Extra Giermasz
Radio SzczecinRadio Szczecin » Extra Giermasz
God of War Ragnarök: Valhalla DLC
God of War Ragnarök: Valhalla DLC
Gdy wszyscy już zapomnieli o genialnym God of War Ragnarök, Santa Monica Studio zaskoczyło fanów zupełnie darmowym dodatkiem Valhalla. DLC, które mocno odmieniło rozgrywkę, zmieniając slashera w zabawę z gatunku roguelite. Uspokajam, to nie jest tylko ciągłe powtarzanie tego samego, bo masa tu wspomnień, nowych historii, ciekawych rozmów i epickich walk. Odebrałem to jako fabularny epilog, zwieńczenie wszystkiego co najlepsze. Jako, że podstawce dałem maksymalną ocenę, po prostu musiałem sprawdzić dodatek. I okazało się, że jest równie fantastyczny.

Grę do recenzji dostaliśmy od polskiego wydawcy firmy Sony Interactive Entertainment Polska, dodatek do niej jest bezpłatny.
GIERMASZ-Recenzja God of War Ragnarök: Valhalla DLC

Od razu muszę zaznaczyć, że polecam grać w niego dopiero po ukończeniu God of War Ragnarök. Akcja ma miejsce po głównej fabule, pojawiają się znane postacie, jest masa nawiązań do przeszłości, także tej odległej, więc warto poznać całą historię przed udaniem się do mitycznej Walhalli. Kratos wraca do różnych wydarzeń, mierzy się z duchami przeszłości i stara się oczyścić umysł z nękających do wspomnień. Zadanie to podejmuje ze swoim wiernym towarzyszem Mimirem, będąc precyzyjnym - z jego głową, nie ma za to jego syna, jednego z głównych bohaterów Ragnaröka.

Jak już wspomniałem, Valhalla to przede wszystkim walka, ale na innych niż normalnie zasadach. Jest tu dużo losowości i powtarzalności, ale kolejne podejścia nie zniechęcają, tylko wręcz zachęcają do podejmowania kolejnych prób. Mimo porażki próbuje się ponownie, bo śmierć jest tu także ważnym punktem scenariusza i opowiadanej historii. Bywa łatwo, bywa piekielnie trudno, ale hej, to genialny God of War i chce się grać dalej. Jest pięć poziomów trudności i czym wyższy, tym okazalsze nagrody. Ale nawet po ukończeniu, co zajmie kilka godzin, jest endgame, gra zachęca do rozwijania opowieści, kontynuowania jej, bo wciąż jest coś do odkrycia, odblokowania, zdobycia i zebrania.

Jako, że God of War Ragnarök: Valhalla to rogalik, Kratos startowo ma dostęp do swoich broni: topora Lewiatana, Ostrzy Chaosu i włóczni Draupnir, z rozwiniętymi drzewkami rozwoju, wszystkimi umiejętnościami itd., ale... No właśnie. Statystyki są wyzerowane, a ataki runiczne zdobywa się podczas przemierzania kolejnych lokacji i to tylko na czas trwania danej próby. Warto eksperymentować z wykorzystaniem oręża i umiejętności, bo każde kolejne podejście będzie inne. Różne lokacje, przeciwnicy, dostępne ulepszenia. Rogalik. Wybieramy strój (niestety jest to tylko kosmetyka), tarczę, spartański szał, losujemy zadania i jazda. Twórcy wprowadzili całkowicie nowy rodzaj ataku z kultowym Ostrzem Olimpu, ale oczywiście nie wszystko jest dostępne od razu. Trzeba cierpliwości, ciągłego powtarzania, a Kratos zyskuje nowe możliwości i lepsze statystyki.

Jak to wygląda w praktyce? Po wybiciu pomieszczenia mamy dostęp do skrzyni (jednej lub kilku) ze specjalnym znakiem, który mówi wprost, jakiego rodzaju bonus znajdziemy. Pierwsza jest zawsze związana z bronią. Wybieramy w niej odpowiednią ścieżkę broni, co wiąże się z określonymi bonusami i nie przekreśla możliwości korzystania z całego arsenału. Kolejne areny, kolejne skrzynie, a w nich podbicie statystyk, glify broni dające spore bonusy, atutów z dodatkowymi efektami i zdolnościami itd. Wszystko na czas trwania aktualnej próby. By jednak na końcu czekała jakaś nagroda, Kratos zbiera różne zasoby, będące po prostu różną walutą. Część jest łatwa do zdobycia, inne są nagrodą za pokonanie potężnych przeciwników. Część można wydać w trakcie próby, zyskując zdrowie, szał, dodatkowe glify, statystyki, czy tak potrzebny kamień wskrzeszenia. Inne pozostają do wydania poza Walhallą i dają stałe ulepszenia - zwiększenie siły, obrony, permanentne bonusy. Każde kolejne przejście, a nawet zgon podczas danej próby, pozostawia walutę i bohater staje się coraz potężniejszy, silniejszy, ma więcej możliwości. Po kilkudziesięciu zakończonych finałach - choć ich trudność rośnie - mój Kratos był naprawdę mocny, a mimo to potrafiłem zginąć podczas najtrudniejszych potyczek.

W God of War Ragnarök: Valhalla przemierzamy wiele światów znanych z podstawki, choć ich kolejność nie jest stała. Są to tak naprawdę wspomnienia Kratosa i nie są to lokacje przeniesione jeden do jednego, a jakby losowo stworzone na potrzeby zmagań w Walhalli. Są też nowe, powiązane fabularnie miejsca, ale nie będę Wam ich przecież zdradzał. Co więcej, jest tu wiele lokacji z zablokowanymi pieczęciami przejściami i zakamarkami, które można otworzyć tylko przy pomocy odpowiedniego przedmiotu. A za nimi są kolejne skrzynie z glifami i bonusami. Jest tego naprawde sporo, więc nawet przechodząc dodatek kilkadziesiąt razy, wciąż nie miałem odblokowanych wszystkich. Są też areny, specjalne lokacje, walki z nagrodami w postaci dodatkowych bonusów lub lepszych np. run itd. A na końcu... no to się musicie dowiedzieć sami. I to nie raz, nie dwa, ani nie dziesięć.

