Grę do recenzji dostaliśmy od polskiego wydawcy firmy Cenega.
Zacznijmy od pozytywów. Gra się rewelacyjnie, a widowisko urasta do miary transmisji NBA w telewizji. Łącznie z całą otoczką, ceremonią wejścia na parkiet, przerywnikami, zbijaniem piątek, ziomalstwem koszykarzy i niestety brzydko wykonanymi cheerleaderkami. Rozgrywka jest płynna, widowiskowa, wsady i dźwięk skrzypiącego kosza czy odgłosu siatki po czystym rzucie to po prostu poezja. Szybkie ataki, powolne rozgrywanie, zasłony, specjalne rozgrywanie, budowanie pozycji do rzutu, zagrania sytuacyjne - tu jest wszystko. Jak już wspominałem w pierwszych wrażeniach, liczba możliwości zagrań wręcz przytłacza. Ale dzięki temu każdy może dostosować rozgrywkę do własnych upodobań. A to koncentracja na rzutach za 3, dynamiczne wejścia pod kosz, granie na centra, taktyka pod lidera itd. Sama nauka możliwości ruchów, podań czy rzutów, jest wymagająca, ale jak wspomniałem, każdy znajdzie coś dla siebie czy dostosuje zabawę pod wybraną drużynę. De facto opanowałem kilkanaście przydatnych zagrań i tak budowałem moją grę, całkowicie zapominając o innych rozwiązaniach. Ale grało się wyśmienicie, więc po co miałbym to zmieniać?
Po drugie, zakochałem się w trybie Mamba Moments, poświęconemu jednemu z najlepszych koszykarzy w historii, tragicznie zmarłemu Koby’emu Bryantowi. Jest to zestawienie kultowych wyzwań i celów, które osiągnęła ta legenda w spotkaniach w przeszłości. A to zdobycie odpowiedniej liczby punktów, przechwytów, zbiórek, zablokowanie na maksymalnie 20 punktach Jordana itd. Wszystko z rewelacyjnymi starymi wstawkami - przelot kamerą nad miastem rodem z epoki VHS, skróty z tych meczów, komentarze odnoszące się do wydarzeń z tamtych lat, np. transfer Shaquille'a O'Neala. To chyba najlepsza część zabawy w NBA 2K24.
Rewelacyjnie wypadło też odwzorowanie prawdziwych ruchów koszykarzy, choć dostępne są tylko na najnowszej generacji konsol. Twórcy stworzyli technologię proPlay, która analizując materiały wideo NBA przeniosła do gry realistyczne animacje oraz ruchy zawodników. Gwiazdy parkietów wyglądają jak żywcem wyjęte z hali i mają swoje odwzorowane zagrania. A nasz polski Jeremy Sochan rzuca wolne jedną ręką, jak w rzeczywistości. Wypada to po prostu rewelacyjnie, ale szybko się do tego przyzwyczaiłem i mówiąc wprost, przestałem zwracać na to uwagę.
Nowością, która mnie wciągnęła, jest tryb MyNBA Lite, będącą odchudzoną wersją trybu kariery i grania pełnego sezonu MyNBA. Tu mamy tylko najważniejsze rzeczy, jest sporo uproszczeń i dzięki temu można skupić się na najważniejszych elementach, transferach, drafcie i grze. Jest to ukłon w stronę graczy, którzy nie chcą dokładnie zarządzać dosłownie wszystkim. Ma być łatwo i przyjemnie. I tak jest.
Teraz czas na łyżkę dziegciu, wróć, chochlę a nawet wiaderko dziegciu, czyli tak nachalne, nielubiane przez graczy serii NBA 2K mikropłatności w trybach online. Co prawda nie jest to pay-2-win, ale jest dramat. W MyCareer, w którym wspinamy się po szczeblach kariery, jest ich całe mnóstwo. Zabawa fajna, ale płacenie za szybki progres to zbrodnia. W najpopularniejszym trybie multi MyTeam tworzymy swoją drużynę marzeń i gra wręcz zachęca do kupowania kolejnych poziomów, by przyśpieszyć procesy. I to ma mnie zachęcić do długiego mozolnego budowania dream teamu? No nie, daj kasę, bo inaczej będzie długo i boleśnie. Wygląda to dramatycznie. Ultimate Team w FIFIE wypada przy tym jak najlepsze rozwiązanie dla graczy, pro społecznościowe, wygodne i tanie. Jest także pozwalający powołać własnego zawodnika MyPlayer, ale przez mikrotransakcje nawet nie chce mi się o tym mówić. W "podzięce" dla twórców gracze bombardują NBA 2K24 negatywnymi recenzjami, ale na korpo to nie działa, liczy się tylko zysk. Problem w tym, że mają monopol, więc fani koszykówki są na nich skazani. Na Steamie oceny graczy są dramatyczne, przytłaczająco negatywne, z jedną z najniższych średnich w historii na poziomie 9%. Czyli takie 0,9/10. Trochę lepiej jest na agregującym oceny Metacritic, gdzie średnia wynosi 2,2/10. I nie ma żadnych szans, by oceny skoczyły wyżej, bo gracze mają dość zachłanności wydawcy 2K i dosłownie wszędzie dają temu wyraz. A korporacja dalej traktuje ludzi jak dojne krowy. Widać i tak im się to opłaca.
