Orły 2018. "Cicha noc" zdobywa 10 nagród
W Teatrze Polskim w Warszawie odbyła się ceremonia rozdania Polskich Nagród Filmowych Orły 2018. To 20 edycja tego wydarzenia. Tytuł najlepszego filmu roku zdobyła "Cicha noc" w reżyserii Piotra Domalewskiego, która w sumie otrzymała 10 nagród. Ceremonię prowadzi Maciej Stuhr, a jego ojciec odebrał Nagrodę za Osiągnięcia Życia.
"Cicha noc" otrzymała 10 nagród, w tym te najważniejsze dla najlepszego filmu 2017 roku, za reżyserię i scenariusz, trzy nagrody aktorskie dla Dawida Ogrodnika, Agnieszki Suchory i Arkadiusza Jakubika, ale też za zdjęcia, dźwięk, odkrycie i wyróżnienie od publiczności. Pięciokrotnie po Orły wychodził na scenę debiutant Piotr Domalewski, doceniony za najlepszy film, reżyserię, scenariusz, odkrycie oraz nagrodą od publiczności. "Cicha noc" ustanowiła rekord w historii Polskich Nagród Filmowych zdobywając największą liczbę nagród. Dotychczasowy rekord należał do filmu "Wołyń", który otrzymał 9 Orłów.
Wydarzeniem Orłów 2018 była niespodziewana wizyta Romana Polańskiego, którego przybycie po odbiór nagrody 20 lat Orłów za "Pianistę", przyjęto owacją na stojąco. Podobnie gorąco przyjęto Jerzego Stuhra, którego doceniono za Osiągnięcia Życia.
"Cicha noc" zdominowała Orły, a pojedyncze tylko wyróżnienia powędrowały do twórców innych filmów. Za najlepszą kobiecą rolę nagrodzono Magdalenę Boczarską występującą w filmie "Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej", a dodatkowo obraz ten wyróżniono za muzykę. Za kostiumy nagrodzono twórców filmu "Maria Skłodowska-Curie". "Twojego Vincenta" nagrodzono za montaż i scenografię. Najlepszy film dokumentalny to "21 x Nowy Jork", a film europejski to "The Square". Wśród seriali wygrał drugi sezon "Watahy".
Bardzo sprawnie i zabawnie galę poprowadził Maciej Stuhr, było wiele odniesień do sytuacji politycznej w Polsce, a przede wszystkim sytuacji polskich kobiet. Na kolejną kadencję prezydentem Polskiej Akademii Filmowej został Dariusz Jabłoński.
Spielberg: Filmy z Netflixa nie do Oscara
Steven Spielberg zabrał głos w sprawie filmów produkowanych na potrzeby Netflixa i innych firm tego typu. Jego zdaniem filmy takie powinny ubiegać się o nagrody Emmy, a nie o Oscary. Jeśli tworzony jest film w formacie telewizyjnym, to jest on przeznaczony do telewizji – mówi Spielberg.
W wywiadzie Spielberg mówi, że filmy Netflixa nie powinny się kwalifikować do Oscara, nawet jeśli miały siedmiodniową kinową dystrybucję. Coraz mniej filmowców będzie zabiegać o zdobycie funduszy lub rywalizować będzie w Sundance. Firmy specjalizujące się w SVOD [Streaming Video On-Demand] będą finansowały swoje filmy, będą je dystrybuowały i przez tydzień będą prezentować je w kinach, aby spełnić wymogi regulaminu Oscarów. W rzeczywistości jednak, jeśli zobowiążesz się do realizacji filmu w formacie telewizyjnym, to tworzysz film telewizyjny – mówi reżyser. Spielberg dodaje, że filmy Netflixa zasługują na Emmy, ale nie na Oscara.
Wypowiedz Spielberga wywołała spore poruszenie. Po raz pierwszy twórca ten wypowiedział się tak zdecydowanie w tej sprawie. Tym samym dołączył do grona twórców, którzy nie postrzegają produkcji Netflixa w kategoriach kinowych. Przed rokiem w Cannes w podobny sposób o filmach Netflixa mówił Pedro Almodovar, kiedy dwie produkcje Netflixa brały udział w zmaganiach konkursowych.
Moim zdaniem Spielberg nie jest przeciwko filmom Netflixa, a raczej chciałby znacząco rozdzielić produkcje przeznaczone do prezentacji w dystrybucji strumieniowej od tych dystrybuowanych czysto kinowo. To dwa różne światy, dwa różne podejścia do produkcji i sprzedaży filmów. Kinowa dystrybucja jest znacznie bardziej kosztowna, cała produkcja filmu kinowe staje się w dzisiejszych czasach drogą trudną, często bolesną i wcale nie musi kończyć się powodzeniem. Filmy tworzone na potrzeby SVOD mają nieco łatwiej, od początku mając zapewniony zbyt. W dodatku nie do końca wiadomo, gdzie w tym wszystkim jest zysk i kiedy bańka finansowa pompowana przez Netflixa pęknie…
Spielbergowi nie zadano bardzo ważnego pytania dotyczącego niedawnych relacji łączących Netflixa z Hollywood. Byłbym ciekawy jego stanowiska w kwestii kinowych produkcji, które znajdują dystrybucję właśnie na Netfliksie („Paradox Cloverfield” czy „Anihilacja”). No właśnie. Taka „Anihilacja” to dystrybucyjna hybryda. Film w USA pojawił się w kinach i poradził sobie znośnie. Tymczasem u nas dostępny jest tylko na Netfliksie. To dziś dla mnie najciekawsze zagadnienie i intrygujący precedens. Przyglądając się polityce polskich dystrybutorów można spodziewać się coraz częstszych decyzji o rezygnacji z kinowej prezentacji filmów, które nie gwarantują dużych dochodów. Tak zrobił chociażby Disney z „Pułapką czasu”, która została wycofana z kinowej dystrybucji i zasili zapewne internetową bibliotekę tego giganta, który przymierza się do utworzenia projektu konkurencyjnego dla Netflixa. Otwarte jednak pozostaje pytanie, czy Disney zdecydowałby się na prezentację w dystrybucji strumieniowej takiego filmu w tym samym okresie, w którym pokazywany jest on w amerykańskich kinach? I tutaj dochodzę do dystrybucyjnej hybrydy związanej z „Anihilacją”. Czy uznać należy ją za sukces? W USA wpływy z prezentacji kinowej filmu wyniosły 30 mln dolarów, przy budżecie produkcyjnym na poziomie 40 mln dolarów. Film cieszy się też dużym zainteresowaniem na Netfliksie. Wszyscy wygrywają?
