OSCARY 2020. HISTORYCZNA EDYCJA – KOMENTARZ
To wydarzenie o ogromnej randze. „Parasite” jest pierwszym w 92-letniej historii Oscarów filmem nieanglojęzycznym, który zdobył nagrodę dla najlepszej produkcji roku. Mało tego, dzieło Joon-ho Bonga otrzymało w sumie cztery Oscary i choć pokonało „Boże ciało” to przegrana z takim konkurentem, jest jak wygrana… „Parasite” zdobył Oscary w kategoriach: Najlepszy Film, Reżyseria (tak na marginesie, w ostatnich 10 latach Oscara za reżyserię otrzymał tylko jeden amerykański twórca - Damien Chazelle), Scenariusz Oryginalny i Film Międzynarodowy. Po wszystkie te nagrody na scenę Dolby Theatre osobiście fatygował się Joon-ho Bong, czasami też w towarzystwie współpracowników i współlaureatów. W historii ten twórca zapisze się, jako zdobywca trzech indywidualnych Oscarów, bowiem ten wręczany za film międzynarodowy, choć trafia do reżysera, jest nagrodą dla danego kraju. Po raz pierwszy w historii Oscara w kategorii Film Międzynarodowy (Film Nieanglojęzyczny) zdobyła Korea Południowa. „Parasite” to także laureat Złotej Palmy z Cannes. Po raz drugi w historii, a po raz pierwszy od 1955 roku („Marty” Delberta Manna) laureat Cannes zdobył też tytuł najlepszego filmu roku na Oscarach. To wielki triumf kinematografii Korei Południowej, ale też wielkie uznanie dla całego azjatyckiego kina.
„Parasite” to fenomen światowych kin. Wpływy z biletów w USA przekroczyły już 30 milionów dolarów. Globalnie film przyniósł 166,1 miliona dolarów z biletów. W Polsce „Parasite” obejrzało około 200 tysięcy widzów i film właśnie triumfalnie powraca na ekrany kin w naszym kraju i zapewne w wielu miejscach na świecie. Amerykańskim dystrybutorem „Parasite” jest firma Neon, która istnieje dopiero od trzech lat, a udało jej się skutecznie przeprowadzić oscarową batalię i pokonała wielkie medialne koncerny stojące za „Jokerem” czy „Pewnego razu…”. Na drodze do Oscara film Joon-ho Bonga otrzymał wiele znaczących wyróżnień, w tym nagrody Gildii Scenarzystów i Aktorów (dla całej obsady), nagrodę Independent Spirit, brytyjskiego Oscara między innymi za scenariusz. Wersja serialowa „Parasite” rozwijana jest w HBO i dziś staje się najbardziej oczekiwaną produkcją tego typu.
Wygrana „Parasite” jest bardzo zasłużona. Film od ogłoszenia nominacji był w gronie faworytów, ale nieliczni tylko wierzyli, że produkcja nieanglojęzyczna może otrzymać Oscara w kategorii Najlepszy Film, że Joon-ho Bong może pokonać Sama Mendesa, Quentina Tarantino czy Martina Scorsese w kategorii doceniającej reżyserów. Koreańczyk sam był zaskoczony nagrodą za reżyserię, wskazując na swojego idola, autora „Taksówkarza”, którego działa oglądał w młodości. Jego słowa uznania dla Scorsese poskutkowały owacją na stojąco dla tego legendarnego twórcy, którego „Irlandczyk” mimo 10 nominacji nie zdobył ani jednej nagrody i okazał się największym przegranym gali wręczenia tegorocznych Oscarów (dla Scorsese to nie pierwszy taki przypadek, „Gangi Nowego Jorku” też miały 10 nominacji i 0 nagród).
„Parasite” przeszedł do historii Oscarów i kina, złamał kolejną barierę w odbieraniu i ocenianiu światowego kina. Jeszcze nigdy wcześniej film nieanglojęzyczny nie zdobył głównego Oscara. Wiadomo, że nagrodę tę otrzymał też francuski „Artysta”, ale film był niemy, rozgrywał się w Hollywood i z udziałem amerykańskich aktorów. Nie jest to więc taka sama sytuacja. Wcześniej do najważniejszego Oscara nominowano jedynie 10/11 filmów (w zależności od tego, jak określamy „Listy z Iwo Jimy” Clinta Eastwooda :), których dialogi prowadzone były w języku innym niż angielski. Pracowały na historyczny triumf „Parasite” takie działa, jak: „Towarzysze broni” Jeana Renoira (nominacja za 1938 rok), „Z” Costy-Gavrasa (1969), „Emigranci” Jana Troella (1972), „Szepty i krzyki” Ingmara Bergmana (1973), „Listonosz” Michaela Radforda (1995), „Życie jest piękne” Robert Benigniego (1998), „Przyczajony tygrys, ukryty smok” Anga Lee (2000), „Miłość” Michaela Haneke (2012) i w zeszłym roku „Roma” Alfonso Cuarona.
Zmienia się sytuacja w kinie światowym, zmienia przede wszystkim w samej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej. Trafia do niej corocznie kilkaset nowych osób, różnej narodowości, płci, kolorze skóry. Akademia otworzyła zdecydowanie swoje szeregi dla mniejszości i twórców zagranicznych, zapraszanych jest wiele młodych osób. To wpływa także na wybory podczas Oscarów. Przez ostatnie lata czuć było, że coś się zbliża, że najważniejszą nagrodę filmową na świecie czekają zmiany. Byliśmy ich świadkami podczas tegorocznej gali wręczenia Oscarów.
Twórca „Parasite” był wyraźnie zaskoczony aż takim uznaniem dla „Parasite”, ale wygrana tego koreańskiego filmu zaskoczyła także większość specjalistów od Oscarów – w tym niżej podpisanego. Lubię takie niespodzianki, takie sytuacje i choć mój faworyt nie zdobył głównej nagrody („Joker” nie miał realnych szans), cieszę się bardzo z triumfu „Parasite”. Wiele to mówi o współczesnym postrzeganiu kina światowego, o otwarciu na ciekawe i twórcze doświadczenia. Akademia zauważył film wybitny spoza obszaru angielskojęzycznego. Dziś nagrodę tę zdobyć mogą już wszyscy, trzeba tylko stworzyć dzieło znaczące, tak ważne i nieoczywiste, jak koreański triumfator Oscarów.
„Parasite” w kategorii Film Międzynarodowy, przeznaczonej dla filmów nieanglojęzycznych (zmiana nazwy kategorii mnie nie przekonuje), okazał się lepszy od „Bożego ciała”. Innej opcji nie było, nominacja dla polskiego filmu to już wielkie wyróżnienie, obecność polskiej ekipy została odnotowana, duma z sukcesu powinna nas rozpierać. Jan Komasa był bezpośrednim uczestnikiem historycznego oscarowego wydarzenia, stając w jednym szeregu nie tylko z Joon-ho Bongiem, ale też z Pedro Almodovarem.
