Rekord w polskich kinach kolejny rok z rzędu
Jak informuje cyfrowe wydanie „Rzeczpospolitej” (cyfrowa.rp.pl) w 2019 roku padł rekord frekwencyjny w polskich kinach. W ostatnich 12 miesiącach sprzedano w Polsce 60,2 miliona biletów. Wynik jest nieznacznie lepszy od tego z 2018 roku, ale osiągnięto go bez wsparcia takiego przeboju, jak „Kler”. Oto 10 najpopularniejszych filmów w polskich kinach 2019 roku.
Rekord frekwencyjny nie był wcale taki pewny. Obserwatorzy box-office’u z uwagą śledzili wydarzenia w polskich kinach i praktycznie do ostatnich tygodni/dni nie można było być pewnym pobicia rekordu i przekroczenia granicy 60 milionów sprzedanych biletów. Ostatecznie się to udało, co przyniosło 1,13 miliarda złotych wpływów. W 2018 frekwencja wyniosła 59,7 mln widzów, a wpływy 1,1 mld złotych.
Jak informuje „Rzeczpospolita” podane dane nie są jeszcze kompletne, bowiem jeden z ważnych dystrybutorów filmów – UIP – od listopada nie zasila statystyk informacjami o tym, jakie wyniki notują filmy z jego portfela. Brakuje więc danych kilku ciekawych tytułów tego dystrybutora. Wpływ na frekwencję miałby na pewno film „Jumanji: Następny poziom”, ale mnie ciekawi na przykład jak w polskich kinach poradził sobie „Lighthouse”.
Największym przebojem 2019 roku w polskich kinach okazał się „Król Lew”, ale rywalizacja z „Krainą lodu II” do samego końca była bardzo zaciekła. Kto wie, czy w ostatecznym rachunku to animacja nie będzie górą – ona bowiem ciągle jeszcze jest na ekranach, a rok trwa… Tylko czy przez kilka dni uda się „Krainie lodu II” przyciągnąć 60 tysięcy widzów? Mała szansa.
Na razie więc górą jest „Król Lew”, którego w polskich kinach w 2019 roku obejrzało 2,52 mln widzów (wpływy z biletów to ponad 48 mln zł). Drugie miejsce dla „Krainy lodu II” z wynikiem 2,46 mln sprzedanych biletów (44,1 mln zł). Trzecie miejsce zajął zaś polski film „Miszmasz czyli Kogel Mogel 3”, który przyciągnął 2,39 mln osób (prawie 47 mln zł). Te trzy filmy przekroczyły granicę 2 mln sprzedanych biletów, a co ciekawe w 2018 roku były tylko dwie takie produkcje (podobnie było w 2017 roku). Aż 15 filmów w 2019 roku przekroczy zaś granicę 1 miliona sprzedanych biletów. Ostatnim filmem, który dokonał tej sztuki w tym sezonie były „Gwiezdne wojny: Skywalker. Odrodzenie”, który od premiery przyciągnął 1,15 mln widzów (wpływy wyniosły ponad 25,3 mln zł). Dzięki temu udało mu się dostać do Top 10 najchętniej oglądanych filmów 2019 roku w polskich kinach.
Kolejne miejsca na liście przebojów w polskich kinach, pod względem frekwencji, zajęły: „Joker” (1,97 mln osób), „Polityka” (1,89 mln osób), „Avengers: Koniec gry” (1,88 mln osób). Wyniki innych polskich filmów także robią spore wrażenie. „Planeta singli 3” zajęła miejsce siódme (1,44 mln widzów, 27,9 mln zł przychodu z biletów), a ósme było „Boże ciało” (1,4 mln widzów i 26,6 mln zł z biletów). W sumie wszystkie polskie filmy zobaczyło w 2019 r. 16,3 mln osób.
„Żeby nie było śladów” ze wstępną datą premiery
Znana jest już wstępna data premiery filmu Jana P. Matuszyńskiego zatytułowanego „Żeby nie było śladów”. Jest to ekranizacja cenionej książki-reportażu Cezarego Łazarewicza. Film produkuje firma Aurum Film, ta sama która stoi za „Bożym ciałem”.
Według wstępnych informacji premiera filmu Żeby nie było śladów” zapowiadana jest na 8 października 2021 roku. Jest więc jeszcze sporo czasu, projekt jest rozwijany i zapewne zostanie zrealizowany z wielką dbałością. Historia Grzegorza Przemyka na to zasługuje. Film reżyseruje Jan P. Matuszyński, twórca „Ostatniej rodziny”.