Serialowy „Władca Pierścieni” za pół miliarda dolarów
Według coraz częściej pojawiających się informacji Amazon chce wydać na serialowego „Władcę Pierścieni” około 500 milionów dolarów, czyli pół miliarda. To dwa razy więcej niż kosztowała oryginalna kinowa trylogia.
To Reuters donosi, że Amazon wyda na swoją produkcję tak astronomiczne pieniądze. To oczywiście zdecydowanie mniej niż kinowy „Władca Pierścieni”, który kręcony w latach 2001-2003 kosztował 281 mln dolarów, ale już trylogia „Hobbit” to wydatek rzędu 623 mln dolarów.
Amazon za prawa do świata Tolkiena zapłacił 250 mln dolarów, a drugie tyle może wynieść produkcja i marketing dwóch sezonów serialu bazującego na opowieściach profesora. Inna mocna produkcja Amazona, czyli serial „Człowiek z wysokiego zamku” kosztował trzy raz mniej, a zrealizowano dwa sezony.
Przyszłość nowego „Matrixa” wyjaśniona
Scenarzysta filmu „Player One” Zak Penn pracuje nad wieloma projektami i wymieniane są tutaj m.in. „Avengers”, „Thor” czy „X-Men”. Jednak najwięcej emocji budzi powrót „Matrixa”. Scenarzysta wyjaśnił, czym ma być nadchodząca produkcja.
Zak Penn należy do wielkich fanów „Matrixa” i jego marzeniem jest wskrzeszenie tej serii. Wyjaśnijmy sobie jedno. Pierwszy „Matrix” rodzeństwa Wachowskich to arcydzieło, kolejne części to filmy słabe i niepotrzebne. Dziś rodzeństwo Wachowskich nie zachwyca swoimi pomysłami więc dobrze, że to nie od nich wychodzi temat powrotu „Matrixa”. To mnie cieszy bardzo i w tym dostrzegam nadzieję na nową opowieść osadzoną w tym świecie. Co mówi Zak Penn i jaki jest jego pomysł?
Scenarzysta podkreśla, że za wskrzeszeniem „Matrixa” zabiegał w studiu Warner Bros już od dawna. Penn mówi dziś otwarcie, że nie ma mowy o kręceniu remake’u lub nowej wersji „Matrixa” (nie jestem szalony – dodaje). Jego pomysł polega na osadzeniu kolejnej opowieści w świecie stworzonym przez Wachowskich, bowiem ten wszechświat daje się bardzo ciekawie eksplorować. I MI SIĘ TO PODEJŚCIE PODOBA.
Zak Penn odnosi się do swojej ostatniej pracy, czyli „Player One”, dostrzegając w tej produkcji podobieństwo do „Matrixa”. Świat Matrixa i OASIS są do siebie podobne, bo to wielkie wszechświaty – dodaje w rozmowie.
Na razie nie jest znana przyszłość nowego „Matrixa”. Można przypuszczać, że Penn swoim pomysłem chce zainteresować studiu Warner Bros., a ono podejmie decyzję o przyszłości tej produkcji.
Za rok ruszają zdjęcia do „Indiany Jonesa 5”
Podczas promocji swojego najnowszego filmu Steven Spielberga podał bardzo ważną informację, która zainteresuje wszystkich fanów Indiany Jonesa.
Zdjęcia do piątego kinowego filmu o przygodach tego archeologa rozpoczną się w kwietniu 2019 roku w Wielkiej Brytanii. Spielberg zdradził to w rozmowie z Magazynem Empire, podkreślając że bardzo się cieszy na współpracę z Brytyjskimi współpracownikami.
Premiera „Indiany Jonesa 5” zapowiadana jest na 20 lipca 2020 roku. W głównej roli ponownie wystąpi Harrison Ford, za produkcję odpowiadać będą Kathleen Kennedy i Frank Marshal. Autorem scenariusza jest David Koepp.
Spielberg już wcześniej powiedział, że ten film przyniesie bardzo ważne wydarzenie. Szef Disneya powiedział jednak, że to nie będzie ostatni film z tej serii. Ciekawe, co szykują dla fanów twórcy tym razem. Oby obeszło się bez kosmitów, to znaczy istot z innego wymiaru – jak chciał George Lucas.
