Grę do recenzji dostaliśmy od polskiego dystrybutora firmy Cenega.
Tak - chodzi o grafikę. Nie - nie chodzi o grafikę...
Już wyjaśniam tę pozorną sprzeczność. Tak, chodzi o grafikę, bo umówmy się, że Tales of Zestiria nie wygląda jak tytuł na nową generację konsol. Co więcej, nawet jak na poprzednią generację nie jest to produkcja powalająca pięknymi widokami. Ja jestem przyzwyczajony, ale pamiętam moje pierwsze zetknięcie z serią Tales of - to było Tales of Xillia: po świetnym, utrzymanym w mangowym stylu filmiku zaczęła się rozgrywka i... pomyślałem sobie "hmm, sensacji nie ma". Później, jako się rzekło, się przyzwyczaiłem.
Nie raz używałem w opisie grafiki japońskich produkcji słowa "schludna". I również Tales of Zestiria wygląda schludnie. Co nie zmienia faktu, że jeżeli pierwszą grą RPG jaką ogrywałeś był nasz Wiedźmin III: Dziki Gon - to po odpaleniu opisywanego teraz tytułu możesz przeżyć potężny szok. I nie będzie to nic przyjemnego...
Ja wiem, że ogólnie w gatunku RPG to nie grafika jest czynnikiem decydującym czy produkcja jest udana. Ale umówmy się - jeżeli w Wiedźminie przemierzam przykładowo teren, powiedzmy "łąkowo-leśny", to jest trawa, wiatr, fajne tekstury i światłocień. A w Tales of Zestiria będzie to płaska zielona tekstura przypominająca trawę czy ziemię. Podobnie jest w innych lokacjach - oczywiście, jest "schludnie", ale w dzisiejszych czasach to za mało dla szerokiego grona odbiorców. Fani, tacy jak ja, przejdą nad tym do porządku dziennego - ale dla wielu osób próg wejścia może być za wysoki.
A przecież, gdy mniej więcej w okolicach premiery kiedyś zobaczyłem u kumpla - bo byłem wtedy "zatwardziałym" PC-towcem - odpalone na konsoli Final Fantasy VII, to przysłowiowa "półka" mi spadła. Ależ to wyglądało, i jak się grało... Teraz, z ogrywanych w ostatnich latach gier jRPG, dla mnie ponad przeciętność wybijało się bardzo ładne Ni No Kuni: Wrath of the White Witch, śliczny w swoim chorym stylu jest Bloodborne - ale Tales of Zestiria jest już jedynie poprawne.
Przede wszystkim, gry jRPG w moim odczuciu "wypadły" ze świadomości ogółu graczy. Stały się pozycjami dla takich jak ja, czyli pasjonatów. Oczywiście globalnie mają szansę na niezłą sprzedaż, pokrywają koszty produkcji i pewnie zarabiają na siebie, ale to nie jest główny nurt. I uważam, że sporą winę za to ponosi - powiedzmy - "konserwatywne" podejście do sprawy oprawy graficznej.
Chociaż, powtórzę tezę z początku tej recenzji, nie, nie chodzi tylko o sprawy związane z oprawą. Sama rozgrywka również nie przechodzi rewolucyjnych zmian. Znowu podam przykład: chociaż oczywiście popularne serie Final Fantasy i Tales of różnią się od siebie w wielu szczegółach czy mechanizmach rozgrywki, to zapewniam, że zarówno gdy opalicie - powiedzmy - Final Fantasy IX z 2000 roku, jak i remaster Tales of Symphonia, oryginalnie wydany w 2003 roku - i wreszcie opisywane Tales of Zestiria, to sama rozgrywka w ogólnych założeniach jest bardzo podobna. Tak jak ogólny pomysł na budowanie lokacji. Oczywiście, paradoksalnie, dla fana takiego jak ja może mieć to swoje plusy: bo bez "bólu zębów" spokojnie mogę odpalać starsze produkcje. Słabsza grafika mnie nie odstraszy, mechanika nie zaskoczy.
Dodam jeszcze do tego, że jeżeli nie lubicie czytać - dużo czytać - to Tales of Zestiria nie jest dla Was. Tak, tak, wiem, że "prawdziwy fan RPG uwielbia dużo tekstu". Tylko jak to jest, że znam wielu miłośników RPG, którzy na hasło "jRPG" reagują alergicznie? Ktoś powie, że decyduje też specyficzny, "orientalny" sznyt w projektach postaci, potworów i tak dalej - a ja powiem, że to efekt zejścia gatunku do wygodnej, fakt, ale jednak niszy. Bo kiedyś, gdy gatunek był na topie, japońska specyfika jakoś masom nie przeszkadzała...