Kilka miesięcy temu producent filmu informował: „Żeby nie było śladów” to planowana ekranizacja reportażu Cezarego Łazarewicza nagrodzonego Polską Nagrodą Literacką „Nike” (Wydawnictwo Czarne), opowiadająca o kulisach jednej z najsłynniejszych i najbardziej dramatycznych zbrodni stanu wojennego popełnionej w maju 1983 roku. Zatrzymanie i pobicie przez funkcjonariuszy ZOMO warszawskiego maturzysty – Grzegorza Przemyka zapoczątkowało społeczne protesty, ale też skłoniło komunistyczny aparat represji do wdrożenia wielkiej mistyfikacji. To opowieść o zbrodni bez kary, ale przede wszystkim o totalitarnej władzy, która nie cofnie się przed niczym – nawet najbardziej absurdalnym kłamstwem – aby osiągnąć swój cel. Nad scenariuszem pracuje Kaja Krawczyk-Wnuk. Autor książki – Cezary Łazarewicz będzie jednym z głównych konsultantów filmu.
Reżyser przed ponad rokiem mówił w jednym z wywiadów: […] między moim pierwszym a drugim filmem będzie pięć lat przerwy, ale obiecałem sobie, że nie będę się śpieszył. Chcę, żeby ten film był dopracowany i - pod wieloma względami - inny niż mój debiut. […] Uważam, że przypomnienie i opowiedzenie historii Grzegorza Przemyka jest nam dzisiaj szczególnie potrzebne. Zainteresowały mnie także wątki rodzinne. Książka Cezarego Łazarewicza dała temu impuls. Zrobiły na mnie wrażenie słowa Łazarewicza, że rozpoczął pracę nad książką, bo poczuł, że list, który napisała matka chłopaka, Barbara Sadowska, był skierowany także do niego; poczuł, że jest właściwym człowiekiem, by po tę historię sięgnąć. A ja poczułem, że chciałbym właśnie tę historię przenieść na ekran. […] Urodziłem się rok po zabójstwie Przemyka. Chcę tę historię zgłębić także sam dla siebie, poukładać sobie tamte wydarzenia; ona do mnie przemawia i czuję wewnętrzną potrzebę, żeby ją opowiedzieć. Składa się na nią wiele tragicznych i interesujących dramatycznie sytuacji, które warto przedstawić w filmie. […] Kompletnie nie interesuje mnie budowanie pomników, od tego są ludzie, którzy budują pomniki. W przypadku "Ostatniej rodziny" także nie chcieliśmy opowiadać o Zdzisławie Beksińskim jako artyście malarzu, tylko przedstawić jego sztukę jako element rodzinnej, bardzo ludzkiej opowieści; podobny sposób myślenia towarzyszy mi w przypadku filmu o sprawie Przemyka. Na pewno nie chcę nikogo oceniać i uważam, że kino historyczne, czy w ogóle szerzej kino, robi się nie po to, żeby wskazywać, kto był dobry, a kto zły. Chciałbym pokazać zawiłość i niejednoznaczność ówczesnych postaw i sytuacji, z kilku perspektyw.
Aurum Film od kilku lat jest jednym z wiodących producentów filmowych w Polsce. Firmą tą kierują Leszek Bodzak i Aneta Hickinbotham. W ich dorobku są filmy bardzo udane, jak „Ostatnia rodzina” czy „Boże ciało”, są też produkcje „średnie”, jak „Carte Blanche” i „Gotowi na wszystko. Exterminator”. Jest też niestety projekt który – w ostatecznej ocenie – zawiódł oczekiwania (moje na pewno), czyli „Ciemno, prawie noc”, zrealizowany także na podstawie bardzo ważnej książki. W 2019 roku firma wyprodukowała także serial zatytułowany „Żmijowisko” (nie oceniam, nie dałem rady przebrnąć przez całość). W 2020 roku Aurum Film wypuści w kinach film „Magnezja” i jeśli tylko wszystko pójdzie zgodnie z planem, to może być to jeden z najważniejszych polskich filmów nadchodzącego sezonu.
A potem będę już wypatrywał filmu „Żeby nie było śladów”. Książka była znakomita.
Zmarł Syd Mead, wizjoner „Łowcy androidów”
Twórców stojących za „Łowcą androidów” jest wielu. Na ich czele stał oczywiście Ridley Scott, ale ponadczasowość tego dzieła science fiction wynika z doboru wybitnych współpracowników. Jednym z najważniejszych przy tej produkcji był Syd Mead, któremu w dużej części zawdzięczamy wizualny charakter filmu. Syd Mead zmarł w wieku 86 lat, w roku, w którym rozgrywa się „Łowca androidów”.