Jerzy Stuhr w nowym filmie Arka Jakubika
W czasie spotkania z nominowanymi do Orłów 2018 miałem możliwość porozmawiania z Arkiem Jakubikiem, nominowanym w tym roku za dwie role drugoplanowe do „Cichej nocy” i „Najlepszego”. W czasie rozmowy zapytałem Arka Jakubika o plany reżyserskie. Okazuje się, że trwają przygotowania do realizacji kolejnego filmu tego twórcy, a rolę w nim zagrać ma Jerzy Stuhr.
Arek Jakubik ma na swoim koncie dwa reżyserskie przedsięwzięcia, „Prostą historię o miłości” i „Prostą historię o morderstwie”. Jak się okazuje obecnie przymierza się do nakręcenia trzeciego filmu, który będzie zatytułowany „Prosta historia o marcu”, a jego akcja rozgrywała będzie się m.in. w marcu 68 roku. Zagraniem głównej roli w filmie zainteresowany jest Jerzy Stuhr.
Scenariusz napisany przez Jakubika wraz z Tomkiem Kamińskim jest już gotowy, a obecnie trwa zamykanie budżetu filmu i jak mówi Jakubik wcale nie jest to takie łatwe.
Temat nie jest najłatwiejszy, film nie jest komercyjny i nie jest łatwo zebrać na taką produkcję pieniądze – mówił mi w rozmowie Arek Jakubik.
Historia rozgrywała będzie się na dwóch, niezależnych od siebie, płaszczyznach czasowych. Głównym bohaterem będzie mężczyzna, który powraca po latach do Polski, z której został wypędzony w wyniku wydarzeń marca 1968 roku. Z niewiadomych przyczyn żyjąc w naszych czasach, zaczyna on przenosić się w czasie do tamtych marcowych dni 68 roku i w czasie tych podróży poznajemy jego tajemnice.
Danny Boyle potwierdza „Bonda 25”
Danny Boyle w zasadzie potwierdził wcześniejsze plotki na temat swojego zaangażowania w produkcję kolejnego filmu o Jamesie Bondzie. Na razie informacje pochodzą od samego reżysera, ale producenci zwlekają z powiadomieniem świata o zaangażowaniu tego twórcy.
Boyle o swojej pracy przy filmie o Bondzie powiedział w jednym z ostatnich wywiadów, w którym dodał, że obecnie pracuje nad scenariuszem filmu wraz z Johnem Hodge’em, z którym tworzył już wcześniej „Trainspotting” i jego sequel, debiutancki „Płytki grób”, „Niebiańską plażę” i „Trance”. Informacja o tym scenarzyście jest ciekawsza od wiadomości o reżyserze, który niestety często też zaliczał potknięcia.
Według Boyle’a zdjęcia do filmu mogłyby się rozpocząć pod koniec tego roku. Na razie jednak reżyser przygotowuje inny film, do którego scenariusz pisze Richard Curtis, a zdjęcia do niego mają się rozpocząć za 6 lub 7 tygodni. Po tej pracy Boyle bierze się za Bonda.
Będzie to ostatni film z udziałem Daniela Craiga w roli Jamesa Bonda.
Ogrodnik najlepszym młodym aktorem w Polsce
Tegoroczną Nagrodę im. Zbyszka Cybulskiego dla młodego polskiego aktora zdobył Dawid Ogrodnik za rolę w filmie „Cicha noc”.
Podczas gali, która odbyła się 14 marca w kinie Elektronik w Warszawie, wręczono również Specjalną Nagrodę im. Zbyszka Cybulskiego. Nagrodę Kapituły odebrała Julia Kijowska, a wręczyła ją reprezentująca Kapitułę Maja Komorowska. Kijowska trzykrotnie wcześniej nominowana do Nagrody Cybulskiego zdobyła szereg prestiżowych wyróżnień za swoje kreacje ekranowe i teatralne, każdą z nich udowadniając swój wszechstronny talent.
Wręczona została też Nagroda im. Bolesława Michałka za najlepszą książkę filmową roku 2017. Jej laureatem został PAWEŁ MOŚCICKI za książkę „Chaplin. Przewidywanie teraźniejszości” (słowo/obraz terytoria).
Laureat Nagrody im. Zbyszka Cybulskiego oraz laureatka Nagrody Kapituły otrzymali statuetki projektu Pawła Althamera, jednego z najbardziej cenionych artystów średniego pokolenia.
Laureata Nagrody im. Zbyszka Cybulskiego wyłoniło jury w składzie: Zbigniew Zamachowski - przewodniczący jury, aktor, Agnieszka Grochowska - aktorka, Bożena Janicka - krytyczka filmowa, Katarzyna Klimkiewicz - reżyserka, Eryk Lubos - aktor. W skład jury Nagrody im. Bolesława Michałka weszli: prof. Wiesław Godzic, dr Iwona Kurz, dr Andrzej Kołodyński, Tadeusz Sobolewski i dr Mateusz Werner.
Przypominamy, że Nagroda im. Bolesława Michałka, wybitnego krytyka filmowego, jednego z założycieli miesięcznika „KINO”, jest przyznawana od 20 lat, a zdobyli ją m.in. Maria Kornatowska, Tadeusz Sobolewski, Adam Garbicz, Iwona Kurz, Alicja Helman i Tadeusz Lubelski.