„Parasite” zdobył cztery nagrody i jest to w tym roku liczba rekordowa. Trzy Oscary otrzymał „1917”, a pozostali nagrodzenie muszą się zadowolić maksymalnie dwoma wyróżnienieniami Akademii. Spośród dziewięciu najlepszych filmów roku, tylko wspomniany „Irlandczyk” nie zdobył żadnej nagrody.
Nominowany do rekordowej w tym roku liczby 11 Oscarów „Joker” otrzymał dwie nagrody, w tym bardzo oczywistą dla Joaquina Phoenixa za główną i tytułową rolę. Po raz drugi aktor wcielający się w tę postać zdobywa Oscara. Przed laty Jokera zagrał w „Mrocznym rycerzu” Heath Ledger, postać tę odtwarzali też Jack Nicholson i Jared Leto. Oni też są laureatami Oscarów, choć za inne role. Drugiego Oscara dla „Jokera” zdobyła Hildur Gudnadottir, kompozytorka z Islandii. Stała się ona czwartą kobietą w historii, która otrzymała Oscara za muzykę oryginalną i pierwszą od 23 lat kobietą docenioną tą nagrodą. Bardzo zasłużony i także bardzo symboliczny sukces.
Thomas Newman pozostaje piętnastokrotnym nominowanym kompozytorem bez Oscara na koncie. Akademia nie nagrodziła jego pracy do „1917”, a film Sama Mendesa to kolejny znaczący przegrany tegorocznej gali. To właśnie temu, nominowanemu w 10 kategoriach, filmowi zwiastowano główny oscarowy triumf, tym bardziej, że film wygrał nagrodę Gildii Producentów, Gildii Reżyserów, Brytyjskie Oscary i Złoty Glob. Wojenna opowieść zdobyła trzy Oscary. Pierwszego z nich otrzymał Roger Deakins za zdjęcia i jest to jego druga statuetka w karierze, po tej otrzymanej przed dwoma laty za „Blade Runner 2049”. Te wygrane Deakinsa poprzedzone były kilkunastoma nominacjami do Oscara. „1917” zdobył też Oscara za efekty wizualne, pokonując wielkie produkcje Disneya/Marvela/LucasFilm. Trzecią nagrodę otrzymali autorzy dźwięku.
Dwa Oscary (na 10 nominacji) otrzymał także film Quentina Tarantino „Pewnego razu… w Hollywood”. Znacząca nagroda za kreację drugoplanową powędrowała do Brada Pitta, który otrzymał swojego pierwszego aktorskiego Oscara w karierze. Brad Pitt zdobył wcześniej Nagrodę Akademii tylko za produkcję filmu „Zniewolony. 12 Years a Slave”. Drugiego Oscara otrzymały autorki scenografii do filmu, które w imponujący sposób odtworzyły Los Angeles roku 1969.
Nominowany tylko w czterech kategoriach „Le Mans ‘66” otrzymał także dwa Oscary. Akademia doceniła montaż dźwięku w tym filmie oraz jego montaż.
Wiele innych produkcji zdobyło po jednym Oscarze. Nominowane w kategorii Najlepszy Film: „Jojo Rabbit” doceniono za scenariusz adaptowany (Taika Waititi), „Historia małżeńska” przyniosła Oscara za rolę drugoplanową dla Laury Dern, „Małe kobietki” nagrodzono za kostiumy. Waititi, dziś tak popularny w Hollywood jest pierwszym Maorysem, który zdobył Oscara, a nagrodę dedykował „wszystkim rdzennym dzieciom na świecie, które chcą uprawiać sztukę”.
Renee Zellweger zgodnie z planem otrzymała Oscara za główną rolę w filmie „Judy”. Wcześniej aktorkę doceniono nagrodą za rolę drugoplanową we „Wzgórzu nadziei”, a było to przed 16 laty. Mająca 51 lat Renee Zellweger jest jedną z najstarszych aktorek docenionych Oscarem w historii tej kategorii.
„Toy Story 4” powtórzyło sukces poprzedniej części tego popularnego cyklu i zdobyło nagrodę dla najlepszej pełnometrażowej animacji, choć na drodze do Oscara nie otrzymało nagrody Annie, Globu za animację czy nagrody BAFTA. Dla studia Pixar to dziesiąty pełnometrażowy Oscar za animację w historii tej kategorii. Wcześniej Akademia doceniła swoją nagrodą takie produkcje Pixara, jak: „Gdzie jest Nemo”, „Iniemamocni”, „Ratatuj”, „WALL-E”, „Odlot”, „Merida waleczna”, „W głowie się nie mieści”, „Toy Story 3” i „Coco”. Pierwsze dwie części „Toy Story” powstały przed utworzeniem kategorii doceniającej pełnometrażowe animacje.
Produkcja Netflixa zatytułowana „Amerykańska fabryka” otrzymała Oscara dla pełnometrażowego filmu dokumentalnego. Jest to pierwszy film wyprodukowany przez byłego prezydenta USA Baracka Obamę i jego żonę Michelle. Za charakteryzację doceniono znakomitą pracę do „Gorącego tematu”. Oscara za piosenkę do „Rocketman” odebrali Bernie Taupin i Elton John, który zdobył nagrodę ponownie po 25 latach. W kategoriach krótkometrażowych Nagrody Akademii otrzymały: „Hair Love” (krótka animacja), „Learning to Skateboard in a Warzone” (krótki dokument), „The Neighbors’ Window” (krótka fabuła).
Na scenie wystąpiła m.in. Kasia Łaska, która wraz z piosenkarkami z innych krajów oraz Idiną Menzel, wykonała nominowany do Oscara utwór z „Krainy lodu II”. Na scenie Dolby Theatre zaprezentowano wszystkie nominowane piosenki, ale największą sensację wzbudził niezapowiedziany występ Eminema, który wykonał swój oscarowy utwór z „8. Mili”. Billie Eilish nie zaśpiewała premierowo piosenki z nowego Bonda, za to wysłuchać można było jej wersji „Yesterday”. Jeden z zabawniejszych momentów to pojawienie się aktorów z filmowej wersji musicalu „Koty”, którzy przebrani w kostiumy zwierzaków wręczali Oscara za efekty wizualne. „Koty” powszechnie krytykowane były za pracę specjalistów od CGI i niedawno zdominowały nominacje do Złotych Malin. Spike Lee przyszedł na galę w marynarce, na której wyszyty był hołd dla Kobe Bryanta.
W USA trwa rok wyborczy i wiele przemówień miało zabarwienie polityczne oraz takie też deklaracje (najdosadniej wypowiedział się w tej sprawie Brad Pitt). Laureaci Oscarów dotykali kwestii podejmowania odpowiednich życiowych decyzji i chodziło tutaj głównie o czekające Amerykanów wybory prezydenckie. Mówiono o równouprawnieniu, ekologii, prawach zwierząt, globalnym ociepleniu, walce z niesprawiedliwością.
Akademia po ogłoszeniu nominacji była krytykowana za brak kobiet w kategorii doceniającej prace reżyserskie i symboliczny tylko udział afro-amerykańskiej aktorki nominowanej do Oscara. Przed galą Natalie Portman dała wyraz swojemu niezadowoleniu ubierają płaszcz od Diora, na którym wyszyte zostały nazwiska reżyserek, pominiętych w tym roku nominacją do Oscara za reżyserię.