Muzycznie - perfekcja, graficznie - ideał, gameplay'owo - najlepiej. Ale czego można było się spodziewać, po dodatku do jednego z najlepszych akcyjniaków w historii? Santa Monica Studio nie odwaliło fuszerki, a mogło, w końcu to darmowy dodatek i mogli rzucić z hasłem "macie i nie dziękujcie, nara". Oni naprawdę stworzyli coś epickiego, wciągającego, dającego MASĘ zabawy. Tylko trzeba lubić rogaliki, czyli ciągłe powtarzanie prawie tego samego. Tu na szczęście jest masa fabuły, nowych historii, opowiadania, wspomnień i oczywiście walki. Dodatek przeszedłem pewnie za sto razy i wciąż mam ochotę wracać do Walhalli. A wspomniałem, że ja nie przepadam za rogalikami? No właśnie. Ale to jest God of War, więc o czym tu dyskutować. Ginę, kolejna próba, ginę, następne podejście, ginę, uśmiech na twarzy, ginę, dochodzę do finału i zostałem wgnieciony w ziemię. Nawet nie łapię oddechu, nie potrzebuję chwili wytchnienia. Dobieram co trzeba, łapię za topór i wbiegam do Walhalli. Po raz nasty, dziesiąty, setny. REWELACJA.

Ocena: 10/10

Zobacz także

2024-03-30, godz. 06:00 Contra: Operation Galuga [Xbox Series X] Ponad 30 lat. Tyle minęło od czasu, kiedy z najlepszym kumplem - Danielem - graliśmy w tę grę na Pegasusie. U niego, ja nie miałem Pegasusa. Contra powraca z podtytułem "Operation Galuga". Powraca i robi to w świetnym stylu, wspomnienia… » więcej 2024-03-30, godz. 06:00 [30.03.2024] Wywiad - Maciej Dobrowolski ze studia Starward Industries Recenzję The Invincible popełniłem pod koniec ubiegłego roku, ale nie było okazji porozmawiać z twórcami po premierze. Gra mi się bardzo podobała, w końcu powiązania z mistrzem Stanisławem Lemem są oczywiste, więc wywiad był… » więcej 2024-03-30, godz. 06:00 Contra: Operation Galuga [Xbox Series X] Ponad 30 lat. Tyle minęło od czasu, kiedy z najlepszym kumplem - Danielem - graliśmy w tę grę na Pegasusie. U niego, ja nie miałem Pegasusa. Contra powraca z podtytułem "Operation Galuga". Powraca i robi to w świetnym stylu, wspomnienia… » więcej 2024-03-30, godz. 06:00 [30.03.2024] Giermasz #592 - Strzelanie i przetrwanie Świąteczny Giermasz poświęcamy w dużej mierze nostalgii. Jarek Gowin z radością powrócił do wspomnień z dzieciństwa podczas ogrywania remake'a klasyka Contra Operation Galuga , który bardzo mu się podobał. Michał Król… » więcej 2024-03-23, godz. 16:35 [23.03.2024] Wywiad - Karolina Majdzińska, prezes studia Mighty Koi Jeszcze kilka tygodni temu, gdy wypowiedziało się nazwę Mighty Koi , nikt nie wiedział o czym mówię. Jednak studio zapowiedziało dwie gry na znanych IP: Thorgal i The Night Wanderer, co z automatu dało im rozpoznawalność, zwłaszcza… » więcej 2024-03-23, godz. 16:29 [23.03.2024] Giermasz #591 - Strach się bać Powrót legendy horroru Alone in the Dark sprawdził Jarek Gowin, nasz etatowy recenzent gier wywołujących efekt pełnej pieluchy. Kacper Narodzonek, jeden z kociarzy w redakcji, szył kołderki w bardzo udanym Quilts and Cats of Calico… » więcej 2024-03-23, godz. 16:03 Valiant Hearts: Coming Home [Xbox Series X] Pierwsza część Valiant Hearts była arcydziełem, małym dziełem sztuki, z może ładną i skromną grafiką, ale ze świetną i zapadającą w pamięć historią. Gdy zapowiedziano kontynuację, Valiant Hearts: Coming Home, wiedziałem… » więcej 2024-03-23, godz. 16:02 Valiant Hearts: Coming Home [Xbox Series X] Pierwsza część Valiant Hearts była arcydziełem, małym dziełem sztuki, z może ładną i skromną grafiką, ale ze świetną i zapadającą w pamięć historią. Gdy zapowiedziano kontynuację, Valiant Hearts: Coming Home, wiedziałem… » więcej 2024-03-23, godz. 15:56 Valiant Hearts: Coming Home [Xbox Series X] Pierwsza część Valiant Hearts była arcydziełem, małym dziełem sztuki, z może ładną i skromną grafiką, ale ze świetną i zapadającą w pamięć historią. Gdy zapowiedziano kontynuację, Valiant Hearts: Coming Home, wiedziałem… » więcej 2024-03-23, godz. 15:54 Quilts and Cats of Calico [PC] Stara prawda głosi, że Internetem rządzą koty. Prawdopodobnie każdy z nas kiedyś zmarnował trochę czasu na przeglądaniu różnej maści filmików z tymi stworzeniami. Nic dziwnego więc, że mruczki pojawiają się i w grach. Quilts… » więcej
27282930313233