Andriej Zwiagincew szykuje serial
Andriej Zwiagincew, reżyser genialnej „Niemiłości”, niestety nie laureat tegorocznego Oscara, przygotowuje serial dla Paramount Television. Inny format i inna przestrzeń, ale ta sama filmowa wrażliwość. Brzmi ciekawie, bo Zwiagincew przygotowuje thriller.
Jak informują zachodnie media rosyjski filmowiec przygotowuje dla Paramount TV thriller/dramat, którego akcja rozgrywała będzie się we współczesnej Rosji.
Uważam, że mamy bardzo mocną historię o ludziach, którą możemy pokazać międzynarodowej widowni – napisał Zwiagincew. Niestety innych szczegółów brak. Projekt rozwijany jest przez Zwiagincewa i jego długoletniego współpracownika Olega Negina. Zwiagincew będzie producentem wykonawczym serialu i wyreżyseruje dwa pierwsze odcinki.
Netflix ogłasza tytuł polskiego serialu. Są szczegóły
Netflix ogłosił oficjalnie tytuł pierwszego polskiego, produkowanego przez siebie, serialu. Będzie on zatytułowany „1983” i oficjalnie wiadomo już o nim więcej. Serial wyreżyserują cztery reżyserki. Prace nad nim obecnie trwają, obsada jest bardzo ciekawa, premiera jeszcze w tym roku.
Netflix, jeden z największych na świecie internetowych serwisów rozrywkowych, ogłosił dziś oficjalny tytuł swojego pierwszego polskiego serialu oryginalnego - 1983. Polska produkcja to kolejna inwestycja firmy na europejskim rynku. Zdjęcia do serialu już ruszyły. Reżyserkami ośmioodcinkowego sezonu są nominowana do Oscara® Agnieszka Holland i Kasia Adamik oraz Olga Chajdas i Agnieszka Smoczyńska. Światowa premiera 1983 planowana jest na 2018 rok - tylko na Netflix.
W budzącym ogromne zainteresowanie serialu zobaczymy Roberta Więckiewicza w roli skompromitowanego oficera śledczego i Macieja Musiała jako pełnego ideałów studenta prawa. Główni bohaterowie odkrywają spisek, który zmienił bieg historii Polski i pozwolił utrzymać żelazną kurtynę. W znakomitej polskiej obsadzie znaleźli się także Michalina Olszańska, Andrzej Chyra, Zofia Wichłacz, Mirosław Zbrojewicz, Ewa Błaszczyk, Wojciech Kalarus, Edyta Olszówka oraz Agnieszka Żulewska.
Pomysłodawcą, twórcą i autorem scenariusza serialu jest Joshua Long. Za produkcję odpowiadają firmy The Kennedy/Marshall Company i The House Media Company. Producentami wykonawczymi serialu są Frank Marshall (Jurrasic World, Jason Bourne, Poszukiwacze zaginionej arki) i Robert Zotnowski (House of Cards) ze studia produkcyjnego The Kennedy/Marshall Company, a także polski producent Andrzej Besztak (House Media) oraz Joshua Long, Maciej Musiał i Agnieszka Holland.
Autorami zdjęć są Tomasz Naumiuk i Arkadiusz Tomiak. Za scenografię odpowiada Anna Anosowicz, a za kostiumy - Katarzyna Lewińska. Muzykę do serialu skomponował Antoni Komasa-Łazarkiewicz. Zdjęcia do 1983 kręcone są w Warszawie, Wrocławiu, Lublinie oraz na Śląsku.
- Mamy w Polsce znakomitych aktorów, reżyserów, operatorów, scenografów, kostiumografów, kompozytorów i bardzo utalentowane ekipy filmowe. Jestem przekonana, że wzbogacimy kolekcję oryginalnych seriali Netflix o niezwykle wartościowy tytuł - mówi Agnieszka Holland. Frank Marshall dodaje: - Nasza historia ma wiele złożonych warstw: można w niej znaleźć przygodę, kryminał i thriller szpiegowski z fascynującymi bohaterami, którzy sprawią, że widzowie nie będą chcieli oderwać wzroku od ekranu – tak jak w każdym wspaniałym serialu od Netflix.
- Niezmiernie cieszymy się, że możemy pokazać tę alternatywną wersję historii w porywającym thrillerze, i to z tak niesamowitą polską obsadą. Kontynuujemy owocną współpracę z nominowaną do Oscara Agnieszką Holland i jej wspaniałym zespołem - mówi Erik Barmack, wiceprezes firmy Netflix ds. międzynarodowych treści oryginalnych - Jestem przekonany, że 1983 spodoba się nie tylko do polskim widzom, ale i widowni Netflix na całym świecie.
O serialu 1983
Straszliwy atak terrorystyczny z 1983 roku pogrzebał polskie nadzieje na wyzwolenie i zapobiegł upadkowi Związku Radzieckiego. Dwadzieścia lat później zimna wojna wciąż trwa w najlepsze. Student prawa z ideałami i skompromitowany oficer śledczy odkrywają spisek, który pozwolił utrzymać żelazną kurtynę i represyjne państwo policyjne w Polsce.
Teraz, w 2003 roku, po dwóch dekadach pokoju i dobrobytu, przywódcy reżimu wcielają w życie tajny plan obmyślony wspólnie z nieoczekiwanym przeciwnikiem jeszcze w latach 80. Spisek nie tylko radykalnie odmieni Polskę i wpłynie na życie jej obywateli, ale odmieni losy całego świata. Intryga odkryta przez bohaterów może wzniecić rewolucję, a rządzący nie cofną się przed niczym, żeby zachować ją w tajemnicy.