Oscary ponownie wręczono bez głównego prowadzącego, a funkcję tę z powodzeniem przejęli inni artyści – komicy, aktorzy i muzycy. Monolog otwierający Oscary zaprezentowali Steve Martin i Chris Rock, kiedyś oficjalnie prowadzący galę wręczenia nagród. Ich dowcipy nie wzbudziły przesadnie negatywnych emocji, a na pytanie dlaczego nie ma prowadzącego, Chris Rock żartował, że to przez Twittera, bo „każdy kandydat napisał kiedyś kłopotliwy tweet”. Dotknięty mógł się poczuć tylko szef Amazona, Jeff Bezos. Oscary przez większość wieczoru przebiegały „zgodnie z planem” i dopiero finał przyniósł niesamowite emocje. Nie była to nudna gala, bo kochając Oscary oglądam je corocznie z pewnym dystansem i dobrze się bawię. Podobały mi się szczególnie prawdziwe emocje twórców „Parasite”, którzy nie kryli swojego zaskoczenia tak licznymi nagrodami. Producenci gali próbowali przerwać przemówienie koreańskiej ekipy zdobywającej najważniejszego Oscara, ale w tym momencie zbuntowała się publiczność obecna na gali, która zażądała włączenia świateł i mikrofonu dla twórców najlepszego filmu roku. Akademia dostosowała się do tej prośby.
Wśród największych przegranych w tym roku jest na pewno Netflix, który zdobył rekordową liczbę 24 nominacji do Oscara, otrzymał tylko dwie nagrody, ale za to pierwszego w historii za kreację aktorską (Laura Dern w „Historii małżeńskiej”).
W czasie gali Amerykańska Akademia Sztuki i Wiedzy Filmowej podała oficjalną datę otwarcia swojego muzeum. Nastąpi to 14 grudnia 2020 roku, trzy lata po pierwotnie zaplanowanym terminie. Ma być to jedno z najważniejszych tego typu miejsc na świecie. Koszt muzeum historii kina pod egidą Akademii to 400 milionów dolarów.
PRZYSZŁOROCZNA 93. GALA WRĘCZENIA OSCARÓW ODBĘDZIE SIĘ 28 LUTEGO 2021 ROKU.
Amerykańska Akademia Filmowa otwiera muzeum
Podczas 92. edycji wręczenia Oscarów, Amerykańska Akademia Sztuki i Wiedzy Filmowej oficjalnie poinformowała o dacie otwarcia swojego muzeum. Ma być to najlepsze tego typu przedsięwzięcie na świecie.
O trzy lata przeciągnęło się otwarcie muzeum Akademii, ale wygląda na to że wszystko zmierza w dobrym kierunku. Podczas gali wręczenia Oscarów oficjalnie poinformowano, że muzeum zostanie otwarte 14 grudnia 2020 roku. Koszt budowy muzeum sięgnie 388 milionów dolarów.
Muzeum Akademii otwarte zostanie na Wilshire Boulevard w Los Angeles, osiem lat po ogłoszeniu planów jego budowy. Muzeum będzie miało siedzibę w dawnym domu towarowym May Co. Pieniądze na budowę muzeum pochodzą ze zbiórek funduszy wśród osób zainteresowanych jego powstaniem. Przez jakiś czas zbiórka pieniędzy utknęła w martwym punkcie, a koszty zaczęły niebezpiecznie rosnąć. Nie udało się utrzymać planowanych kosztów budowy na wysokości 250 mln dolarów.
Podczas gali Tom Hanks, który wspiera budowę muzeum mówił: „W Mieście Aniołów jest mnóstwo kultury, ale nigdy nie było muzeum poświęconego sztuce i wiedzy filmowej”.
Dyrektor Muzeum Akademii Bill Kramer powiedział w oświadczeniu: „Nie możemy się doczekać, aby powitać cały świat w Muzeum Akademii. Kiedy nasze drzwi zostaną otwarte 14 grudnia, nasza ekscytująca kombinacja wystaw, pokazów oraz programów publicznych i edukacyjnych stworzy niezrównane wrażenia dla miłośników kina na całym świecie”.
Harvey Weinstein winny
Harvey Weinstein został uznany za winnego napaści seksualnej pierwszego stopnia i gwałt trzeciego stopnia, ale uniewinniono go z dwóch zarzutów dotyczącej drapieżnych napaści seksualnych.
Ława przysięgłych złożona z siedmiu mężczyzn i pięciu kobiet obradowała przez cztery i pół dnia. Po ogłoszeniu decyzji ławy, sędzia James Burke wydał nakaz aresztowania Harveya Weinsteina. Wyrok skazujący ogłoszony zostanie 11 marca.
Weinsteinowi grozi maksymalnie 25 lat więzienia za napaść seksualną pierwszego stopnia, której dopuścił się na Miriam Haley w jego mieszkaniu w Soho w dniu 10 lipca 2006 roku. Były producent został skazany także za gwałt trzeciego stopnia, którego ofiarą była Jessica Mann, a który miał miejsce w dniu 18 marca 2013 roku. Ława przysięgłych uznała, że Harvey Weinstein nie jest winny dwóch najpoważniejszych oskarżeń dotyczących drapieżnych napaści seksualnej.
Werdykt ławy przysięgłych wskazuje na to, że przysięgli nie uwierzyli, że Harvey Weinstein zgwałcił i zaatakował aktorkę Annabellę Sciorrę w jej mieszkaniu na początku lat dziewięćdziesiątych.
Po odczytaniu decyzji ławy przysięgłych adwokat Donna Rotunno poprosiła o zwolnienie za kaucją Harveya Weinsteina, do czasu ogłoszenia werdyktu skazującego. Adwokat argumentowała, że Harvey Weinstein potrzebuje pomocy medycznej po nieudanej operacji pleców. Sędzia Burke odrzucił prośbę.
W ciągu 12 dni procesu, prokuratura wezwała 28 świadków. Prokurator Joan Illuzzi wezwała przysięgłych do skazania producenta, twierdząc, że nadużył swojej ogromnej władzy w branży do wykorzystywania kobiet w trudnej sytuacji.
Oskarżające Weinsteina kobiety opowiadały wstrząsające historie o skutkach napaści. Sciorra zeznała, żezaczęła się kaleczyć, popadła w depresję i uzależnienie. Ona i inne skarżące producenta kobiety płakały składając swoje oświadczenia. Obrona próbowała wskazać, że winnymi tej sytuacji były same kobiety, które uprawiały seks z Weinsteinem, aby w ten sposób rozwijać swoją karierę. Przysięgli nie dali wiary tym argumentom.
Spielberg rezygnuje z „Indiany Jonesa 5”
Steven Spielberg nie będzie reżyserował „Indiany Jonesa 5”, a jego zastąpienie negocjuje James Mangold. Spielberg odszedł sam, czy go delikatnie odsunięto?
