Jak udało nam się ustalić, Dorżynkiewicz wypożyczał książki, których przez wiele lat nie zwrócił. Nie pomogły monity. Długiem radnego ma zająć się profesjonalna firma windykacyjna. Jego nazwisko trafiło też do Krajowego Rejestru Dłużników.

- Poucza innych, a nie potrafi zająć się swoimi sprawami - komentuje radny Marek Kolbowicz z Bezpartyjnych. - Myślę, że to bardzo nieładne i nieeleganckie. Jak coś się pożycza, to trzeba to zwrócić. To jest oczywista oczywistość.

W opinii Rafała Niburskiego z PiS, dobrze, że Radio Szczecin opublikowało te informacje, bo inaczej - jak dodaje radny - te książki nigdy by się nie znalazły. - Ktoś, kto na każdej komisji kultury lansuje swoją postać na obrońcę różnych instytucji kulturalnych, to nie powinien w ten sposób tych instytucji oszukiwać - ocenia Niburski.

Urszula Pańka z Platformy Obywatelskiej zapowiedziała, że na najbliższym posiedzeniu komisji kultury poruszy temat: jak to możliwe, że miejskie biblioteki przez sześć lat nie mogą wyegzekwować zwrotu książek i pieniędzy. - Dlaczego tak się stało? Z jednej strony jest to sytuacja bardzo naganna, ale z drugiej strony - jak do tego dopuszczono? - zastanawia się radna.

Wojciech Dorżynkiewicz nie chciał rozmawiać z Radiem Szczecin. Na Facebooku napisał, że książki zapodziały mu się w trakcie przeprowadzki. Zarzekał się też, że jeszcze we wtorek spłaci narastający od sześciu lat dług.