W Teatrze Polskim w Warszawie odbyła się ceremonia rozdania Polskich Nagród Filmowych Orły 2018. To 20 edycja tego wydarzenia. Tytuł najlepszego filmu roku zdobyła "Cicha noc" w reżyserii Piotra Domalewskiego, która w sumie otrzymała 10 nagród. Ceremonię prowadzi Maciej Stuhr, a jego ojciec odebrał Nagrodę za Osiągnięcia Życia.
"Cicha noc" otrzymała 10 nagród, w tym te najważniejsze dla najlepszego filmu 2017 roku, za reżyserię i scenariusz, trzy nagrody aktorskie dla Dawida Ogrodnika, Agnieszki Suchory i Arkadiusza Jakubika, ale też za zdjęcia, dźwięk, odkrycie i wyróżnienie od publiczności. Pięciokrotnie po Orły wychodził na scenę debiutant Piotr Domalewski, doceniony za najlepszy film, reżyserię, scenariusz, odkrycie oraz nagrodą od publiczności. "Cicha noc" ustanowiła rekord w historii Polskich Nagród Filmowych zdobywając największą liczbę nagród. Dotychczasowy rekord należał do filmu "Wołyń", który otrzymał 9 Orłów.
Wydarzeniem Orłów 2018 była niespodziewana wizyta Romana Polańskiego, którego przybycie po odbiór nagrody 20 lat Orłów za "Pianistę", przyjęto owacją na stojąco. Podobnie gorąco przyjęto Jerzego Stuhra, którego doceniono za Osiągnięcia Życia.
"Cicha noc" zdominowała Orły, a pojedyncze tylko wyróżnienia powędrowały do twórców innych filmów. Za najlepszą kobiecą rolę nagrodzono Magdalenę Boczarską występującą w filmie "Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej", a dodatkowo obraz ten wyróżniono za muzykę. Za kostiumy nagrodzono twórców filmu "Maria Skłodowska-Curie". "Twojego Vincenta" nagrodzono za montaż i scenografię. Najlepszy film dokumentalny to "21 x Nowy Jork", a film europejski to "The Square". Wśród seriali wygrał drugi sezon "Watahy".
Bardzo sprawnie i zabawnie galę poprowadził Maciej Stuhr, było wiele odniesień do sytuacji politycznej w Polsce, a przede wszystkim sytuacji polskich kobiet. Na kolejną kadencję prezydentem Polskiej Akademii Filmowej został Dariusz Jabłoński.
Spielberg: Filmy z Netflixa nie do Oscara
Steven Spielberg zabrał głos w sprawie filmów produkowanych na potrzeby Netflixa i innych firm tego typu. Jego zdaniem filmy takie powinny ubiegać się o nagrody Emmy, a nie o Oscary. Jeśli tworzony jest film w formacie telewizyjnym, to jest on przeznaczony do telewizji – mówi Spielberg.
W wywiadzie Spielberg mówi, że filmy Netflixa nie powinny się kwalifikować do Oscara, nawet jeśli miały siedmiodniową kinową dystrybucję. Coraz mniej filmowców będzie zabiegać o zdobycie funduszy lub rywalizować będzie w Sundance. Firmy specjalizujące się w SVOD [Streaming Video On-Demand] będą finansowały swoje filmy, będą je dystrybuowały i przez tydzień będą prezentować je w kinach, aby spełnić wymogi regulaminu Oscarów. W rzeczywistości jednak, jeśli zobowiążesz się do realizacji filmu w formacie telewizyjnym, to tworzysz film telewizyjny – mówi reżyser. Spielberg dodaje, że filmy Netflixa zasługują na Emmy, ale nie na Oscara.
Wypowiedz Spielberga wywołała spore poruszenie. Po raz pierwszy twórca ten wypowiedział się tak zdecydowanie w tej sprawie. Tym samym dołączył do grona twórców, którzy nie postrzegają produkcji Netflixa w kategoriach kinowych. Przed rokiem w Cannes w podobny sposób o filmach Netflixa mówił Pedro Almodovar, kiedy dwie produkcje Netflixa brały udział w zmaganiach konkursowych.
Moim zdaniem Spielberg nie jest przeciwko filmom Netflixa, a raczej chciałby znacząco rozdzielić produkcje przeznaczone do prezentacji w dystrybucji strumieniowej od tych dystrybuowanych czysto kinowo. To dwa różne światy, dwa różne podejścia do produkcji i sprzedaży filmów. Kinowa dystrybucja jest znacznie bardziej kosztowna, cała produkcja filmu kinowe staje się w dzisiejszych czasach drogą trudną, często bolesną i wcale nie musi kończyć się powodzeniem. Filmy tworzone na potrzeby SVOD mają nieco łatwiej, od początku mając zapewniony zbyt. W dodatku nie do końca wiadomo, gdzie w tym wszystkim jest zysk i kiedy bańka finansowa pompowana przez Netflixa pęknie…
Spielbergowi nie zadano bardzo ważnego pytania dotyczącego niedawnych relacji łączących Netflixa z Hollywood. Byłbym ciekawy jego stanowiska w kwestii kinowych produkcji, które znajdują dystrybucję właśnie na Netfliksie („Paradox Cloverfield” czy „Anihilacja”). No właśnie. Taka „Anihilacja” to dystrybucyjna hybryda. Film w USA pojawił się w kinach i poradził sobie znośnie. Tymczasem u nas dostępny jest tylko na Netfliksie. To dziś dla mnie najciekawsze zagadnienie i intrygujący precedens. Przyglądając się polityce polskich dystrybutorów można spodziewać się coraz częstszych decyzji o rezygnacji z kinowej prezentacji filmów, które nie gwarantują dużych dochodów. Tak zrobił chociażby Disney z „Pułapką czasu”, która została wycofana z kinowej dystrybucji i zasili zapewne internetową bibliotekę tego giganta, który przymierza się do utworzenia projektu konkurencyjnego dla Netflixa. Otwarte jednak pozostaje pytanie, czy Disney zdecydowałby się na prezentację w dystrybucji strumieniowej takiego filmu w tym samym okresie, w którym pokazywany jest on w amerykańskich kinach? I tutaj dochodzę do dystrybucyjnej hybrydy związanej z „Anihilacją”. Czy uznać należy ją za sukces? W USA wpływy z prezentacji kinowej filmu wyniosły 30 mln dolarów, przy budżecie produkcyjnym na poziomie 40 mln dolarów. Film cieszy się też dużym zainteresowaniem na Netfliksie. Wszyscy wygrywają?