Syd Mead był artystą wizualnym i konsultantem do spraw wizji przyszłości (futurysta), który przyczynił się do powstania takich filmów, jak właśnie „Łowca androidów” oraz „Tron”, „Obcy – decydujące starcie”, „Krótkie spięcie”, „2010: Odyseja kosmiczna” (statek kosmiczny „Leonov”), „Krótkie spięcie” (to on stworzył Johnny’ego 5), „Timecop” (kwatera policji i auto Van Damme’a), „Johnny Mnemonic”, „Misja na Marca”, pierwsza kinowa wersja „Star Treka” czy w ostatnich latach „Elizjum”. Niedawno Mead wrócił do swojego najważniejszego przedsięwzięcia pracując przy „Blade Runner 2049”.
Mead zmarł kilka miesięcy po tym, jak ogłosił oficjalne przejście na emeryturę, po 60 latach spędzonych w branży projektowej. Zanim związał się z kinem, Mead pracował w przemyśle motoryzacyjnym, stalowych i elektronicznym. W kinie kreował światy, znany był z wymyślania kształtów pojazdów przyszłości. „Łowca androidów” zawdzięcza mu wygląd auta policyjnego (Spinner), obskurne pejzaże miasta przyszłości oraz wygląd mieszkania Deckera.
Od pierwszych seansów „Łowcy androidów” w latach 80-tych zachwyt nad wizją przyszłości przysłaniał cały film. Nazwisko Syda Meada wypatrzyłem już po pierwszym seansie, bo takiej koncepcji plastycznej w kinie nie spotyka się zbyt często.
Szumowska kręci nowy film. Trzy premiery w 2020 roku?
Małgorzata Szumowska rozpoczęła zdjęcia do filmu „Wonder Zenia”, w którym jedną z głównych ról gra Alec Utgoff, aktor znany z serialu „Stranger Things”. Prace na planie odbywać będą się w Warszawie i okolicach. Wiele wskazuje na to, że w 2020 roku w polskich kinach zobaczymy trzy nowe filmy tej reżyserki.
O nowym projekcie Małgorzaty Szumowskiej napisał amerykański „Variety”: Polskim widzom Alec Utgoff znany jest z trzeciego sezonu „Stranger Things”, ale grał też w filmie „Jack Ryan: Shadow Recruit”. W obsadzie „Wonder Zenia” znajdują się też Agata Kulesza, Maja Ostaszewska, Weronika Rosati i Katarzyna Figura. Scenariusz filmu napisała Szumowska i Michał Englert, który jest też autorem zdjęć do „Wonder Zenia”. Producentami filmu są Agnieszka Wasiak i Mariusz Włodarski z Lava Films oraz Viola Fügen i Michael Weber dla Match Factory Productions. Autorką scenografii jest Jagna Janicka, za casting odpowiada Magdalena Szwarcbart, za dźwięk Marcin Jachyra, kostiumy Katarzyna Lewińska a charakteryzację Waldemar Pokromski.
Bohaterem filmu jest Zenia, który z Ukrainy przybywa do Polski w poszukiwaniu pracy. Bohater krąży po okolicach Warszawy i świadczy usługę masażu, ale jest też powiernikiem osób, które mają potrzebę podzielenia się z nim swoim światem i swoimi sprawami. Zenia staje się dla wielu z nich powiernikiem, jest wtajemniczony w ich problemy i obawy i wkrótce staje się kimś w rodzaju przewodnika duchowego.
Wcześniej film zatytułowany był „Masażysta”. Według dostępnych informacji film wejdzie do kin w Polsce 9 października 2020 roku. Dystrybutorem jest firma Kino Świat.
A w międzyczasie Małgorzata Szumowska zapewne zaprezentuje polskim widzom inne swoje ukończone filmy, bo na premierę czekają dwie jej nowe produkcje.
Na 20 marca 2020 roku zapowiadana jest premiera filmu „All Inclusive”. Ten film jest już dawno po zdjęciach, a opisuje się go jako coś na kształt „eksperymentu”. Ma być to opowieść o zwykłych kobietach, które wyruszają na pustynię, aby odnaleźć sens życia. Główne role w filmie zagrały amatorki, ale w obsadzie jest też Andrzej Chyra. Od wielu miesięcy o projekcie panuje cisza. Moim zdaniem jego premiera może odbyć się na festiwalu w Berlinie, impreza ta jest bowiem bardzo przychylna Małgorzacie Szumowskiej.
