Radio SzczecinRadio Szczecin » Region
ogłoszenie
Zobacz
autopromocja
Zobacz
reklama
Zobacz

Jesteśmy dalej zainteresowani współpracą z zespołem Camerata Nova - twierdzi dyrekcja Zamku Książąt Pomorskich. Fot. www.zamek.szczecin.pl
Jesteśmy dalej zainteresowani współpracą z zespołem Camerata Nova - twierdzi dyrekcja Zamku Książąt Pomorskich. Fot. www.zamek.szczecin.pl
Jesteśmy dalej zainteresowani współpracą z zespołem Camerata Nova - twierdzi dyrekcja Zamku Książąt Pomorskich.
W poniedziałek wszystkim członkom zespołu wręczono wypowiedzenia umów o pracę. Dyrekcja Zamku tłumaczy się, że nie miała innego wyjścia, bo do zespołu ciągle trzeba było dokładać.

Dyrektor Zamku Książąt Pomorskich Barbara Igielska mówi, że jednym z powodów zwolnienia było niewłaściwe wykonywanie swoich obowiązków. - Sytuacja, że zespół nie przestrzega regulaminu pracy obowiązującego w Zamku od 2009 roku powoduje, że inni pracownicy Zamku uważają, że utrzymywanie fikcji jest nieetyczne, że stwarzamy pozory i pragną równego traktowania

Zamek w dalszym ciągu chce współpracować z zespołem - mówi zastępca dyrektora Roman Biłas. - Chcemy zmienić formułę i to podkreślamy. Z etatów przejść na system, kiedy Camerata założyłaby stowarzyszenie. Deklarujemy, że zakupimy kilka koncertów, deklarujemy również jako instytucja, że będziemy dokładać wszelkich środków, żeby próby się odbywały bez żadnych opłat.

Muzycy zespołu niezgadzający się z warunkami wypowiedzenia już zapowiadają skierowanie sprawy do sądu.
Relacja Łukasza Kolasy.