„Indiana Jones 5” to projekt, który ciągle jest w powijakach. Już kilkukrotnie przekładano datę jego premiery (19 lipca 2019/10 lipca 2020/9 lipca 2021), zmieniano scenarzystów (szkoda, że zrezygnowano ze złotego pociągu w polskich górach) i pomysły na nową przygodę. Według Harrisona Forda zdjęcia mają się rozpocząć w przeciągu dwóch miesięcy, ale czy nowy reżyser zdoła w tak krótkim czasie przejąć tak istotną i zapewne skomplikowaną produkcję? Moim zdaniem data premiery filmu ponownie zostanie przesunięta, ale oficjalnie Disney milczy w tej sprawie.
Przekazanie „Indiany Jonesa 5” innemu reżyserowi to odważny krok. Spielberg związany był z tym bohaterem od samego początku, a od premiery „Poszukiwaczy zaginionej arki” mija już 39 lat. Zaplanowana na przyszły rok premiera piątego filmu to piękne uhonorowanie 40-letniej rocznicy. Według nieoficjalnych źródeł Spielberg sam podjął decyzję o odejściu z funkcji reżysera, chcąc przekazać Indy’ego nowemu pokoleniu i by ci przedstawili widzom swoją wersję tej historii. Spielberg pozostanie producentem filmu, co pozwoli mieć mu na pewno jakiś wpływ na kształt projektu. Oby nie za duży, bo zmiany potrzebne są radykalne.
Rozmowy z Jamesem Mangoldem jeszcze się nie zakończyły, a reżyser opromieniony uznaniem za oscarowy „Le Mans ‘66” zapewne stawia znaczące wymagania i na pewno podejmuje duże ryzyko. Dla Mangolda to nie nowość, już raz przejął słynną serię z kultowym bohaterem. W 2017 roku to jemu powierzono realizację „Logana”, film okazał się sukcesem (619 mln dolarów wpływów) i dał Mangoldowi nominację do Oscara za scenariusz.
Dlaczego Spielberg odszedł? Może nie czuje się na siłach przewodzić tak dużej produkcji i dostrzega upływ lat? „Królestwo Kryształowej Czaszki” to nawet po latach duża wpadka. Wtedy zawinił głównie George Lucas, ale Spielberg nie umiał niestety dostrzec słabości tamtej historii i nie przeciwstawił się przyjacielowi. Niesmak po tamtym filmie pozostał, obawy o piątą część są więc uzasadnione, a skoro Spielberg był w stanie oddać „Jurassic Park” w nowe ręce, to…
Po tym, jak Disney kupił LucasFilm, pomysłodawca „Gwiezdnych wojen” i „Indiany Jonesa” George Lucas odszedł na emeryturę, a jego następcy zaczęli odmładzać Gwiezdną Sagę. Teraz przyszedł czas na drugiego kultowego bohatera i coś mi podpowiada, że i tutaj Disney chce doprowadzić do zmian w podejściu do tej serii. Spielberg mógł to dostrzec lub delikatnie dano mu do zrozumienia, że czas na zmiany. W dodatku relacje tego legendarnego twórcy z konsorcjum Disneya nie są przesadnie bliskie, a ostatnie swoje projekty realizował on z innymi dużymi studiami. Co ciekawe jego „West Side Story” powstaje dla 20th Century Studios, które z czasem przeszło w ręce Disneya. Czy studio widziało musical Spielberga? Czy wszystko z tym filmem jest w porządku? Ja osobiście boję się nowej wersji tej legendarnej historii, która znajduje się w rękach Spielberga. A może rezygnacja z Indiany to pokłosie afery z córką?
„Indiana Jones 5” bez Spielberga to ciekawy kierunek dla rozwoju tego projektu. Mimo, że „Player One” się udał, osobiście uważam, że Indy potrzebuje nowego i odważnego spojrzenia na tę legendę, a Spielberg niekoniecznie dałby radę z powodzeniem i nowocześnie opowiedzieć jego kolejną przygodę. Mangold w „Loganie” zaproponował takie właśnie podejście do tego komiksowego bohatera i zdecydowanie na tym wygrał. Oczywiście Indiana Jones nie może stać się czymś tak radykalnie innym od całej serii, ale zdecydowanie potrzebuje oddechu, jakiegoś ciekawego i nowego spojrzenia. Takiego kroku naprzód, jak dostał na przykład Bond w „Casino Royale”.
Kina w Europie z rekordem. Polski rynek rośnie
[BOX OFFICE] W 2019 roku kina w Europie odwiedziła rekordowa liczba 1,34 miliarda widzów. Rekord sprzedaży biletów zanotowano między innymi w Polsce. Nasz kraj może się pochwalić jednym z najlepszych wzrostów sprzedaży biletów na całym kontynencie.
Liczba sprzedanych biletów w europejskich kinach wzrosła o 4,5 procent w porównaniu z rokiem poprzednim. 1,34 miliarda widzów to najlepsze osiągnięcie od lat dziewięćdziesiątych XX wieku. W samej tylko Unii Europejskiej liczba widzów sięgnęła 1 miliarda i jest to rekordowy wynik na przestrzeni ostatnich 15 lat.
Dane liczbowe przedstawiła Międzynarodowa Unia Kin, która podkreśla, że dane te są jeszcze wstępne. Jednak już na ich podstawie szacuje się, że wpływy z kas kin w Europie sięgnęły 8,5 miliardów euro, a rok wcześniej wynosiły one 8 miliardów euro. W samej Unii wpływy w 2019 roku to 7,1 miliarda euro.
Największymi przebojami kin w Europie były produkcje z Hollywood. Na czele tego zestawienia znajdują się: „Król Lew”, „Avengers: Koniec gry”, „Joker”, „Kraina lodu II” i „Toy Story 4”. Niemniej jednak ogromną popularnością w poszczególnych krajach cieszyły się rodzime i lokalne produkcje. We Francji przebojem był „I znowu zgrzeszyliśmy, dobry Boże”, w Niemczech „Das perfekte Geheimnis”, w Danii „Jagtsæson”, w Estonii „Truth and Justice”, w Czechach „Women on the Run” a w Polsce „Miszmasz czyli Kogel Mogel 3”. Sprzedaż biletów w polskich kinach sięgnęła w 2019 roku 60,9 miliona.
Stabilna jest liczba odwiedzin widzów w kinach. W 2019 roku przeciętny Europejczyk wybrał się do kina 1,5 razy. Niektóre kraje w tej statystyce radzą sobie lepiej. Irlandczycy i Francuzi odwiedzili kina odpowiednio 3,3 i 3,2 razy w ciągu roku. Inne kraje też mają wysokie wskaźniki: Estonia (2,8), Wielka Brytania (2,7), Dania i Hiszpania (po 2,3). W Polsce ten współczynnik wynosi 1,59.