Nie jest jeszcze znana polska data premiery pierwszego angielskojęzycznego projektu Małgorzaty Szumowskiej, filmu zatytułowanego „The Other Lamb”. Jego premiera odbyła się na festiwalu w Toronto, potem pokazano go na kilku międzynarodowych festiwalach, ale do Polski jeszcze nie trafił. Opinie o filmie są bardzo dobre, a premiera zapowiadana była na przyszły rok.
Jeśli więc wszystko potoczy się zgodnie z planem, to w 2020 w kinach obejrzymy aż trzy filmy Małgorzaty Szumowskiej. Nie mogę sobie przypomnieć podobnej sytuacji związanej z innym twórcą tej klasy, który w jednym roku pokazałby publiczności tak wiele swoich nowych filmów. Podobno Patryk Vega też ma plan doprowadzić do trzech premier swoich filmów w kinach w 2020 roku, ale... to inna liga.
„Odwilż” od HBO i Żuławskiego w Szczecinie
HBO Europe rozpoczyna przygotowania do nowego, sześcioodcinkowego serialu „Odwilż” realizowanego w Polsce w reżyserii Xawerego Żuławskiego według scenariusza autorstwa Marty Szymanek. Zdjęcia będą kręcone w Szczecinie.
Szczecin, przełom zimy i wiosny. Spod pękającego lodu na powierzchnię wypływa ciało młodej kobiety. Kim była, dlaczego zginęła, kogo po sobie zostawiła? Czy ci, którzy ją dziś opłakują, znali ją naprawdę? Te pytania i poszukiwanie na nie odpowiedzi będą dla głównej bohaterki mocnym, choć początkowo nieuświadomionym impulsem do konfrontacji z własną sytuacją: samotnej matki, odtwarzającej rolę perfekcyjnej policjantki, a przede wszystkim – człowieka w momencie kryzysu.
To, co nas w HBO zawsze interesowało to opowiadanie poruszających emocje ludzkich historii. Kiedy wraz z Martą Szymanek rozpoczęliśmy prace nad „Odwilżą” wiedzieliśmy, że największą siłą tego pomysłu jest jego bezkompromisowa szczerość i odwaga w mówieniu o rzeczach ogólnie przyjętych za trudne, a czasem wstydliwe - mówi Bogumił Lipski, producent serialu. Tym razem zaprosimy widzów do świata trzydziestoparoletniej policjantki. W produkcji pod bardzo atrakcyjną warstwą kryminalną skrywa się znacznie więcej – głęboko humanistyczna i boleśnie dotkliwa historia o rzeczach najtrudniejszych - żałobie, jej przechodzeniu, poczuciu pozostawienia i osamotnienia.
Mamy tu mocną, działającą na wyobraźnię historię trzydziestoletniej kobiety, która mogłaby być każdym z nas, która toczy walkę o każdy zwykły dzień – mówi Xawery Żuławski, reżyser serialu. Czuję mocny imperatyw tej opowieści. Jako ten, który coś i kogoś stracił, jako ten, który popełnił grzech nieuwagi, względem kogoś, względem siebie. I jako ten, który wie i wierzy, że nic nie jest dane nam na zawsze.
To kryminał, ale to też love story o relacji matki i jej kilkuletniej córki. To historia o tym, że nawet tam gdzie jest mrok - możemy szukać życia. Tak jak robi to główna bohaterka w prowadzonym śledztwie. Bo finalnie to dzięki niemu przeżyje własną odwilż – mówi Marta Szymanek, scenarzystka serialu.
Pozornie „Odwilż” jest thrillerem detektywistycznym. Jednak przyczyną, dla której ta historia jest tak wciągająca jest fakt, że opowiada o fascynującej kobiecej postaci, która jest równocześnie zwykła i wyjątkowa, zastygła w ból i żalu, w swoich najgorszych koszmarach. Intensywność i odwaga scenariusza czynią ten projekt właśnie tym, czym jest HBO – mówi Johnathan Young, HBO Europe VP Original Programming and Production, Central Europe.
Odwilż to kolejna oryginalna produkcja HBO EUROPE realizowana w Polsce. To kryminalny dramat obyczajowy, za produkcję którego odpowiadają: Bogumił Lipski – producent, Izabela Łopuch – executive producent, Johnathan Young – executive producent oraz Antony Root – executive producent HBO Europe. Producentem wykonawczym jest Andrzej Besztak - Magnolia Films.
Akcja serialu będzie rozgrywała się w Szczecinie. Zdjęcia do serialu rozpoczną się w drugiej połowie stycznia 2020 r.