Dodaj komentarz 1 komentarz

Sprawa jest ważna i nic dziwnego, że jest tak dogmatycznie wypaczana w wypowiedziach przez zainteresowanych utrzymaniem dotychczasowego stanu.
Ale to już nie jest możliwe. Problem w rzeczywistości polega na konieczności zmiany zasad finansowania kultury w ogóle. Jest to moim zdaniem nieuniknione.
Sytuacja wyglądała tak: pan Eugeniusz Kus będąc dyrektorem Zamku stworzył zespół kameralny muzyków i śpiewaków jako etatowy zespół zamkowy. Trzeba mieć na uwadze, że znakomita większość muzyków tam grających to byli muzycy zatrudnieni na całym etacie w Filharmonii a „dorabiający sobie” jedynie w Cameracie jako dodatkowej „chałturze”. Śpiewacy zaś – to „seniorzy” Chóru Politechniki Szczecińskiej jeszcze z czasów naszego kochanego profesora śp. Jana Szyrockiego. Pan Kus miał swoje plany i ambicje dyrygenckie, głównie co do repertuaru oratoryjnego i kameralnego, miał i ma ogromne zasługi jak na owe czasy, miał kontakty zagraniczne pozwalające organizować ku zadowoleniu wszystkich koncerty we współpracy np. z Orkiestrą Kameralną z Prenzlau, wypełniać przy tym „misję” kulturalną Zamku na którą były też zawsze pieniądze. Przez wiele lat po prostu trwał system organizacji i finansowania oparty na dawnych założeniach „statusu państwowego” instytucji kultury, w tym przypadku Cameraty jak i Filharmonii. Po prostu były pieniądze państwowe, musiały być, było pewne i łatwe zatrudnienie na etat, pieniędzy nie mogło nigdy zabraknąć a od czasu do czasu muzycy występowali z roszczeniem DO PAŃSTWA, ostatnio do samorządu (co na jedno wychodzi) o podwyżkę swojej płacy. Równocześnie system wykonywania pracy nie mieścił się w typowych zasadach organizacji czasu pracy. Dla przykładu w Filharmonii obowiązkiem muzyka na etacie było: przyjść na próbę (5 razy w tygodniu) na godzinę 9.00, praca z dyrygentem do 10.30, półgodzinna przerwa i po niej dalsza praca z dyrygentem do 12.30. Jest to więc 3 godziny dziennie pracy plus półgodzinna przerwa, na pełny etat (za pełną pensję). W piątki praca była dzielona na przeważnie skróconą próbę generalną (1,5 godziny) i wieczorny koncert (ok. 1,5 – 2 godziny), soboty i niedziele wolne. Jeśli w sobotę były koncerty np. szkolne to były oddzielnie płacone z oddzielnej puli pieniędzy otrzymanych na „działalność edukacyjną”. Jak łatwo zauważyć daje to nie więcej niż 18 godzin pracy tygodniowo na pełen etat. Aby jakoś złagodzić ten efekt niedoboru – dodano do zakresu obowiązków muzyków etatowych codzienną pracę własną w domu – dopełniającą czas pracy do ustawowych 40 godzin tygodniowo, oczywiście bez żadnej możliwości kontroli nad tym przez pracodawcę. Muzyk pracował w instytucji 3,5 godziny dziennie i oświadczał, że pracował też w domu pozostałe 4,5 godziny – i otrzymywał zapłatę za cały etat. Dzięki takiemu rozkładowi pracy, muzycy pomimo otrzymywania przyzwoitej pensji w Filharmonii, angażowali się np. jednocześnie do orkiestry operowej oraz do wspomnianej Cameraty, pracując równolegle i jakoś godząc obowiązki, w tym przypadku zapewne jednak z uszczerbkiem dla jakości pracy w każdym z tych miejsc. Jednoczesnym efektem tego było, że stosunkowo niewielka grupka osób „okupowała” wszystkie etaty w mieście, byle się jak najwięcej „nachapać” a dla innych (absolwentów filii poznańskiej AM) nie było pracy. Nie raz się zdarzało, że ktoś przy szczęśliwym układzie czasowym grał próbę w Filharmonii i prosto z niej taksówką jeszcze zdążył na próbę lub koncert do Opery, do Zamku lub do „Klubu 13 muz”.
Chodzi mi o to, że pojęcie „etat” tradycyjnie i od lat dla muzyków w naszym mieście ma zupełnie inne znaczenie niż to przewiduje Kodeks Pracy i prawdopodobnie też – niż to rozumie Pani Dyrektor Zamku. Są przyzwyczajeni do komfortu pewnego i automatycznego finansowania na szczególnych zasadach w tym znaczeniu, że pieniądze na koncerty „muszą być” bo jak nie to oni zastrajkują, a poza tym są przyzwyczajeni do zupełnie innego wymiaru pracy niż sobie to może wyobrażać normalnie ciężko pracujący człowiek. Dlatego właśnie szef zespołu Camerata być może i zrobił plan koncertów, zrobił jednocześnie kosztorys, czyli zestawienie kosztów jakie zamek czy Urząd Marszałkowski ma pokryć w związku z działalnością Cameraty. Uważał, ze to formalność, bo pieniądze muszą przecież być.