Najwyższy wzrost zainteresowania kinem odnotowano w Turcji – o 53 procent, we Francji – o 35 procent i w Polsce – o 28,8 procent. W Czechach, Danii, Albanii, Estonii, Rosji, Niemczech, Włoszech i Łotwie zanotowano wzrost o ponad 20 procent. [info: Cineuropa.org]
To wydarzenie o ogromnej randze. „Parasite” jest pierwszym w 92-letniej historii Oscarów filmem nieanglojęzycznym, który zdobył nagrodę dla najlepszej produkcji roku. Mało tego, dzieło Joon-ho Bonga otrzymało w sumie cztery Oscary i choć pokonało „Boże ciało” to przegrana z takim konkurentem, jest jak wygrana… „Parasite” zdobył Oscary w kategoriach: Najlepszy Film, Reżyseria (tak na marginesie, w ostatnich 10 latach Oscara za reżyserię otrzymał tylko jeden amerykański twórca - Damien Chazelle), Scenariusz Oryginalny i Film Międzynarodowy. Po wszystkie te nagrody na scenę Dolby Theatre osobiście fatygował się Joon-ho Bong, czasami też w towarzystwie współpracowników i współlaureatów. W historii ten twórca zapisze się, jako zdobywca trzech indywidualnych Oscarów, bowiem ten wręczany za film międzynarodowy, choć trafia do reżysera, jest nagrodą dla danego kraju. Po raz pierwszy w historii Oscara w kategorii Film Międzynarodowy (Film Nieanglojęzyczny) zdobyła Korea Południowa. „Parasite” to także laureat Złotej Palmy z Cannes. Po raz drugi w historii, a po raz pierwszy od 1955 roku („Marty” Delberta Manna) laureat Cannes zdobył też tytuł najlepszego filmu roku na Oscarach. To wielki triumf kinematografii Korei Południowej, ale też wielkie uznanie dla całego azjatyckiego kina.
„Parasite” to fenomen światowych kin. Wpływy z biletów w USA przekroczyły już 30 milionów dolarów. Globalnie film przyniósł 166,1 miliona dolarów z biletów. W Polsce „Parasite” obejrzało około 200 tysięcy widzów i film właśnie triumfalnie powraca na ekrany kin w naszym kraju i zapewne w wielu miejscach na świecie. Amerykańskim dystrybutorem „Parasite” jest firma Neon, która istnieje dopiero od trzech lat, a udało jej się skutecznie przeprowadzić oscarową batalię i pokonała wielkie medialne koncerny stojące za „Jokerem” czy „Pewnego razu…”. Na drodze do Oscara film Joon-ho Bonga otrzymał wiele znaczących wyróżnień, w tym nagrody Gildii Scenarzystów i Aktorów (dla całej obsady), nagrodę Independent Spirit, brytyjskiego Oscara między innymi za scenariusz. Wersja serialowa „Parasite” rozwijana jest w HBO i dziś staje się najbardziej oczekiwaną produkcją tego typu.
Wygrana „Parasite” jest bardzo zasłużona. Film od ogłoszenia nominacji był w gronie faworytów, ale nieliczni tylko wierzyli, że produkcja nieanglojęzyczna może otrzymać Oscara w kategorii Najlepszy Film, że Joon-ho Bong może pokonać Sama Mendesa, Quentina Tarantino czy Martina Scorsese w kategorii doceniającej reżyserów. Koreańczyk sam był zaskoczony nagrodą za reżyserię, wskazując na swojego idola, autora „Taksówkarza”, którego działa oglądał w młodości. Jego słowa uznania dla Scorsese poskutkowały owacją na stojąco dla tego legendarnego twórcy, którego „Irlandczyk” mimo 10 nominacji nie zdobył ani jednej nagrody i okazał się największym przegranym gali wręczenia tegorocznych Oscarów (dla Scorsese to nie pierwszy taki przypadek, „Gangi Nowego Jorku” też miały 10 nominacji i 0 nagród).
„Parasite” przeszedł do historii Oscarów i kina, złamał kolejną barierę w odbieraniu i ocenianiu światowego kina. Jeszcze nigdy wcześniej film nieanglojęzyczny nie zdobył głównego Oscara. Wiadomo, że nagrodę tę otrzymał też francuski „Artysta”, ale film był niemy, rozgrywał się w Hollywood i z udziałem amerykańskich aktorów. Nie jest to więc taka sama sytuacja. Wcześniej do najważniejszego Oscara nominowano jedynie 10/11 filmów (w zależności od tego, jak określamy „Listy z Iwo Jimy” Clinta Eastwooda :), których dialogi prowadzone były w języku innym niż angielski. Pracowały na historyczny triumf „Parasite” takie działa, jak: „Towarzysze broni” Jeana Renoira (nominacja za 1938 rok), „Z” Costy-Gavrasa (1969), „Emigranci” Jana Troella (1972), „Szepty i krzyki” Ingmara Bergmana (1973), „Listonosz” Michaela Radforda (1995), „Życie jest piękne” Robert Benigniego (1998), „Przyczajony tygrys, ukryty smok” Anga Lee (2000), „Miłość” Michaela Haneke (2012) i w zeszłym roku „Roma” Alfonso Cuarona.
Zmienia się sytuacja w kinie światowym, zmienia przede wszystkim w samej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej. Trafia do niej corocznie kilkaset nowych osób, różnej narodowości, płci, kolorze skóry. Akademia otworzyła zdecydowanie swoje szeregi dla mniejszości i twórców zagranicznych, zapraszanych jest wiele młodych osób. To wpływa także na wybory podczas Oscarów. Przez ostatnie lata czuć było, że coś się zbliża, że najważniejszą nagrodę filmową na świecie czekają zmiany. Byliśmy ich świadkami podczas tegorocznej gali wręczenia Oscarów.
Twórca „Parasite” był wyraźnie zaskoczony aż takim uznaniem dla „Parasite”, ale wygrana tego koreańskiego filmu zaskoczyła także większość specjalistów od Oscarów – w tym niżej podpisanego. Lubię takie niespodzianki, takie sytuacje i choć mój faworyt nie zdobył głównej nagrody („Joker” nie miał realnych szans), cieszę się bardzo z triumfu „Parasite”. Wiele to mówi o współczesnym postrzeganiu kina światowego, o otwarciu na ciekawe i twórcze doświadczenia. Akademia zauważył film wybitny spoza obszaru angielskojęzycznego. Dziś nagrodę tę zdobyć mogą już wszyscy, trzeba tylko stworzyć dzieło znaczące, tak ważne i nieoczywiste, jak koreański triumfator Oscarów.
„Parasite” w kategorii Film Międzynarodowy, przeznaczonej dla filmów nieanglojęzycznych (zmiana nazwy kategorii mnie nie przekonuje), okazał się lepszy od „Bożego ciała”. Innej opcji nie było, nominacja dla polskiego filmu to już wielkie wyróżnienie, obecność polskiej ekipy została odnotowana, duma z sukcesu powinna nas rozpierać. Jan Komasa był bezpośrednim uczestnikiem historycznego oscarowego wydarzenia, stając w jednym szeregu nie tylko z Joon-ho Bongiem, ale też z Pedro Almodovarem.