Jak informuje cyfrowe wydanie „Rzeczpospolitej” (cyfrowa.rp.pl) w 2019 roku padł rekord frekwencyjny w polskich kinach. W ostatnich 12 miesiącach sprzedano w Polsce 60,2 miliona biletów. Wynik jest nieznacznie lepszy od tego z 2018 roku, ale osiągnięto go bez wsparcia takiego przeboju, jak „Kler”. Oto 10 najpopularniejszych filmów w polskich kinach 2019 roku.
Rekord frekwencyjny nie był wcale taki pewny. Obserwatorzy box-office’u z uwagą śledzili wydarzenia w polskich kinach i praktycznie do ostatnich tygodni/dni nie można było być pewnym pobicia rekordu i przekroczenia granicy 60 milionów sprzedanych biletów. Ostatecznie się to udało, co przyniosło 1,13 miliarda złotych wpływów. W 2018 frekwencja wyniosła 59,7 mln widzów, a wpływy 1,1 mld złotych.
Jak informuje „Rzeczpospolita” podane dane nie są jeszcze kompletne, bowiem jeden z ważnych dystrybutorów filmów – UIP – od listopada nie zasila statystyk informacjami o tym, jakie wyniki notują filmy z jego portfela. Brakuje więc danych kilku ciekawych tytułów tego dystrybutora. Wpływ na frekwencję miałby na pewno film „Jumanji: Następny poziom”, ale mnie ciekawi na przykład jak w polskich kinach poradził sobie „Lighthouse”.
Największym przebojem 2019 roku w polskich kinach okazał się „Król Lew”, ale rywalizacja z „Krainą lodu II” do samego końca była bardzo zaciekła. Kto wie, czy w ostatecznym rachunku to animacja nie będzie górą – ona bowiem ciągle jeszcze jest na ekranach, a rok trwa… Tylko czy przez kilka dni uda się „Krainie lodu II” przyciągnąć 60 tysięcy widzów? Mała szansa.
Na razie więc górą jest „Król Lew”, którego w polskich kinach w 2019 roku obejrzało 2,52 mln widzów (wpływy z biletów to ponad 48 mln zł). Drugie miejsce dla „Krainy lodu II” z wynikiem 2,46 mln sprzedanych biletów (44,1 mln zł). Trzecie miejsce zajął zaś polski film „Miszmasz czyli Kogel Mogel 3”, który przyciągnął 2,39 mln osób (prawie 47 mln zł). Te trzy filmy przekroczyły granicę 2 mln sprzedanych biletów, a co ciekawe w 2018 roku były tylko dwie takie produkcje (podobnie było w 2017 roku). Aż 15 filmów w 2019 roku przekroczy zaś granicę 1 miliona sprzedanych biletów. Ostatnim filmem, który dokonał tej sztuki w tym sezonie były „Gwiezdne wojny: Skywalker. Odrodzenie”, który od premiery przyciągnął 1,15 mln widzów (wpływy wyniosły ponad 25,3 mln zł). Dzięki temu udało mu się dostać do Top 10 najchętniej oglądanych filmów 2019 roku w polskich kinach.
Kolejne miejsca na liście przebojów w polskich kinach, pod względem frekwencji, zajęły: „Joker” (1,97 mln osób), „Polityka” (1,89 mln osób), „Avengers: Koniec gry” (1,88 mln osób). Wyniki innych polskich filmów także robią spore wrażenie. „Planeta singli 3” zajęła miejsce siódme (1,44 mln widzów, 27,9 mln zł przychodu z biletów), a ósme było „Boże ciało” (1,4 mln widzów i 26,6 mln zł z biletów). W sumie wszystkie polskie filmy zobaczyło w 2019 r. 16,3 mln osób.
„Żeby nie było śladów” ze wstępną datą premiery
Znana jest już wstępna data premiery filmu Jana P. Matuszyńskiego zatytułowanego „Żeby nie było śladów”. Jest to ekranizacja cenionej książki-reportażu Cezarego Łazarewicza. Film produkuje firma Aurum Film, ta sama która stoi za „Bożym ciałem”.
Według wstępnych informacji premiera filmu Żeby nie było śladów” zapowiadana jest na 8 października 2021 roku. Jest więc jeszcze sporo czasu, projekt jest rozwijany i zapewne zostanie zrealizowany z wielką dbałością. Historia Grzegorza Przemyka na to zasługuje. Film reżyseruje Jan P. Matuszyński, twórca „Ostatniej rodziny”.
