- Jestem w Chicago. Za mną fantastyczne pożegnanie w Policach, Szczecinie i Warszawie, kilkugodzinny lot, a przede mną ostatnie dni przygotowań do wyprawy - mówi Aleksander Doba. Policzanin nie będzie odpoczywał, bo program wizyty w Stanach Zjednoczonych ma bardzo napięty. - Za mną już seria spotkań radiowo-telewizyjnych dla Polonii, której przecież jest tu kilkaset tysięcy. Z rodakami, ale nie tylko spotkaliśmy się w Muzeum Polski w Chicago. Spotkanie miało trwać cztery godziny, pomyślałem, że sporo, ale czas szybko zleciał i pani dyrektor musiała światła zgasić, byśmy wizytę zakończyli. A w niedzielę - rejs po jeziorze Michigan na jachcie. Razem ze mną popłynie pięć osób, które miejsce w jachcie wygrały na loterii - dodaje pan Aleksander.