„Parasite” zdobył cztery nagrody i jest to w tym roku liczba rekordowa. Trzy Oscary otrzymał „1917”, a pozostali nagrodzenie muszą się zadowolić maksymalnie dwoma wyróżnienieniami Akademii. Spośród dziewięciu najlepszych filmów roku, tylko wspomniany „Irlandczyk” nie zdobył żadnej nagrody.
Nominowany do rekordowej w tym roku liczby 11 Oscarów „Joker” otrzymał dwie nagrody, w tym bardzo oczywistą dla Joaquina Phoenixa za główną i tytułową rolę. Po raz drugi aktor wcielający się w tę postać zdobywa Oscara. Przed laty Jokera zagrał w „Mrocznym rycerzu” Heath Ledger, postać tę odtwarzali też Jack Nicholson i Jared Leto. Oni też są laureatami Oscarów, choć za inne role. Drugiego Oscara dla „Jokera” zdobyła Hildur Gudnadottir, kompozytorka z Islandii. Stała się ona czwartą kobietą w historii, która otrzymała Oscara za muzykę oryginalną i pierwszą od 23 lat kobietą docenioną tą nagrodą. Bardzo zasłużony i także bardzo symboliczny sukces.
Thomas Newman pozostaje piętnastokrotnym nominowanym kompozytorem bez Oscara na koncie. Akademia nie nagrodziła jego pracy do „1917”, a film Sama Mendesa to kolejny znaczący przegrany tegorocznej gali. To właśnie temu, nominowanemu w 10 kategoriach, filmowi zwiastowano główny oscarowy triumf, tym bardziej, że film wygrał nagrodę Gildii Producentów, Gildii Reżyserów, Brytyjskie Oscary i Złoty Glob. Wojenna opowieść zdobyła trzy Oscary. Pierwszego z nich otrzymał Roger Deakins za zdjęcia i jest to jego druga statuetka w karierze, po tej otrzymanej przed dwoma laty za „Blade Runner 2049”. Te wygrane Deakinsa poprzedzone były kilkunastoma nominacjami do Oscara. „1917” zdobył też Oscara za efekty wizualne, pokonując wielkie produkcje Disneya/Marvela/LucasFilm. Trzecią nagrodę otrzymali autorzy dźwięku.
Dwa Oscary (na 10 nominacji) otrzymał także film Quentina Tarantino „Pewnego razu… w Hollywood”. Znacząca nagroda za kreację drugoplanową powędrowała do Brada Pitta, który otrzymał swojego pierwszego aktorskiego Oscara w karierze. Brad Pitt zdobył wcześniej Nagrodę Akademii tylko za produkcję filmu „Zniewolony. 12 Years a Slave”. Drugiego Oscara otrzymały autorki scenografii do filmu, które w imponujący sposób odtworzyły Los Angeles roku 1969.
Nominowany tylko w czterech kategoriach „Le Mans ‘66” otrzymał także dwa Oscary. Akademia doceniła montaż dźwięku w tym filmie oraz jego montaż.
Wiele innych produkcji zdobyło po jednym Oscarze. Nominowane w kategorii Najlepszy Film: „Jojo Rabbit” doceniono za scenariusz adaptowany (Taika Waititi), „Historia małżeńska” przyniosła Oscara za rolę drugoplanową dla Laury Dern, „Małe kobietki” nagrodzono za kostiumy. Waititi, dziś tak popularny w Hollywood jest pierwszym Maorysem, który zdobył Oscara, a nagrodę dedykował „wszystkim rdzennym dzieciom na świecie, które chcą uprawiać sztukę”.
Renee Zellweger zgodnie z planem otrzymała Oscara za główną rolę w filmie „Judy”. Wcześniej aktorkę doceniono nagrodą za rolę drugoplanową we „Wzgórzu nadziei”, a było to przed 16 laty. Mająca 51 lat Renee Zellweger jest jedną z najstarszych aktorek docenionych Oscarem w historii tej kategorii.
„Toy Story 4” powtórzyło sukces poprzedniej części tego popularnego cyklu i zdobyło nagrodę dla najlepszej pełnometrażowej animacji, choć na drodze do Oscara nie otrzymało nagrody Annie, Globu za animację czy nagrody BAFTA. Dla studia Pixar to dziesiąty pełnometrażowy Oscar za animację w historii tej kategorii. Wcześniej Akademia doceniła swoją nagrodą takie produkcje Pixara, jak: „Gdzie jest Nemo”, „Iniemamocni”, „Ratatuj”, „WALL-E”, „Odlot”, „Merida waleczna”, „W głowie się nie mieści”, „Toy Story 3” i „Coco”. Pierwsze dwie części „Toy Story” powstały przed utworzeniem kategorii doceniającej pełnometrażowe animacje.
Produkcja Netflixa zatytułowana „Amerykańska fabryka” otrzymała Oscara dla pełnometrażowego filmu dokumentalnego. Jest to pierwszy film wyprodukowany przez byłego prezydenta USA Baracka Obamę i jego żonę Michelle. Za charakteryzację doceniono znakomitą pracę do „Gorącego tematu”. Oscara za piosenkę do „Rocketman” odebrali Bernie Taupin i Elton John, który zdobył nagrodę ponownie po 25 latach. W kategoriach krótkometrażowych Nagrody Akademii otrzymały: „Hair Love” (krótka animacja), „Learning to Skateboard in a Warzone” (krótki dokument), „The Neighbors’ Window” (krótka fabuła).
Na scenie wystąpiła m.in. Kasia Łaska, która wraz z piosenkarkami z innych krajów oraz Idiną Menzel, wykonała nominowany do Oscara utwór z „Krainy lodu II”. Na scenie Dolby Theatre zaprezentowano wszystkie nominowane piosenki, ale największą sensację wzbudził niezapowiedziany występ Eminema, który wykonał swój oscarowy utwór z „8. Mili”. Billie Eilish nie zaśpiewała premierowo piosenki z nowego Bonda, za to wysłuchać można było jej wersji „Yesterday”. Jeden z zabawniejszych momentów to pojawienie się aktorów z filmowej wersji musicalu „Koty”, którzy przebrani w kostiumy zwierzaków wręczali Oscara za efekty wizualne. „Koty” powszechnie krytykowane były za pracę specjalistów od CGI i niedawno zdominowały nominacje do Złotych Malin. Spike Lee przyszedł na galę w marynarce, na której wyszyty był hołd dla Kobe Bryanta.
W USA trwa rok wyborczy i wiele przemówień miało zabarwienie polityczne oraz takie też deklaracje (najdosadniej wypowiedział się w tej sprawie Brad Pitt). Laureaci Oscarów dotykali kwestii podejmowania odpowiednich życiowych decyzji i chodziło tutaj głównie o czekające Amerykanów wybory prezydenckie. Mówiono o równouprawnieniu, ekologii, prawach zwierząt, globalnym ociepleniu, walce z niesprawiedliwością.
Akademia po ogłoszeniu nominacji była krytykowana za brak kobiet w kategorii doceniającej prace reżyserskie i symboliczny tylko udział afro-amerykańskiej aktorki nominowanej do Oscara. Przed galą Natalie Portman dała wyraz swojemu niezadowoleniu ubierają płaszcz od Diora, na którym wyszyte zostały nazwiska reżyserek, pominiętych w tym roku nominacją do Oscara za reżyserię.