Kilka miesięcy temu producent filmu informował: „Żeby nie było śladów” to planowana ekranizacja reportażu Cezarego Łazarewicza nagrodzonego Polską Nagrodą Literacką „Nike” (Wydawnictwo Czarne), opowiadająca o kulisach jednej z najsłynniejszych i najbardziej dramatycznych zbrodni stanu wojennego popełnionej w maju 1983 roku. Zatrzymanie i pobicie przez funkcjonariuszy ZOMO warszawskiego maturzysty – Grzegorza Przemyka zapoczątkowało społeczne protesty, ale też skłoniło komunistyczny aparat represji do wdrożenia wielkiej mistyfikacji. To opowieść o zbrodni bez kary, ale przede wszystkim o totalitarnej władzy, która nie cofnie się przed niczym – nawet najbardziej absurdalnym kłamstwem – aby osiągnąć swój cel. Nad scenariuszem pracuje Kaja Krawczyk-Wnuk. Autor książki – Cezary Łazarewicz będzie jednym z głównych konsultantów filmu.
Reżyser przed ponad rokiem mówił w jednym z wywiadów: […] między moim pierwszym a drugim filmem będzie pięć lat przerwy, ale obiecałem sobie, że nie będę się śpieszył. Chcę, żeby ten film był dopracowany i - pod wieloma względami - inny niż mój debiut. […] Uważam, że przypomnienie i opowiedzenie historii Grzegorza Przemyka jest nam dzisiaj szczególnie potrzebne. Zainteresowały mnie także wątki rodzinne. Książka Cezarego Łazarewicza dała temu impuls. Zrobiły na mnie wrażenie słowa Łazarewicza, że rozpoczął pracę nad książką, bo poczuł, że list, który napisała matka chłopaka, Barbara Sadowska, był skierowany także do niego; poczuł, że jest właściwym człowiekiem, by po tę historię sięgnąć. A ja poczułem, że chciałbym właśnie tę historię przenieść na ekran. […] Urodziłem się rok po zabójstwie Przemyka. Chcę tę historię zgłębić także sam dla siebie, poukładać sobie tamte wydarzenia; ona do mnie przemawia i czuję wewnętrzną potrzebę, żeby ją opowiedzieć. Składa się na nią wiele tragicznych i interesujących dramatycznie sytuacji, które warto przedstawić w filmie. […] Kompletnie nie interesuje mnie budowanie pomników, od tego są ludzie, którzy budują pomniki. W przypadku "Ostatniej rodziny" także nie chcieliśmy opowiadać o Zdzisławie Beksińskim jako artyście malarzu, tylko przedstawić jego sztukę jako element rodzinnej, bardzo ludzkiej opowieści; podobny sposób myślenia towarzyszy mi w przypadku filmu o sprawie Przemyka. Na pewno nie chcę nikogo oceniać i uważam, że kino historyczne, czy w ogóle szerzej kino, robi się nie po to, żeby wskazywać, kto był dobry, a kto zły. Chciałbym pokazać zawiłość i niejednoznaczność ówczesnych postaw i sytuacji, z kilku perspektyw.
Aurum Film od kilku lat jest jednym z wiodących producentów filmowych w Polsce. Firmą tą kierują Leszek Bodzak i Aneta Hickinbotham. W ich dorobku są filmy bardzo udane, jak „Ostatnia rodzina” czy „Boże ciało”, są też produkcje „średnie”, jak „Carte Blanche” i „Gotowi na wszystko. Exterminator”. Jest też niestety projekt który – w ostatecznej ocenie – zawiódł oczekiwania (moje na pewno), czyli „Ciemno, prawie noc”, zrealizowany także na podstawie bardzo ważnej książki. W 2019 roku firma wyprodukowała także serial zatytułowany „Żmijowisko” (nie oceniam, nie dałem rady przebrnąć przez całość). W 2020 roku Aurum Film wypuści w kinach film „Magnezja” i jeśli tylko wszystko pójdzie zgodnie z planem, to może być to jeden z najważniejszych polskich filmów nadchodzącego sezonu.
A potem będę już wypatrywał filmu „Żeby nie było śladów”. Książka była znakomita.
Zmarł Syd Mead, wizjoner „Łowcy androidów”
Twórców stojących za „Łowcą androidów” jest wielu. Na ich czele stał oczywiście Ridley Scott, ale ponadczasowość tego dzieła science fiction wynika z doboru wybitnych współpracowników. Jednym z najważniejszych przy tej produkcji był Syd Mead, któremu w dużej części zawdzięczamy wizualny charakter filmu. Syd Mead zmarł w wieku 86 lat, w roku, w którym rozgrywa się „Łowca androidów”.
