O ile o problemach onkologicznych pań od co najmniej kilkunastu lat mówi się publicznie bez skrępowania, a akcje Amazonek, czyli kobiet po mastektomii i Marsze Różowej Wstążki cieszą się dużym społecznym poparciem – o tyle z profilaktyką u panów jest znacznie gorzej. Mężczyźni nie dbają o swoje atrybuty, a do lekarzy trafiają często zbyt późno.
Stąd kolejne akcje, jak w ubiegłym roku „Złap raka za jaja” a w tym „Wąsacze mają haka na raka”. Chodzi jednak o to, by na listopadzie się nie kończyło, a problem nie szedł w zapomnienie wraz ze zgoleniem wąsów.