"Przychodzi pisarz do wydawcy i mówi: mam dla pana złą wiadomość. Ten odpowiada: napisał pan esej" - anegdotę tę Marek Bieńczyk opowiada dość często i chętnie, choć akurat ona go nie dotyczy. Jego książki eseistyczne są wciąż oczekiwane zarówno przez wydawców, krytyków, jak i czytelników, czego najlepszym dowodem była Nagroda Literacka Nike za zbiór esejów: "Książka twarzy" w 2012 roku. Po napisaniu dwóch bajek, tłumacz Ciorana, Barthesa i Kundery powrócił w wielkim stylu. W zeszłym roku zaprezentował "Jabłko Olgi, stopy Dawida" po raz kolejny uciekając od klasycznego eseju, ubierając swoje teksty w formę powieściową. Jak zapewniał: "Czary i mary, o nich jest tutaj mowa. O czarach, które nas porywają i o marach, które nas nachodzą. O zaczarowaniach, którym ulegamy i o grozie, od której uciekamy. Bohaterowie tej książki często się kryją albo gonią w siną dal, ale równie często zachwycają się – blaskiem, dźwiękiem, obrazem, czyjąś twarzą albo gestem - do utraty tchu. Bohaterowie książki, czyli Olga i Dawid, Marcel od Prousta i Zinedine Zidane, plemię Czejenów i Zbigniew Herbert, wielu jeszcze innych, ja sam, i sądzę, że niemal każdy z was. Postacie literackie i postacie rzeczywiste, co za różnica. Czy wyszliśmy z brzucha kobiety, czy z drukowanych stron, wszyscy jesteśmy źle i zarazem dobrze urodzeni".