W powietrzu unosi się zapach haszyszu, a personel jest świadkiem handlu narkotykami - tak wygląda codzienność miejskiej biblioteki na jednym z przedmieść Sztokholmu.
Od kilku miesięcy biblioteka w dzielnicy Tensta, zamieszkałej głownie przez imigrantów, stała się ulubionym miejscem dla narkotykowych dilerów. Placówka mieści się w opuszczonym budynku po liceum. Kilka przecznic dalej mieści się przedszkole, które często organizuje dzieciom wycieczki do biblioteki.
Zatrudnione w niej osoby codziennie są świadkami transakcji pomiędzy kupującymi i sprzedającymi narkotyki. Są dokonywane prawie jawnie. Książek używa się w celu przekazywania miedzy sobą pieniędzy i narkotyków.
- Odwiedzający bibliotekę skarżą się na różne zapachy. W książkach często znajdujemy plastikowe woreczki z narkotykami - powiedziała reporterowi szwedzkiego radia jedna z bibliotekarek.
W ubiegłym roku liczba osób odwiedzających bibliotekę w Tensta lącznie spadła o 15 tysięcy. Wciąż jednak dziennie odwiedza ją około 190 osób.
Christoffer Green z Biblioteki Publicznej w Sztokholmie twierdzi, że jeśli procederu związanego z handlem narkotykami nie zdoła się zatrzymać, to miasto w trosce o bezpieczeństwo zatrudnionych będzie musiało placówkę zamknąć.
Zatrudnione w niej osoby codziennie są świadkami transakcji pomiędzy kupującymi i sprzedającymi narkotyki. Są dokonywane prawie jawnie. Książek używa się w celu przekazywania miedzy sobą pieniędzy i narkotyków.
- Odwiedzający bibliotekę skarżą się na różne zapachy. W książkach często znajdujemy plastikowe woreczki z narkotykami - powiedziała reporterowi szwedzkiego radia jedna z bibliotekarek.
W ubiegłym roku liczba osób odwiedzających bibliotekę w Tensta lącznie spadła o 15 tysięcy. Wciąż jednak dziennie odwiedza ją około 190 osób.
Christoffer Green z Biblioteki Publicznej w Sztokholmie twierdzi, że jeśli procederu związanego z handlem narkotykami nie zdoła się zatrzymać, to miasto w trosce o bezpieczeństwo zatrudnionych będzie musiało placówkę zamknąć.