Nie wiem jak to widzi Pani Dyrektor Zamku; może zawierając z muzykami Cameraty umowę o pracę dla Zamku na pół etatu miała na myśli to, że muzycy ci będą mieli codzienne próby 4 godzinne (jak powinno być) albo że przynajmniej tygodniowy czas pracy muzyków w innym układzie będzie odpowiadał normie powszechnie przyjętej… Pan Kus przyzwyczaił muzyków do prób minimalnych związanych wyłącznie z konkretnym koncertem, uważając, że codzienną pracę jako muzycy wykonują oni i tak w filharmonii albo innych stałych instytucjach ich zatrudniających, czyli miał niejako muzyków „za półdarmo”.
Czasy się zmieniły i jest potrzeba odejścia od tych fatalnych, anachronicznych przyzwyczajeń. Poza tym należy poważnie zapytać, czy Szczecin ( w tym przypadku chyba Urząd Marszałkowski a nie Miasto) dziś stać na taki w pełni opłacany stały zespół wokalistów i kameralistów, działających „z doskoku” w ramach bardziej jakiejś chałtury a nie stałego renomowanego zespołu zamkowego którego sukcesami Zamek i Miasto może się szczycić w Europie. Ale Camerata to nie Orkiestra Kameralna sir Neville’a Marrinera!.
Już wkrótce przybędzie miastu ogromny koszt utrzymania nowego obiektu filharmonii z dwiema salami, które nie mogą przecież stać puste, trzeba je wyposażyć, umeblować, zapełnić ludźmi, melomanami i ich obsługą. Na jej utrzymanie także potrzeba ok. 10 miliomów zł rocznie, gdyby to miało tylko kosztować, tylko być studnią bez dna dla kasy miasta. Ponadto mamy jeszcze Akademię z jej ogromnymi potencjalnymi możliwościami artystycznymi a z drugiej strony – ogromnymi potrzebami dopuszczenia młodych artystów z wyższych lat – do poważnej działalności koncertowej na forum publicznym a nie tylko wewnątrz-uczelnianym. Artysta dla pełnego rozwoju musi mieć wyzwania, poważne wyzwania na granicy możliwości i wtedy dopiero utrzymywanie akademii ma sens, bo następuje stymulacja rozwoju. Musi mieć też szansę na pracę w ramach rocznego konkursowego kontraktu dla najlepszych – jak to jest na całym świecie. Dość dziwaczny dziś w związku z tym jest kontynuowany podział na „kulturę marszałkowską” i „kulturę miejską” oraz jeszcze „kulturę prywatną” w postaci prywatnych przedsięwzięć, często ubiegających się o dotacje ministerialne na własną rękę. To wszystko musi zostać skonsolidowane.
Uważam, że inicjatywa Dyrekcji Zamku jest bardzo ważna i idzie w dobrym kierunku. Ostatecznie to społeczeństwo, w tym głównie lokalne – płaci za to wszystko i jest właściwym odbiorcą efektów działalności artystycznej. Czas skończyć z zagwarantowanymi etatami, należną pensją bez wymagań co do jakości, łaską robioną społeczeństwu przez lokalnych, bynajmniej jak dotychczas nie wybitnych muzyków, że pracują albo straszą strajkiem po raz kolejny. Z pewnością największym, hamulcowym postępu w tych sprawach absurdalnie jest niestety „Solidarność”. Pomysł jest dobry: powinno powstać stowarzyszenie (podobnie jak to było w przypadki Chóru Politechniki Szczecińskiej) pod nazwą np. Zespół Wokalistów i Kameralistów „Camerata Nova” w Szczecinie i powinno to stowarzyszenie „produkować” pewne koncerty, pewien repertuar i je „sprzedawać” – konkurując z innymi swoją renomą, jakością artystyczną, sławą dotychczasowych osiągnięć itp. Podobnie zresztą powinna się potoczyć i przyszłość Filharmonii. A to by wymagało wówczas wspólnej polityki kulturalnej Urzędu Marszałkowskiego i Miejskiego oraz maksymalnego nacisku na jakość propozycji, poddaną surowej krytyce muzycznej.
To z kolei będzie wymagało rzeczywistej pracy muzyków na jednym, całym etacie, a wówczas większa liczba muzyków znajdzie swoje miejsce pracy na stałe w naszym mieście, co pozwoli z kolei na konkurencję pomiędzy nimi i angażowanie na kontraktach rocznych poprzedzonych egzaminem konkursowym – najlepszych w danym roku (z zakazem łączenia etatów) , tak jak to jest w całej Europie.
Mam nadzieję, że Pani Dyrektor Zamku starczy odwagi, motywacji no i… zapewne potrzebnego wsparcia Pana Marszałka a ewentualnemu Sądowi Pracy – starczy rozsądku i zrozumienia faktycznych okoliczności sprawy. Zmiana złych nawyków jest trudna, ale absolutnie niezbędna dla przyszłości i dla mieszkańców naszego miasta.
Nie należy się zupełnie przejmować pojawiającymi się już głupimi, pretensjonalnymi głosami, że „w środowisku artystycznym wrze…” Bzdura! Muzycy są zwykłymi pracownikami występującymi na rynku pracy. Nie robią nikomu łaski że pracują, nie stawiają warunków, nie kierują działalnością instytucji kultury jak Zamek czy Filharmonia.
Pani Dyrektor nie przypadkowo wygrała konkurs dyrektorski i otrzymała zaufanie i poparcie Pana Marszałka; jest fachowcem od zarządzania instytucjami kultury i teraz powinna otrzymać maksymalne wsparcie.

Najnowsze Szczecin Region Polska i świat Sport Kultura Biznes

12345

radioszczecin.tv

Najnowsze podcasty