Extra Giermasz
Radio SzczecinRadio Szczecin » Extra Giermasz
Ravenswatch
Ravenswatch
O tej grze w kilku miejscach można wyczytać, że to kolejny przedstawiciel gatunku "zaklikiwania potworów na śmierć" podlany "sosem z rogalika". Jest w tym trochę prawdy, ale Ravenswatch ma chyba jednak swoją, nieco inną tożsamość. I nie chodzi w tej recenzji o polemikę z przytoczonymi stwierdzeniami, a raczej zwrócenie uwagi, że miłośnicy "radosnej rozwałki" mogą być zaskoczeni faktem, jak łatwo nasza postać na ekranie zmienia się z łowcy polującego na potwory - w łowną zwierzynę rozpaczliwie czekającą na ponowne naładowanie uniku czy ataku specjalnego.

Grę do recenzji dostaliśmy od agencji Ret-All.
Recenzja Ravenswatch

Pierwsze wrażenie oczywiście przywodzi na myśl klasyki z gatunku hack'n'slash. Izometryczny widok, czyli lekko z boku i góry pokazywany trójwymiarowy plac gry oraz jeden cios do "zaklikiwania" oponentów w walce, drugi odpowiadający za specjalną moc - plus unik i "obrona". Co do zasady tyle, choć naturalnie z naszym postępem zdobywamy punkty doświadczenia, odblokowujemy talenty przydatne w danej, powiedzmy, rundzie. Zgodnie z tradycją "rogalika", gatunku roguelike każda śmierć jest więc w Ravenswatch krokiem do lepszego poznania rozgrywki, wzmacniania postaci i uczenia się zachowań wrogów. Do tego mamy jeszcze zmiany dnia w noc, to wpływa na agresywność potworów oraz umiejętności prowadzonych przez nas postaci - mówiąc dosyć ogólnie.

Za każdym razem poruszamy się po większej mapie, ale mamy małe szanse, aby ją spenetrować całą, bo po jakimś czasie budzi się Koszmar - czyli walczymy z bossem. Jak wygramy, pojawiamy się na nowej mapie. Za każdym razem trzeba więc zdecydować, jak zoptymalizować swoją marszrutę, żeby w kilkanaście minut możliwie jak najlepiej przygotować się do tego starcia. Jak zginiemy - cała zabawa zaczyna się od nowa. Choć, co już wiecie, przystępujecie do kolejnej próby jednak nieco mocniejsi. W ramach kolejnych plansz rozwija się także historia jaką Ravenswatch opowiada - ale, umówmy się, najważniejsze jest tu "zaklikiwanie potworów na śmierć"...

... tylko to wcale nie jest radosna, lekka i łatwa zabawa, a dosyć szybko i często przeradza się to w walkę o przetrwanie na planszy. Przede wszystkim, twórcy mocno ograniczyli możliwość uniku - możemy go użyć dopiero po kilku sekundach. Kluczowych dla losów starcia sekundach. Więc podejście "na hurra", gdzie bez namysłu ładujemy się w grupę potworów i próbujemy je "zaklikać" zanim się odwiną - takie podejście w Ravenswatch się nie sprawdzi. Bo i oponenci niemal zawsze zdążą nam przywalić, a że zazwyczaj występują po kilku na raz, to w sytuacji gdy nie dysponujemy unikiem czy atakiem specjalnym - bo czekamy, aby się załadowały - szybko kończymy tę zabawę.

Czyli zamiast nieco bezrefleksyjnego "zaklikiwania potworów na śmierć", w Ravenswatch do walki trzeba podejść zdecydowanie bardziej taktycznie (choć starcia dzieją się oczywiście w czasie rzeczywistym). Jak klikniecie w atak, to nie cofniecie animacji ciosu - jak źle wyliczycie użycie uniku, to nie będziecie mieli go do dyspozycji od razu. I tak dalej.

Poziom trudności można sobie nieco skalować, ale w systemie "coś za coś". Mamy kilka z góry określonych przez twórców Ravenswatch zestawów. Na zasadzie "unik naładuje się szybciej" ale za to wrogowie będą trudniejsi, albo Koszmar pojawi się szybciej". Sami sprawdzicie, zdecydujecie czy takie ułatwienio-utrudnienia rozgrywki by Wam pasowały. Choć, pewnie raczej po tym jak trochę pogracie w trybie podstawowym.

Generalnie, chyba najważniejsze co powinno wybrzmieć w tej recenzji, to fakt, że Ravenswatch jest produkcją, której trzeba poświęcić więcej czasu, żeby w pełni odkryć jej możliwości. Szczególnie, że do dyspozycji jest kilka różnie walczących postaci, więc - być może - gdy odbijecie się od rozgrywki jedną, to może warto przetestować innego bohatera. Co naturalnie wymaga czasu na próby i ewentualne błędy. Zachowania wrogów warto też ogarnąć, starcia z Koszmarami mogą nam napsuć krwi o ile nie znamy ich zachowań. Na szczęście w Ravenswatch można grać w kooperacji - i to chyba nawet najlepszy pomysł, szczególnie w starciach z kolejnymi Koszmarami. Co więcej, sporo osób zwraca uwagę, że to w kooperacji gra rozwija skrzydła - a w podejściu solo może się momentami okazać nawet nieco frustrująco trudna.

