- Stan wojenny był zbrodnią - mówił w trakcie wieczornych uroczystości w kopalni "Wujek" prezydent Andrzej Duda.
- Górnicy stali twardo wtedy i nie cofnęli się, nie przestraszyli się. Dlaczego? Bo byli górnikami i to co dla zwykłego człowieka jest trwogą, dla nich było codziennością. Oni mają taka pracę, która wymaga po prostu odwagi. I także milicji się nie bali. Bo górnicy są ludźmi wielkiego ducha, górnicy są po prostu ludźmi twardymi - mówił prezydent.
Andrzej Duda podkreślił, że dziewięciu górników miało wówczas ostatnią szychtę. Zaznaczył, że zaryzykowali oni życie dla wolności, sprawiedliwości i elementarnej godności, a dzięki ich nieugiętości słowo "solidarność" napełniło się największą treścią.
Prezydent powiedział, że 35 lat temu w kopalni Wujek doszło do zbrodni, którą popełnili komuniści.
- To była zdrada, której dopuścili się komuniści. To była hańba, bo jak można było strzelać z karabinu do bezbronnych ludzi. Ci, którzy za to odpowiadają, są pozbawieni całkowicie honoru. Którzy się absolutnie zhańbili swoją postawą. Choć niestety, główni decydenci nigdy nie odpowiedzieli za tę zbrodnię - mówił prezydent.
35 lat temu, 16 grudnia 1981 roku podczas pacyfikacji kopalni Wujek w Katowicach zginęło 9 górników. Komunistyczne władze wysłały milicję i wojsko, wyposażone w czołgi i broń ostrą, aby stłumić strajk przeciwko wprowadzeniu stanu wojennego.