Graficznie NBA 2K24 wygląda świetnie, choć jest nierówne. Gwiazdy wyglądają fantastycznie, za to mniej znani zawodnicy zostali potraktowani jak w fabryce. Byle by byli, są ale bez szału. Za to cała otoczka, hale, kibice, ogólne wrażenia z gry, to naprawdę najwyższa jakość. Jedynie tych średnio wykonanych cheerleaderek nie mogę przeboleć. Przecież to tak ważny aspekt całego widowiska...
NBA 2K24 jest grą dobrą, ale bez szału, Z tego co mówili mi znawcy serii, jest mała ewolucja, bo o żadnej rewolucji mowy być nie może. Jedynym dużym plusem są odwzorowane prawdziwe ruchy zawodników, a największym minusem nachalne mikrotransakcje. To gra typowa dla fanów danego sportu, w tym wypadku koszykówki. Jeśli nie gracie online, będziecie się świetnie bawić. W przypadku multiplayera, dobije was powolny progres, co ma zmusić graczy do wydawania pieniędzy w grze, która jest przecież dostępna w pełnej cenie. I mówię tu o kwocie 270-350 zł, w zależności od platformy.
Ocena: 7/10
Zobacz także
2024-10-05, godz. 07:00
Broken Sword: Shadow of the Templars - Reforged [Xbox Series X]
No uwielbiam tę grę. Tak samo, jak lata temu komiksowa grafika budowała niezwykły klimat, tak teraz znów czaruje i wciąga w klimat Paryża, zagadek i tajemnicy. Broken Sword - Shadow of the Templars: Reforged wciągnęło mnie bez reszty…
» więcej
2024-10-05, godz. 07:00
EA Sports FC 25 - pierwsze wrażenia [PlayStation 5]
W tym odcinku przebiegniemy się po największej murawie na świecie. To gra, która co roku jest wyczekiwana przez niezliczoną rzeszę fanów, która deklaruje, że jej nie kupi, a potem i tak ją kupuje. EA Sports FC 25 ujrzało światło…
» więcej
2024-10-05, godz. 07:00
Kolekcjonerskie PlayStation niekoniecznie dla graczy
Wolny rynek ma to do siebie, że potrafi być brutalny. Przekonali się o tym nie pierwszy raz gracze. Przybliżymy wam niedawną sytuację z kolekcją sprzętu wydaną na 30-lecie PlayStation, która rozeszła się w mgnieniu oka, lecz niekoniecznie…
» więcej
2024-10-05, godz. 07:00
Broken Sword: Shadow of the Templars - Reforged [Xbox Series X]
No uwielbiam tę grę. Tak samo, jak lata temu komiksowa grafika budowała niezwykły klimat, tak teraz znów czaruje i wciąga w klimat Paryża, zagadek i tajemnicy. Broken Sword - Shadow of the Templars: Reforged wciągnęło mnie bez reszty…
» więcej
2024-10-05, godz. 07:00
EA Sports FC 25 - pierwsze wrażenia [PlayStation 5]
W tym odcinku przebiegniemy się po największej murawie na świecie. To gra, która co roku jest wyczekiwana przez niezliczoną rzeszę fanów, która deklaruje, że jej nie kupi, a potem i tak ją kupuje. EA Sports FC 25 ujrzało światło…
» więcej
2024-10-05, godz. 07:00
Night Slashers: Remake [PlayStation 5]
W 1993 roku na automatach w salonach gier - ale raczej nie w Polsce - zadebiutował beat'em up Night Slashers. Chodzona bijatyka nie osiągnęła wielkiego sukcesu, zwłaszcza, że konkurencja była wtedy bardzo mocna. W tym samym czasie…
» więcej
2024-10-05, godz. 06:00
[5.10.2024] Giermasz #619 - znany sport i cenione remake'i
W tym odcinku przebiegniemy się po największej murawie na świecie, sprawdzimy starego point-and-clicka w nowych szatach, będziemy walczyć z hordami krwiożerczych monstrów oraz pogadamy o tym, jak brutalny potrafi być wolny rynek. Rozpoczniemy…
» więcej
2024-09-28, godz. 07:00
Blackthorne (1994 r.)
W 1994 roku na PC wyszła gra, która przypominała starego Prince of Persia oraz nowocześniejszego Flashbacka, jednak poziom trudności to zdecydowanie stara szkoła. Blackthorne nie wybaczał jakichkolwiek błędów i wymagał anielskiej…
» więcej
2024-09-28, godz. 07:00
The Plucky Squire [PlayStation 5]
Oryginalność - coś, czego w grach szukamy bardziej lub mniej podświadomie. Ta może przybrać różne formy - ciekawa fabuła, połączenie dwóch gatunków, którego się nie spodziewaliśmy, nietuzinkowy protagonista czy osobliwa forma…
» więcej
2024-09-28, godz. 07:00
Epic Mickey: Rebrushed [Xbox Series X]
Właściwie to nie wiem, co Wam powiedzieć. Stary koń bawił się wyśmienicie, pociecha też nie narzekała. Disney Epic Mickey: Rebrushed zarówno mi, jak i najmłodszej córce, przypadł bardzo do gustu. Chociaż nie do końca wiem, komu…
» więcej