zastrzeżenia, są chwile, w których nie mogę się przyczepić, ale nie ma tu jakiejś jednej stałej, niektóre elementy wyglądają na niedopracowane, przede wszystkim część animacji, bo pierwsze wrażenie jest rewelacyjne, później jednak zaczynają wyłazić na wierzch niedoróbki i jakieś zbyt sztywne momenty. Brakuje mi też nieco postaci - jest ich 15, co nie jest jakąś szokującą liczbą, będą też kolejne w dodatkach, ale to wciąż mało jak na początek. Ale o muzyce złego słowa nie powiem. Jest świetna. Jak cała gra zresztą, bo te wady to raczej jakieś drobiazgi, całość prezentuje się lepiej niż dobrze.
Zobacz także
2020-05-30, godz. 06:00
Hatsune Miku: Project DIVA MegaMix [Switch]
Gdy pojawiła się opcja przetestowania Hatsune Miku: Project Diva MegaMix, czyli gry z serii z którą wcześniej nigdy nie miałem do czynienia - i gdy sprawdziłem, o co w tym chodzi - to stwierdziłem: "ok, przynajmniej potrenuję układ…
» więcej
2020-05-30, godz. 06:00
[30.05.2020] Wycieczka do Zony
Ta gra, umiejscowiona w alternatywnej rzeczywistości napromieniowanej strefy wokół miasta Prypeć, to jedna z tych pozycji, na które patrzymy z nadzieją na spory komercyjny sukces. I jak opowiada Michał Król, twórcy znajdującego się…
» więcej
2020-05-30, godz. 06:00
[30.05.2020] Smartfon dla gracza
Oczywiście w dzisiejszych czasach smartfon dedykowany specjalnie fanom elektronicznej rozrywki nie jest niczym nowym. A nasz ekspert technologiczny Radek Lis zwraca uwagę na propozycję firmy dopiero próbującej zdobyć rynek, więc to…
» więcej
2020-05-30, godz. 06:00
[30.05.2020] Giermasz #400 - Jak przegapić własny jubileusz...
... czyli jeżeli pytacie nas, jak uczciliśmy czterechsetne wydanie programu, to, hmm... kompletnie o tym zapomnieliśmy, heh. Wielka feta zatem w Giermaszu numer 401 (żart). A tak poważnie mówiąc, to zapraszamy do wysłuchania trzech…
» więcej
2020-05-30, godz. 06:00
Ion Fury [PS4]
Ion Fury, produkcja klimatem i rodem z lat 90-tych trafiła na konsole. To strzelanka przeznaczona dla dość wąskiej grupy odbiorców. Jak inaczej określić produkcję, która powstała na starym silniku sprzed 30 lat? To gratka dla fanów…
» więcej
2020-05-30, godz. 06:00
Ion Fury [PS4]
Ion Fury, produkcja klimatem i rodem z lat 90-tych trafiła na konsole. To strzelanka przeznaczona dla dość wąskiej grupy odbiorców. Jak inaczej określić produkcję, która powstała na starym silniku sprzed 30 lat? To gratka dla fanów…
» więcej
2020-05-23, godz. 06:00
Gigantozaur Gra [Switch]
Pamiętam, że gdy dostałem do recenzji remake serii o Fioletowym Smoku, mój Młody siedział obok i dopingował mnie do grania właśnie w te produkcje. Obserwował, bo za mały był, żeby się nauczyć sterowania. Ale teraz nieco podrósł…
» więcej
2020-05-23, godz. 06:00
Gigantozaur Gra [Switch]
Pamiętam, że gdy dostałem do recenzji remake serii o Fioletowym Smoku, mój Młody siedział obok i dopingował mnie do grania właśnie w te produkcje. Obserwował, bo za mały był, żeby się nauczyć sterowania. Ale teraz nieco podrósł…
» więcej
2020-05-23, godz. 06:00
Gigantozaur Gra [Switch]
Pamiętam, że gdy dostałem do recenzji remake serii o Fioletowym Smoku, mój Młody siedział obok i dopingował mnie do grania właśnie w te produkcje. Obserwował, bo za mały był, żeby się nauczyć sterowania. Ale teraz nieco podrósł…
» więcej
2020-05-23, godz. 06:00
Mafia II Definitive Edition [PS4]
Kiedy tylko usłyszałem pierwsze głosy o tym, że 2K Games powróci do serii Mafia, to nie mogłem wręcz powstrzymać przed okazywaniem swojej radości. Prawda jest taka, że seria miała jeden bardzo dobry tytuł - to Mafia I, jeden nieco…
» więcej