Serialowy „Władca Pierścieni” za pół miliarda dolarów
Według coraz częściej pojawiających się informacji Amazon chce wydać na serialowego „Władcę Pierścieni” około 500 milionów dolarów, czyli pół miliarda. To dwa razy więcej niż kosztowała oryginalna kinowa trylogia.
To Reuters donosi, że Amazon wyda na swoją produkcję tak astronomiczne pieniądze. To oczywiście zdecydowanie mniej niż kinowy „Władca Pierścieni”, który kręcony w latach 2001-2003 kosztował 281 mln dolarów, ale już trylogia „Hobbit” to wydatek rzędu 623 mln dolarów.
Amazon za prawa do świata Tolkiena zapłacił 250 mln dolarów, a drugie tyle może wynieść produkcja i marketing dwóch sezonów serialu bazującego na opowieściach profesora. Inna mocna produkcja Amazona, czyli serial „Człowiek z wysokiego zamku” kosztował trzy raz mniej, a zrealizowano dwa sezony.
Przyszłość nowego „Matrixa” wyjaśniona
Scenarzysta filmu „Player One” Zak Penn pracuje nad wieloma projektami i wymieniane są tutaj m.in. „Avengers”, „Thor” czy „X-Men”. Jednak najwięcej emocji budzi powrót „Matrixa”. Scenarzysta wyjaśnił, czym ma być nadchodząca produkcja.
Zak Penn należy do wielkich fanów „Matrixa” i jego marzeniem jest wskrzeszenie tej serii. Wyjaśnijmy sobie jedno. Pierwszy „Matrix” rodzeństwa Wachowskich to arcydzieło, kolejne części to filmy słabe i niepotrzebne. Dziś rodzeństwo Wachowskich nie zachwyca swoimi pomysłami więc dobrze, że to nie od nich wychodzi temat powrotu „Matrixa”. To mnie cieszy bardzo i w tym dostrzegam nadzieję na nową opowieść osadzoną w tym świecie. Co mówi Zak Penn i jaki jest jego pomysł?
Scenarzysta podkreśla, że za wskrzeszeniem „Matrixa” zabiegał w studiu Warner Bros już od dawna. Penn mówi dziś otwarcie, że nie ma mowy o kręceniu remake’u lub nowej wersji „Matrixa” (nie jestem szalony – dodaje). Jego pomysł polega na osadzeniu kolejnej opowieści w świecie stworzonym przez Wachowskich, bowiem ten wszechświat daje się bardzo ciekawie eksplorować. I MI SIĘ TO PODEJŚCIE PODOBA.
Zak Penn odnosi się do swojej ostatniej pracy, czyli „Player One”, dostrzegając w tej produkcji podobieństwo do „Matrixa”. Świat Matrixa i OASIS są do siebie podobne, bo to wielkie wszechświaty – dodaje w rozmowie.
Na razie nie jest znana przyszłość nowego „Matrixa”. Można przypuszczać, że Penn swoim pomysłem chce zainteresować studiu Warner Bros., a ono podejmie decyzję o przyszłości tej produkcji.
Za rok ruszają zdjęcia do „Indiany Jonesa 5”
Podczas promocji swojego najnowszego filmu Steven Spielberga podał bardzo ważną informację, która zainteresuje wszystkich fanów Indiany Jonesa.
Zdjęcia do piątego kinowego filmu o przygodach tego archeologa rozpoczną się w kwietniu 2019 roku w Wielkiej Brytanii. Spielberg zdradził to w rozmowie z Magazynem Empire, podkreślając że bardzo się cieszy na współpracę z Brytyjskimi współpracownikami.
Premiera „Indiany Jonesa 5” zapowiadana jest na 20 lipca 2020 roku. W głównej roli ponownie wystąpi Harrison Ford, za produkcję odpowiadać będą Kathleen Kennedy i Frank Marshal. Autorem scenariusza jest David Koepp.
Spielberg już wcześniej powiedział, że ten film przyniesie bardzo ważne wydarzenie. Szef Disneya powiedział jednak, że to nie będzie ostatni film z tej serii. Ciekawe, co szykują dla fanów twórcy tym razem. Oby obeszło się bez kosmitów, to znaczy istot z innego wymiaru – jak chciał George Lucas.