Oscary ponownie wręczono bez głównego prowadzącego, a funkcję tę z powodzeniem przejęli inni artyści – komicy, aktorzy i muzycy. Monolog otwierający Oscary zaprezentowali Steve Martin i Chris Rock, kiedyś oficjalnie prowadzący galę wręczenia nagród. Ich dowcipy nie wzbudziły przesadnie negatywnych emocji, a na pytanie dlaczego nie ma prowadzącego, Chris Rock żartował, że to przez Twittera, bo „każdy kandydat napisał kiedyś kłopotliwy tweet”. Dotknięty mógł się poczuć tylko szef Amazona, Jeff Bezos. Oscary przez większość wieczoru przebiegały „zgodnie z planem” i dopiero finał przyniósł niesamowite emocje. Nie była to nudna gala, bo kochając Oscary oglądam je corocznie z pewnym dystansem i dobrze się bawię. Podobały mi się szczególnie prawdziwe emocje twórców „Parasite”, którzy nie kryli swojego zaskoczenia tak licznymi nagrodami. Producenci gali próbowali przerwać przemówienie koreańskiej ekipy zdobywającej najważniejszego Oscara, ale w tym momencie zbuntowała się publiczność obecna na gali, która zażądała włączenia świateł i mikrofonu dla twórców najlepszego filmu roku. Akademia dostosowała się do tej prośby.
Wśród największych przegranych w tym roku jest na pewno Netflix, który zdobył rekordową liczbę 24 nominacji do Oscara, otrzymał tylko dwie nagrody, ale za to pierwszego w historii za kreację aktorską (Laura Dern w „Historii małżeńskiej”).
W czasie gali Amerykańska Akademia Sztuki i Wiedzy Filmowej podała oficjalną datę otwarcia swojego muzeum. Nastąpi to 14 grudnia 2020 roku, trzy lata po pierwotnie zaplanowanym terminie. Ma być to jedno z najważniejszych tego typu miejsc na świecie. Koszt muzeum historii kina pod egidą Akademii to 400 milionów dolarów.
PRZYSZŁOROCZNA 93. GALA WRĘCZENIA OSCARÓW ODBĘDZIE SIĘ 28 LUTEGO 2021 ROKU.
Amerykańska Akademia Filmowa otwiera muzeum
Podczas 92. edycji wręczenia Oscarów, Amerykańska Akademia Sztuki i Wiedzy Filmowej oficjalnie poinformowała o dacie otwarcia swojego muzeum. Ma być to najlepsze tego typu przedsięwzięcie na świecie.
O trzy lata przeciągnęło się otwarcie muzeum Akademii, ale wygląda na to że wszystko zmierza w dobrym kierunku. Podczas gali wręczenia Oscarów oficjalnie poinformowano, że muzeum zostanie otwarte 14 grudnia 2020 roku. Koszt budowy muzeum sięgnie 388 milionów dolarów.
Muzeum Akademii otwarte zostanie na Wilshire Boulevard w Los Angeles, osiem lat po ogłoszeniu planów jego budowy. Muzeum będzie miało siedzibę w dawnym domu towarowym May Co. Pieniądze na budowę muzeum pochodzą ze zbiórek funduszy wśród osób zainteresowanych jego powstaniem. Przez jakiś czas zbiórka pieniędzy utknęła w martwym punkcie, a koszty zaczęły niebezpiecznie rosnąć. Nie udało się utrzymać planowanych kosztów budowy na wysokości 250 mln dolarów.
Podczas gali Tom Hanks, który wspiera budowę muzeum mówił: „W Mieście Aniołów jest mnóstwo kultury, ale nigdy nie było muzeum poświęconego sztuce i wiedzy filmowej”.
Dyrektor Muzeum Akademii Bill Kramer powiedział w oświadczeniu: „Nie możemy się doczekać, aby powitać cały świat w Muzeum Akademii. Kiedy nasze drzwi zostaną otwarte 14 grudnia, nasza ekscytująca kombinacja wystaw, pokazów oraz programów publicznych i edukacyjnych stworzy niezrównane wrażenia dla miłośników kina na całym świecie”.
Harvey Weinstein winny
Harvey Weinstein został uznany za winnego napaści seksualnej pierwszego stopnia i gwałt trzeciego stopnia, ale uniewinniono go z dwóch zarzutów dotyczącej drapieżnych napaści seksualnych.
Ława przysięgłych złożona z siedmiu mężczyzn i pięciu kobiet obradowała przez cztery i pół dnia. Po ogłoszeniu decyzji ławy, sędzia James Burke wydał nakaz aresztowania Harveya Weinsteina. Wyrok skazujący ogłoszony zostanie 11 marca.
Weinsteinowi grozi maksymalnie 25 lat więzienia za napaść seksualną pierwszego stopnia, której dopuścił się na Miriam Haley w jego mieszkaniu w Soho w dniu 10 lipca 2006 roku. Były producent został skazany także za gwałt trzeciego stopnia, którego ofiarą była Jessica Mann, a który miał miejsce w dniu 18 marca 2013 roku. Ława przysięgłych uznała, że Harvey Weinstein nie jest winny dwóch najpoważniejszych oskarżeń dotyczących drapieżnych napaści seksualnej.
Werdykt ławy przysięgłych wskazuje na to, że przysięgli nie uwierzyli, że Harvey Weinstein zgwałcił i zaatakował aktorkę Annabellę Sciorrę w jej mieszkaniu na początku lat dziewięćdziesiątych.
Po odczytaniu decyzji ławy przysięgłych adwokat Donna Rotunno poprosiła o zwolnienie za kaucją Harveya Weinsteina, do czasu ogłoszenia werdyktu skazującego. Adwokat argumentowała, że Harvey Weinstein potrzebuje pomocy medycznej po nieudanej operacji pleców. Sędzia Burke odrzucił prośbę.
W ciągu 12 dni procesu, prokuratura wezwała 28 świadków. Prokurator Joan Illuzzi wezwała przysięgłych do skazania producenta, twierdząc, że nadużył swojej ogromnej władzy w branży do wykorzystywania kobiet w trudnej sytuacji.
Oskarżające Weinsteina kobiety opowiadały wstrząsające historie o skutkach napaści. Sciorra zeznała, żezaczęła się kaleczyć, popadła w depresję i uzależnienie. Ona i inne skarżące producenta kobiety płakały składając swoje oświadczenia. Obrona próbowała wskazać, że winnymi tej sytuacji były same kobiety, które uprawiały seks z Weinsteinem, aby w ten sposób rozwijać swoją karierę. Przysięgli nie dali wiary tym argumentom.
Spielberg rezygnuje z „Indiany Jonesa 5”
Steven Spielberg nie będzie reżyserował „Indiany Jonesa 5”, a jego zastąpienie negocjuje James Mangold. Spielberg odszedł sam, czy go delikatnie odsunięto?
