„83” to dwanaście utworów, do których produkcje zrobił Tomekkk, ale nie ten polsko-niemiecki DJ, lecz producent z Opola. Trzeba przyznać, że produkcyjnie płyta nieźle brzmi. Co prawda niektóre z beatów są lekko zamulające jak np. „Przegrywam z czasem” bądź „W drodze”. Jednak większość jest spójna i podkreśla nastrój płyty. Na owy nastrój miał również wpływ DJ Z-Mike, który przelał trochę dobrego wosku na parę kawałków, za co powinien dostać propsy. Oprócz beatów Tomekkk dograł również kilka zwrotek. Jednak nie są one powalające. Szczerze mówiąc żaden z rapujących gości mnie nie powalił. Co gorsza, jeden miał flow jak Pyskaty za młodu, inny zaś chwalił się, że „szesnastki lecą na nasze szesnastki”. Może robię się stary i zgorzkniały, jednak nie widzę powodów do chwalenia się, tym że małolaty lecą na marne wersy. No chyba, że ktoś lubi grupy niepełnoletnich groupies niemających pojęcia o muzyce. Z przykrością stwierdzam, że nawet Jarecki, który ostatnio zdominował moje radio, wypadł przeciętnie jak na swój poziom.
Co do samego SMA, to mówiąc szczerze jego rap jest … nudny. Niezależnie od tego czy płyty słuchałem na spokojnie leżąc na łóżku i paląc papierosa, czy jechałem trzęsącym autobusem chcąc załatwić sprawy, zawsze czułem, że usypiam. Gdyby nie to, że na końcu płyty jest „Przez te lata”, z energicznym beatem, to zasnąłbym nawet w najstarszym autobusie MZK. Na nudę składają się dwa czynniki. Pierwszym jest ciągłe, jednostajne i nagrywane na jedno kopyto flow. SMA w żadnym kawałku, ani nie bawi się głosem, ani nie eksperymentuje. Wszystko jest takie samo, non stop. Gdyby chociaż jego głos wyrażał jakieś emocje, bądź raz na jakiś czas ożywił się, nie byłoby tak źle. Jednak raper wykorzystał flow, które nie wprowadza na scenę żadnych innowacji i kurczowo się go trzymał. Drugim czynnikiem jest monotematyczność. Teksty o ciągłym piciu, melanżach i nastawieniu „fuck the Word” pojawiają się już niemal na każdej płycie. Jednak nie na każdej znajdują się kawałki żywcem zerżnięte ze starszych produkcji. Słuchając „Nie w szoku już” czułem prawdziwe deja vu, gdyż parę lat wcześniej Łona również opowiadał o tym, że „nie dziwi nas to, bo nie dziwi już nas nic”. Lubię i popieram follow upy, ale gdy wykorzystują bądź nawiązują do paru wersów, a nie całego utworu. Pomimo tej całej nudy i przysypiania na niewygodnym siedzeniu, na „83” znajduje się parę perełek, które ratują nielegal od miana „nudy roku”. Przy kawałkach: „83”, „Nie mogę”, „Trzęsienie ziemi” i „Przez te lata” odżywiałem i zabierałem palec z guzik ze strzałką do przodu.
Krótko mówiąc „83” nie jest płytą, które może powalać na kolana. Z pary producent – raper, tylko Tomekkk mógłby zainteresować słuchacza, gdyż jego beaty bujają, a to jest nadrzędny obowiązek każdej produkcji. Co zaś tyczy się SMA, to technicznie nie jest zły. Jednak jeśli nie wprowadzi do swoich utworów energii, świeżości, oryginalności bądź czegokolwiek ciekawego, to już na zawsze utonie w odmęcie zwanym undergrand.
Co do samego SMA, to mówiąc szczerze jego rap jest … nudny. Niezależnie od tego czy płyty słuchałem na spokojnie leżąc na łóżku i paląc papierosa, czy jechałem trzęsącym autobusem chcąc załatwić sprawy, zawsze czułem, że usypiam. Gdyby nie to, że na końcu płyty jest „Przez te lata”, z energicznym beatem, to zasnąłbym nawet w najstarszym autobusie MZK. Na nudę składają się dwa czynniki. Pierwszym jest ciągłe, jednostajne i nagrywane na jedno kopyto flow. SMA w żadnym kawałku, ani nie bawi się głosem, ani nie eksperymentuje. Wszystko jest takie samo, non stop. Gdyby chociaż jego głos wyrażał jakieś emocje, bądź raz na jakiś czas ożywił się, nie byłoby tak źle. Jednak raper wykorzystał flow, które nie wprowadza na scenę żadnych innowacji i kurczowo się go trzymał. Drugim czynnikiem jest monotematyczność. Teksty o ciągłym piciu, melanżach i nastawieniu „fuck the Word” pojawiają się już niemal na każdej płycie. Jednak nie na każdej znajdują się kawałki żywcem zerżnięte ze starszych produkcji. Słuchając „Nie w szoku już” czułem prawdziwe deja vu, gdyż parę lat wcześniej Łona również opowiadał o tym, że „nie dziwi nas to, bo nie dziwi już nas nic”. Lubię i popieram follow upy, ale gdy wykorzystują bądź nawiązują do paru wersów, a nie całego utworu. Pomimo tej całej nudy i przysypiania na niewygodnym siedzeniu, na „83” znajduje się parę perełek, które ratują nielegal od miana „nudy roku”. Przy kawałkach: „83”, „Nie mogę”, „Trzęsienie ziemi” i „Przez te lata” odżywiałem i zabierałem palec z guzik ze strzałką do przodu.
Krótko mówiąc „83” nie jest płytą, które może powalać na kolana. Z pary producent – raper, tylko Tomekkk mógłby zainteresować słuchacza, gdyż jego beaty bujają, a to jest nadrzędny obowiązek każdej produkcji. Co zaś tyczy się SMA, to technicznie nie jest zły. Jednak jeśli nie wprowadzi do swoich utworów energii, świeżości, oryginalności bądź czegokolwiek ciekawego, to już na zawsze utonie w odmęcie zwanym undergrand.