Jerzy Stuhr w nowym filmie Arka Jakubika
W czasie spotkania z nominowanymi do Orłów 2018 miałem możliwość porozmawiania z Arkiem Jakubikiem, nominowanym w tym roku za dwie role drugoplanowe do „Cichej nocy” i „Najlepszego”. W czasie rozmowy zapytałem Arka Jakubika o plany reżyserskie. Okazuje się, że trwają przygotowania do realizacji kolejnego filmu tego twórcy, a rolę w nim zagrać ma Jerzy Stuhr.
Arek Jakubik ma na swoim koncie dwa reżyserskie przedsięwzięcia, „Prostą historię o miłości” i „Prostą historię o morderstwie”. Jak się okazuje obecnie przymierza się do nakręcenia trzeciego filmu, który będzie zatytułowany „Prosta historia o marcu”, a jego akcja rozgrywała będzie się m.in. w marcu 68 roku. Zagraniem głównej roli w filmie zainteresowany jest Jerzy Stuhr.
Scenariusz napisany przez Jakubika wraz z Tomkiem Kamińskim jest już gotowy, a obecnie trwa zamykanie budżetu filmu i jak mówi Jakubik wcale nie jest to takie łatwe.
Temat nie jest najłatwiejszy, film nie jest komercyjny i nie jest łatwo zebrać na taką produkcję pieniądze – mówił mi w rozmowie Arek Jakubik.
Historia rozgrywała będzie się na dwóch, niezależnych od siebie, płaszczyznach czasowych. Głównym bohaterem będzie mężczyzna, który powraca po latach do Polski, z której został wypędzony w wyniku wydarzeń marca 1968 roku. Z niewiadomych przyczyn żyjąc w naszych czasach, zaczyna on przenosić się w czasie do tamtych marcowych dni 68 roku i w czasie tych podróży poznajemy jego tajemnice.
Danny Boyle potwierdza „Bonda 25”
Danny Boyle w zasadzie potwierdził wcześniejsze plotki na temat swojego zaangażowania w produkcję kolejnego filmu o Jamesie Bondzie. Na razie informacje pochodzą od samego reżysera, ale producenci zwlekają z powiadomieniem świata o zaangażowaniu tego twórcy.
Boyle o swojej pracy przy filmie o Bondzie powiedział w jednym z ostatnich wywiadów, w którym dodał, że obecnie pracuje nad scenariuszem filmu wraz z Johnem Hodge’em, z którym tworzył już wcześniej „Trainspotting” i jego sequel, debiutancki „Płytki grób”, „Niebiańską plażę” i „Trance”. Informacja o tym scenarzyście jest ciekawsza od wiadomości o reżyserze, który niestety często też zaliczał potknięcia.
Według Boyle’a zdjęcia do filmu mogłyby się rozpocząć pod koniec tego roku. Na razie jednak reżyser przygotowuje inny film, do którego scenariusz pisze Richard Curtis, a zdjęcia do niego mają się rozpocząć za 6 lub 7 tygodni. Po tej pracy Boyle bierze się za Bonda.
Będzie to ostatni film z udziałem Daniela Craiga w roli Jamesa Bonda.
Ogrodnik najlepszym młodym aktorem w Polsce
Tegoroczną Nagrodę im. Zbyszka Cybulskiego dla młodego polskiego aktora zdobył Dawid Ogrodnik za rolę w filmie „Cicha noc”.
Podczas gali, która odbyła się 14 marca w kinie Elektronik w Warszawie, wręczono również Specjalną Nagrodę im. Zbyszka Cybulskiego. Nagrodę Kapituły odebrała Julia Kijowska, a wręczyła ją reprezentująca Kapitułę Maja Komorowska. Kijowska trzykrotnie wcześniej nominowana do Nagrody Cybulskiego zdobyła szereg prestiżowych wyróżnień za swoje kreacje ekranowe i teatralne, każdą z nich udowadniając swój wszechstronny talent.
Wręczona została też Nagroda im. Bolesława Michałka za najlepszą książkę filmową roku 2017. Jej laureatem został PAWEŁ MOŚCICKI za książkę „Chaplin. Przewidywanie teraźniejszości” (słowo/obraz terytoria).
Laureat Nagrody im. Zbyszka Cybulskiego oraz laureatka Nagrody Kapituły otrzymali statuetki projektu Pawła Althamera, jednego z najbardziej cenionych artystów średniego pokolenia.
Laureata Nagrody im. Zbyszka Cybulskiego wyłoniło jury w składzie: Zbigniew Zamachowski - przewodniczący jury, aktor, Agnieszka Grochowska - aktorka, Bożena Janicka - krytyczka filmowa, Katarzyna Klimkiewicz - reżyserka, Eryk Lubos - aktor. W skład jury Nagrody im. Bolesława Michałka weszli: prof. Wiesław Godzic, dr Iwona Kurz, dr Andrzej Kołodyński, Tadeusz Sobolewski i dr Mateusz Werner.
Przypominamy, że Nagroda im. Bolesława Michałka, wybitnego krytyka filmowego, jednego z założycieli miesięcznika „KINO”, jest przyznawana od 20 lat, a zdobyli ją m.in. Maria Kornatowska, Tadeusz Sobolewski, Adam Garbicz, Iwona Kurz, Alicja Helman i Tadeusz Lubelski.
Andriej Zwiagincew szykuje serial
Andriej Zwiagincew, reżyser genialnej „Niemiłości”, niestety nie laureat tegorocznego Oscara, przygotowuje serial dla Paramount Television. Inny format i inna przestrzeń, ale ta sama filmowa wrażliwość. Brzmi ciekawie, bo Zwiagincew przygotowuje thriller.