„Indiana Jones 5” to projekt, który ciągle jest w powijakach. Już kilkukrotnie przekładano datę jego premiery (19 lipca 2019/10 lipca 2020/9 lipca 2021), zmieniano scenarzystów (szkoda, że zrezygnowano ze złotego pociągu w polskich górach) i pomysły na nową przygodę. Według Harrisona Forda zdjęcia mają się rozpocząć w przeciągu dwóch miesięcy, ale czy nowy reżyser zdoła w tak krótkim czasie przejąć tak istotną i zapewne skomplikowaną produkcję? Moim zdaniem data premiery filmu ponownie zostanie przesunięta, ale oficjalnie Disney milczy w tej sprawie.
Przekazanie „Indiany Jonesa 5” innemu reżyserowi to odważny krok. Spielberg związany był z tym bohaterem od samego początku, a od premiery „Poszukiwaczy zaginionej arki” mija już 39 lat. Zaplanowana na przyszły rok premiera piątego filmu to piękne uhonorowanie 40-letniej rocznicy. Według nieoficjalnych źródeł Spielberg sam podjął decyzję o odejściu z funkcji reżysera, chcąc przekazać Indy’ego nowemu pokoleniu i by ci przedstawili widzom swoją wersję tej historii. Spielberg pozostanie producentem filmu, co pozwoli mieć mu na pewno jakiś wpływ na kształt projektu. Oby nie za duży, bo zmiany potrzebne są radykalne.
Rozmowy z Jamesem Mangoldem jeszcze się nie zakończyły, a reżyser opromieniony uznaniem za oscarowy „Le Mans ‘66” zapewne stawia znaczące wymagania i na pewno podejmuje duże ryzyko. Dla Mangolda to nie nowość, już raz przejął słynną serię z kultowym bohaterem. W 2017 roku to jemu powierzono realizację „Logana”, film okazał się sukcesem (619 mln dolarów wpływów) i dał Mangoldowi nominację do Oscara za scenariusz.
Dlaczego Spielberg odszedł? Może nie czuje się na siłach przewodzić tak dużej produkcji i dostrzega upływ lat? „Królestwo Kryształowej Czaszki” to nawet po latach duża wpadka. Wtedy zawinił głównie George Lucas, ale Spielberg nie umiał niestety dostrzec słabości tamtej historii i nie przeciwstawił się przyjacielowi. Niesmak po tamtym filmie pozostał, obawy o piątą część są więc uzasadnione, a skoro Spielberg był w stanie oddać „Jurassic Park” w nowe ręce, to…
Po tym, jak Disney kupił LucasFilm, pomysłodawca „Gwiezdnych wojen” i „Indiany Jonesa” George Lucas odszedł na emeryturę, a jego następcy zaczęli odmładzać Gwiezdną Sagę. Teraz przyszedł czas na drugiego kultowego bohatera i coś mi podpowiada, że i tutaj Disney chce doprowadzić do zmian w podejściu do tej serii. Spielberg mógł to dostrzec lub delikatnie dano mu do zrozumienia, że czas na zmiany. W dodatku relacje tego legendarnego twórcy z konsorcjum Disneya nie są przesadnie bliskie, a ostatnie swoje projekty realizował on z innymi dużymi studiami. Co ciekawe jego „West Side Story” powstaje dla 20th Century Studios, które z czasem przeszło w ręce Disneya. Czy studio widziało musical Spielberga? Czy wszystko z tym filmem jest w porządku? Ja osobiście boję się nowej wersji tej legendarnej historii, która znajduje się w rękach Spielberga. A może rezygnacja z Indiany to pokłosie afery z córką?
„Indiana Jones 5” bez Spielberga to ciekawy kierunek dla rozwoju tego projektu. Mimo, że „Player One” się udał, osobiście uważam, że Indy potrzebuje nowego i odważnego spojrzenia na tę legendę, a Spielberg niekoniecznie dałby radę z powodzeniem i nowocześnie opowiedzieć jego kolejną przygodę. Mangold w „Loganie” zaproponował takie właśnie podejście do tego komiksowego bohatera i zdecydowanie na tym wygrał. Oczywiście Indiana Jones nie może stać się czymś tak radykalnie innym od całej serii, ale zdecydowanie potrzebuje oddechu, jakiegoś ciekawego i nowego spojrzenia. Takiego kroku naprzód, jak dostał na przykład Bond w „Casino Royale”.
Kina w Europie z rekordem. Polski rynek rośnie
[BOX OFFICE] W 2019 roku kina w Europie odwiedziła rekordowa liczba 1,34 miliarda widzów. Rekord sprzedaży biletów zanotowano między innymi w Polsce. Nasz kraj może się pochwalić jednym z najlepszych wzrostów sprzedaży biletów na całym kontynencie.
Liczba sprzedanych biletów w europejskich kinach wzrosła o 4,5 procent w porównaniu z rokiem poprzednim. 1,34 miliarda widzów to najlepsze osiągnięcie od lat dziewięćdziesiątych XX wieku. W samej tylko Unii Europejskiej liczba widzów sięgnęła 1 miliarda i jest to rekordowy wynik na przestrzeni ostatnich 15 lat.
Dane liczbowe przedstawiła Międzynarodowa Unia Kin, która podkreśla, że dane te są jeszcze wstępne. Jednak już na ich podstawie szacuje się, że wpływy z kas kin w Europie sięgnęły 8,5 miliardów euro, a rok wcześniej wynosiły one 8 miliardów euro. W samej Unii wpływy w 2019 roku to 7,1 miliarda euro.
Największymi przebojami kin w Europie były produkcje z Hollywood. Na czele tego zestawienia znajdują się: „Król Lew”, „Avengers: Koniec gry”, „Joker”, „Kraina lodu II” i „Toy Story 4”. Niemniej jednak ogromną popularnością w poszczególnych krajach cieszyły się rodzime i lokalne produkcje. We Francji przebojem był „I znowu zgrzeszyliśmy, dobry Boże”, w Niemczech „Das perfekte Geheimnis”, w Danii „Jagtsæson”, w Estonii „Truth and Justice”, w Czechach „Women on the Run” a w Polsce „Miszmasz czyli Kogel Mogel 3”. Sprzedaż biletów w polskich kinach sięgnęła w 2019 roku 60,9 miliona.
Stabilna jest liczba odwiedzin widzów w kinach. W 2019 roku przeciętny Europejczyk wybrał się do kina 1,5 razy. Niektóre kraje w tej statystyce radzą sobie lepiej. Irlandczycy i Francuzi odwiedzili kina odpowiednio 3,3 i 3,2 razy w ciągu roku. Inne kraje też mają wysokie wskaźniki: Estonia (2,8), Wielka Brytania (2,7), Dania i Hiszpania (po 2,3). W Polsce ten współczynnik wynosi 1,59.
Najwyższy wzrost zainteresowania kinem odnotowano w Turcji – o 53 procent, we Francji – o 35 procent i w Polsce – o 28,8 procent. W Czechach, Danii, Albanii, Estonii, Rosji, Niemczech, Włoszech i Łotwie zanotowano wzrost o ponad 20 procent. [info: Cineuropa.org]