Do tego twórcy wrzucają gracza na planszę w myśl zasady "radź sobie sam". W tej ascetycznej postawie chyba jednak nieco przesadzili, jakieś wyjaśnienie kilku mechanizmów rozgrywki chyba jednak by się na wstępie przydało. A tego nie ma. I weź się człowieku zastanawiaj, jak właściwie działa ta "obrona" - taki przykład pierwszy z brzegu. Poza tym, jak już dłużej pogracie, to można się zastanowić, czy plansze albo bestiariusz nie powinien być nieco bardziej zróżnicowany. Z drugiej strony, komiksowa grafika jest naprawdę ładna i trudno się do wyglądu Ravenswatch przyczepić. Chyba, że z definicji takiej konwencji nie lubicie.

Trudno powiedzieć, że Ravenswatch to gra dla każdego. Nawet nie dla każdego fana gatunku hack'n'slash. Wymaga poświęcenia jej czasu - i wymaga poświęcenia uwagi oraz skupienia, bo od rozgrywki na początku można się trochę odbić. Ostatecznie jednak cierpliwym ta produkcja wynagrodzi trud uczenia się, radość z robienia postępu jest motywatorem do dalszej zabawy. Trudno jednak taką produkcję ocenić. Jak się wciągniecie - i nie odbijecie do rozgrywki na wstępie - to jak najbardziej można polecić. I najlepiej wspólnie z innymi graczami. Wtedy można dać nawet 8 na 10. W innym przypadku, istnieje ryzyko, że się od Ravenswatch odbijecie.

Ocena: 8/10 [ale to nie jest gra dla każdego!]

Zobacz także

2024-03-30, godz. 06:00 Contra: Operation Galuga [Xbox Series X] Ponad 30 lat. Tyle minęło od czasu, kiedy z najlepszym kumplem - Danielem - graliśmy w tę grę na Pegasusie. U niego, ja nie miałem Pegasusa. Contra powraca z podtytułem "Operation Galuga". Powraca i robi to w świetnym stylu, wspomnienia… » więcej 2024-03-30, godz. 06:00 [30.03.2024] Giermasz #592 - Strzelanie i przetrwanie Świąteczny Giermasz poświęcamy w dużej mierze nostalgii. Jarek Gowin z radością powrócił do wspomnień z dzieciństwa podczas ogrywania remake'a klasyka Contra Operation Galuga , który bardzo mu się podobał. Michał Król… » więcej 2024-03-23, godz. 16:35 [23.03.2024] Wywiad - Karolina Majdzińska, prezes studia Mighty Koi Jeszcze kilka tygodni temu, gdy wypowiedziało się nazwę Mighty Koi , nikt nie wiedział o czym mówię. Jednak studio zapowiedziało dwie gry na znanych IP: Thorgal i The Night Wanderer, co z automatu dało im rozpoznawalność, zwłaszcza… » więcej 2024-03-23, godz. 16:29 [23.03.2024] Giermasz #591 - Strach się bać Powrót legendy horroru Alone in the Dark sprawdził Jarek Gowin, nasz etatowy recenzent gier wywołujących efekt pełnej pieluchy. Kacper Narodzonek, jeden z kociarzy w redakcji, szył kołderki w bardzo udanym Quilts and Cats of Calico… » więcej 2024-03-23, godz. 16:03 Valiant Hearts: Coming Home [Xbox Series X] Pierwsza część Valiant Hearts była arcydziełem, małym dziełem sztuki, z może ładną i skromną grafiką, ale ze świetną i zapadającą w pamięć historią. Gdy zapowiedziano kontynuację, Valiant Hearts: Coming Home, wiedziałem… » więcej 2024-03-23, godz. 16:02 Valiant Hearts: Coming Home [Xbox Series X] Pierwsza część Valiant Hearts była arcydziełem, małym dziełem sztuki, z może ładną i skromną grafiką, ale ze świetną i zapadającą w pamięć historią. Gdy zapowiedziano kontynuację, Valiant Hearts: Coming Home, wiedziałem… » więcej 2024-03-23, godz. 15:56 Valiant Hearts: Coming Home [Xbox Series X] Pierwsza część Valiant Hearts była arcydziełem, małym dziełem sztuki, z może ładną i skromną grafiką, ale ze świetną i zapadającą w pamięć historią. Gdy zapowiedziano kontynuację, Valiant Hearts: Coming Home, wiedziałem… » więcej 2024-03-23, godz. 15:54 Quilts and Cats of Calico [PC] Stara prawda głosi, że Internetem rządzą koty. Prawdopodobnie każdy z nas kiedyś zmarnował trochę czasu na przeglądaniu różnej maści filmików z tymi stworzeniami. Nic dziwnego więc, że mruczki pojawiają się i w grach. Quilts… » więcej 2024-03-23, godz. 15:54 Quilts and Cats of Calico [PC] Stara prawda głosi, że Internetem rządzą koty. Prawdopodobnie każdy z nas kiedyś zmarnował trochę czasu na przeglądaniu różnej maści filmików z tymi stworzeniami. Nic dziwnego więc, że mruczki pojawiają się i w grach. Quilts… » więcej 2024-03-23, godz. 15:51 Quilts and Cats of Calico [PC] Stara prawda głosi, że Internetem rządzą koty. Prawdopodobnie każdy z nas kiedyś zmarnował trochę czasu na przeglądaniu różnej maści filmików z tymi stworzeniami. Nic dziwnego więc, że mruczki pojawiają się i w grach. Quilts… » więcej
32333435363738