Jak informują zachodnie media rosyjski filmowiec przygotowuje dla Paramount TV thriller/dramat, którego akcja rozgrywała będzie się we współczesnej Rosji.
Uważam, że mamy bardzo mocną historię o ludziach, którą możemy pokazać międzynarodowej widowni – napisał Zwiagincew. Niestety innych szczegółów brak. Projekt rozwijany jest przez Zwiagincewa i jego długoletniego współpracownika Olega Negina. Zwiagincew będzie producentem wykonawczym serialu i wyreżyseruje dwa pierwsze odcinki.
Netflix ogłasza tytuł polskiego serialu. Są szczegóły
Netflix ogłosił oficjalnie tytuł pierwszego polskiego, produkowanego przez siebie, serialu. Będzie on zatytułowany „1983” i oficjalnie wiadomo już o nim więcej. Serial wyreżyserują cztery reżyserki. Prace nad nim obecnie trwają, obsada jest bardzo ciekawa, premiera jeszcze w tym roku.
Netflix, jeden z największych na świecie internetowych serwisów rozrywkowych, ogłosił dziś oficjalny tytuł swojego pierwszego polskiego serialu oryginalnego - 1983. Polska produkcja to kolejna inwestycja firmy na europejskim rynku. Zdjęcia do serialu już ruszyły. Reżyserkami ośmioodcinkowego sezonu są nominowana do Oscara® Agnieszka Holland i Kasia Adamik oraz Olga Chajdas i Agnieszka Smoczyńska. Światowa premiera 1983 planowana jest na 2018 rok - tylko na Netflix.
W budzącym ogromne zainteresowanie serialu zobaczymy Roberta Więckiewicza w roli skompromitowanego oficera śledczego i Macieja Musiała jako pełnego ideałów studenta prawa. Główni bohaterowie odkrywają spisek, który zmienił bieg historii Polski i pozwolił utrzymać żelazną kurtynę. W znakomitej polskiej obsadzie znaleźli się także Michalina Olszańska, Andrzej Chyra, Zofia Wichłacz, Mirosław Zbrojewicz, Ewa Błaszczyk, Wojciech Kalarus, Edyta Olszówka oraz Agnieszka Żulewska.
Pomysłodawcą, twórcą i autorem scenariusza serialu jest Joshua Long. Za produkcję odpowiadają firmy The Kennedy/Marshall Company i The House Media Company. Producentami wykonawczymi serialu są Frank Marshall (Jurrasic World, Jason Bourne, Poszukiwacze zaginionej arki) i Robert Zotnowski (House of Cards) ze studia produkcyjnego The Kennedy/Marshall Company, a także polski producent Andrzej Besztak (House Media) oraz Joshua Long, Maciej Musiał i Agnieszka Holland.
Autorami zdjęć są Tomasz Naumiuk i Arkadiusz Tomiak. Za scenografię odpowiada Anna Anosowicz, a za kostiumy - Katarzyna Lewińska. Muzykę do serialu skomponował Antoni Komasa-Łazarkiewicz. Zdjęcia do 1983 kręcone są w Warszawie, Wrocławiu, Lublinie oraz na Śląsku.
- Mamy w Polsce znakomitych aktorów, reżyserów, operatorów, scenografów, kostiumografów, kompozytorów i bardzo utalentowane ekipy filmowe. Jestem przekonana, że wzbogacimy kolekcję oryginalnych seriali Netflix o niezwykle wartościowy tytuł - mówi Agnieszka Holland. Frank Marshall dodaje: - Nasza historia ma wiele złożonych warstw: można w niej znaleźć przygodę, kryminał i thriller szpiegowski z fascynującymi bohaterami, którzy sprawią, że widzowie nie będą chcieli oderwać wzroku od ekranu – tak jak w każdym wspaniałym serialu od Netflix.
- Niezmiernie cieszymy się, że możemy pokazać tę alternatywną wersję historii w porywającym thrillerze, i to z tak niesamowitą polską obsadą. Kontynuujemy owocną współpracę z nominowaną do Oscara Agnieszką Holland i jej wspaniałym zespołem - mówi Erik Barmack, wiceprezes firmy Netflix ds. międzynarodowych treści oryginalnych - Jestem przekonany, że 1983 spodoba się nie tylko do polskim widzom, ale i widowni Netflix na całym świecie.
O serialu 1983
Straszliwy atak terrorystyczny z 1983 roku pogrzebał polskie nadzieje na wyzwolenie i zapobiegł upadkowi Związku Radzieckiego. Dwadzieścia lat później zimna wojna wciąż trwa w najlepsze. Student prawa z ideałami i skompromitowany oficer śledczy odkrywają spisek, który pozwolił utrzymać żelazną kurtynę i represyjne państwo policyjne w Polsce.
Teraz, w 2003 roku, po dwóch dekadach pokoju i dobrobytu, przywódcy reżimu wcielają w życie tajny plan obmyślony wspólnie z nieoczekiwanym przeciwnikiem jeszcze w latach 80. Spisek nie tylko radykalnie odmieni Polskę i wpłynie na życie jej obywateli, ale odmieni losy całego świata. Intryga odkryta przez bohaterów może wzniecić rewolucję, a rządzący nie cofną się przed niczym, żeby zachować ją w tajemnicy.