Syd Mead był artystą wizualnym i konsultantem do spraw wizji przyszłości (futurysta), który przyczynił się do powstania takich filmów, jak właśnie „Łowca androidów” oraz „Tron”, „Obcy – decydujące starcie”, „Krótkie spięcie”, „2010: Odyseja kosmiczna” (statek kosmiczny „Leonov”), „Krótkie spięcie” (to on stworzył Johnny’ego 5), „Timecop” (kwatera policji i auto Van Damme’a), „Johnny Mnemonic”, „Misja na Marca”, pierwsza kinowa wersja „Star Treka” czy w ostatnich latach „Elizjum”. Niedawno Mead wrócił do swojego najważniejszego przedsięwzięcia pracując przy „Blade Runner 2049”.
Mead zmarł kilka miesięcy po tym, jak ogłosił oficjalne przejście na emeryturę, po 60 latach spędzonych w branży projektowej. Zanim związał się z kinem, Mead pracował w przemyśle motoryzacyjnym, stalowych i elektronicznym. W kinie kreował światy, znany był z wymyślania kształtów pojazdów przyszłości. „Łowca androidów” zawdzięcza mu wygląd auta policyjnego (Spinner), obskurne pejzaże miasta przyszłości oraz wygląd mieszkania Deckera.
Od pierwszych seansów „Łowcy androidów” w latach 80-tych zachwyt nad wizją przyszłości przysłaniał cały film. Nazwisko Syda Meada wypatrzyłem już po pierwszym seansie, bo takiej koncepcji plastycznej w kinie nie spotyka się zbyt często.
Szumowska kręci nowy film. Trzy premiery w 2020 roku?
Małgorzata Szumowska rozpoczęła zdjęcia do filmu „Wonder Zenia”, w którym jedną z głównych ról gra Alec Utgoff, aktor znany z serialu „Stranger Things”. Prace na planie odbywać będą się w Warszawie i okolicach. Wiele wskazuje na to, że w 2020 roku w polskich kinach zobaczymy trzy nowe filmy tej reżyserki.
O nowym projekcie Małgorzaty Szumowskiej napisał amerykański „Variety”: Polskim widzom Alec Utgoff znany jest z trzeciego sezonu „Stranger Things”, ale grał też w filmie „Jack Ryan: Shadow Recruit”. W obsadzie „Wonder Zenia” znajdują się też Agata Kulesza, Maja Ostaszewska, Weronika Rosati i Katarzyna Figura. Scenariusz filmu napisała Szumowska i Michał Englert, który jest też autorem zdjęć do „Wonder Zenia”. Producentami filmu są Agnieszka Wasiak i Mariusz Włodarski z Lava Films oraz Viola Fügen i Michael Weber dla Match Factory Productions. Autorką scenografii jest Jagna Janicka, za casting odpowiada Magdalena Szwarcbart, za dźwięk Marcin Jachyra, kostiumy Katarzyna Lewińska a charakteryzację Waldemar Pokromski.
Bohaterem filmu jest Zenia, który z Ukrainy przybywa do Polski w poszukiwaniu pracy. Bohater krąży po okolicach Warszawy i świadczy usługę masażu, ale jest też powiernikiem osób, które mają potrzebę podzielenia się z nim swoim światem i swoimi sprawami. Zenia staje się dla wielu z nich powiernikiem, jest wtajemniczony w ich problemy i obawy i wkrótce staje się kimś w rodzaju przewodnika duchowego.
Wcześniej film zatytułowany był „Masażysta”. Według dostępnych informacji film wejdzie do kin w Polsce 9 października 2020 roku. Dystrybutorem jest firma Kino Świat.
A w międzyczasie Małgorzata Szumowska zapewne zaprezentuje polskim widzom inne swoje ukończone filmy, bo na premierę czekają dwie jej nowe produkcje.
Na 20 marca 2020 roku zapowiadana jest premiera filmu „All Inclusive”. Ten film jest już dawno po zdjęciach, a opisuje się go jako coś na kształt „eksperymentu”. Ma być to opowieść o zwykłych kobietach, które wyruszają na pustynię, aby odnaleźć sens życia. Główne role w filmie zagrały amatorki, ale w obsadzie jest też Andrzej Chyra. Od wielu miesięcy o projekcie panuje cisza. Moim zdaniem jego premiera może odbyć się na festiwalu w Berlinie, impreza ta jest bowiem bardzo przychylna Małgorzacie Szumowskiej.
Nie jest jeszcze znana polska data premiery pierwszego angielskojęzycznego projektu Małgorzaty Szumowskiej, filmu zatytułowanego „The Other Lamb”. Jego premiera odbyła się na festiwalu w Toronto, potem pokazano go na kilku międzynarodowych festiwalach, ale do Polski jeszcze nie trafił. Opinie o filmie są bardzo dobre, a premiera zapowiadana była na przyszły rok.
Jeśli więc wszystko potoczy się zgodnie z planem, to w 2020 w kinach obejrzymy aż trzy filmy Małgorzaty Szumowskiej. Nie mogę sobie przypomnieć podobnej sytuacji związanej z innym twórcą tej klasy, który w jednym roku pokazałby publiczności tak wiele swoich nowych filmów. Podobno Patryk Vega też ma plan doprowadzić do trzech premier swoich filmów w kinach w 2020 roku, ale... to inna liga.
„Odwilż” od HBO i Żuławskiego w Szczecinie
HBO Europe rozpoczyna przygotowania do nowego, sześcioodcinkowego serialu „Odwilż” realizowanego w Polsce w reżyserii Xawerego Żuławskiego według scenariusza autorstwa Marty Szymanek. Zdjęcia będą kręcone w Szczecinie.
Szczecin, przełom zimy i wiosny. Spod pękającego lodu na powierzchnię wypływa ciało młodej kobiety. Kim była, dlaczego zginęła, kogo po sobie zostawiła? Czy ci, którzy ją dziś opłakują, znali ją naprawdę? Te pytania i poszukiwanie na nie odpowiedzi będą dla głównej bohaterki mocnym, choć początkowo nieuświadomionym impulsem do konfrontacji z własną sytuacją: samotnej matki, odtwarzającej rolę perfekcyjnej policjantki, a przede wszystkim – człowieka w momencie kryzysu.
To, co nas w HBO zawsze interesowało to opowiadanie poruszających emocje ludzkich historii. Kiedy wraz z Martą Szymanek rozpoczęliśmy prace nad „Odwilżą” wiedzieliśmy, że największą siłą tego pomysłu jest jego bezkompromisowa szczerość i odwaga w mówieniu o rzeczach ogólnie przyjętych za trudne, a czasem wstydliwe - mówi Bogumił Lipski, producent serialu. Tym razem zaprosimy widzów do świata trzydziestoparoletniej policjantki. W produkcji pod bardzo atrakcyjną warstwą kryminalną skrywa się znacznie więcej – głęboko humanistyczna i boleśnie dotkliwa historia o rzeczach najtrudniejszych - żałobie, jej przechodzeniu, poczuciu pozostawienia i osamotnienia.
Mamy tu mocną, działającą na wyobraźnię historię trzydziestoletniej kobiety, która mogłaby być każdym z nas, która toczy walkę o każdy zwykły dzień – mówi Xawery Żuławski, reżyser serialu. Czuję mocny imperatyw tej opowieści. Jako ten, który coś i kogoś stracił, jako ten, który popełnił grzech nieuwagi, względem kogoś, względem siebie. I jako ten, który wie i wierzy, że nic nie jest dane nam na zawsze.
To kryminał, ale to też love story o relacji matki i jej kilkuletniej córki. To historia o tym, że nawet tam gdzie jest mrok - możemy szukać życia. Tak jak robi to główna bohaterka w prowadzonym śledztwie. Bo finalnie to dzięki niemu przeżyje własną odwilż – mówi Marta Szymanek, scenarzystka serialu.
Pozornie „Odwilż” jest thrillerem detektywistycznym. Jednak przyczyną, dla której ta historia jest tak wciągająca jest fakt, że opowiada o fascynującej kobiecej postaci, która jest równocześnie zwykła i wyjątkowa, zastygła w ból i żalu, w swoich najgorszych koszmarach. Intensywność i odwaga scenariusza czynią ten projekt właśnie tym, czym jest HBO – mówi Johnathan Young, HBO Europe VP Original Programming and Production, Central Europe.
Odwilż to kolejna oryginalna produkcja HBO EUROPE realizowana w Polsce. To kryminalny dramat obyczajowy, za produkcję którego odpowiadają: Bogumił Lipski – producent, Izabela Łopuch – executive producent, Johnathan Young – executive producent oraz Antony Root – executive producent HBO Europe. Producentem wykonawczym jest Andrzej Besztak - Magnolia Films.
Akcja serialu będzie rozgrywała się w Szczecinie. Zdjęcia do serialu rozpoczną się w drugiej połowie stycznia 2020 r.