Wybaczcie, że mało piszę w tej recenzji o samym Tales of Zestiria. Celowo na początku podałem ocenę - wysoką ocenę tej produkcji. Ale w kategorii jRPG. Oznacza to ni mniej ni więcej, że jeżeli jesteś fanem gatunku, nie powinieneś się zastanawiać nad zakupem. Oczywiście wśród wtajemniczonych - znowu to zastrzeżenie - będą trwały dyskusje, czy opowiedziana w recenzowanej grze historia jest lepsza niż w innych tytułach z serii. Dla mnie, tak jak z początku miałem nastawienie "o, kolejne jRPG do ogrania" - tak bardzo szybko wciągnęła mnie ta opowiastka. Nie powaliła, bo nie brakuje w niej klisz - wszak sam główny pomysł na zawiązanie fabuły z cyklu "jestem wybrańcem i muszę wyruszyć w epicką podróż, aby uratować świat" - w grach jRPG widziałem nie raz, to perypetie bohaterów Tales of Zestiria znowu zabrały mi ładnych kilkadziesiąt godzin z życia. I - znowu - nie żałowałem tego czasu. Do tego dochodzi niezły system walki i rozwoju bohaterów aby dać tytuł w który można naprawdę długo grać.
Ale jeżeli nie jesteś fanem jRPG, to mam wątpliwości czy akurat Tales of Zestiria przekona Ciebie do tego gatunku. A hejterom dostarczy tylko "amunicji" do podparcia swoich tez o "brzydkich i dziwacznych grach". Dla mnie ani ta Zestiria bardzo brzydka - ot, poprawna - ani szczególnie dziwaczna, ale uważam, że dla dobra gatunku czas, aby Japończycy wreszcie wypuścili tytuł, który zauroczy miliony "zwykłych" graczy na całym świecie.
Na razie jednak się na to nie zanosi - bo jakoś nie wierzę, że tworzone konkurencyjne Final Fantasy XV ma taki potencjał (obym się mylił), być może bariery przełamie powstająca Persona 5 - a póki co, drogi fanie gatunku, usiądź wygodnie w fotelu i odpal Tales of Zestiria. Moim zdaniem się nie rozczarujesz.
A jeżeli jesteś osobą, która dopiero spróbować swojej przygody z jRPG i na tytuł startowy chcesz wybrać właśnie opisywaną grę, to pamiętaj, że to takie trochę "brzydkie kaczątko": na początku może zrazić oprawą czy nieco leciwą mechaniką i sposobem opowiadania historii - ale jak to przeżyjesz i się przyzwyczaisz, może dać naprawdę dużo frajdy.
Zobacz także
2016-01-15, godz. 13:05
ARCHIWUM 2015, listopad
» więcej
2016-01-15, godz. 11:10
[16.01.2016] "Podglądany, podglądana"
Tym razem sporo wiadomości i plotek dotyczących branży smartfonów. Wiadomo na przykład, że zamiast Motoroli będzie Moto - nam się bardziej kojarzy to z motoryzacją, ale producent ma nadzieję, że rebranding przyniesie rezultaty…
» więcej
2016-01-15, godz. 10:52
[16.01.2015] Giermasz #175 - Czas na indyka
Trzy recenzje, trzy gry niezależne, niezbyt drogie i - warte uwagi. Chaos Reborn ograła gościnnie dziennikarka Agata Hawrylczuk. Nie pierwszy raz zmierzyła się z tematem gier strategicznych czy turowych, recenzowana produkcja godna jest…
» więcej
2016-01-14, godz. 15:31
[16.01.2016] Przegląd tygodnia
Najpierw było zdziwienie, później niedowierzanie i na końcu - jak to w necie - lekki hejt: "no po prostu wstydu nie mają żeby tak zdzierać kasę z fanów". A fani, jak to fani, nie przejmując się gadaniem, popędzili do sklepów i…
» więcej
2016-01-14, godz. 15:29
[16.01.2016] Chaos Reborn [Mac]
Chaos odrodzony... "Chaos Reborn"... Julian Gollop, brytyjski twórca m.in. X-COM przy pomocy finansowania społecznościowego wskrzesił swoją grę z 1985 roku "Chaos: The Battle of Wizards". Dostaliśmy strategię turową w świecie magów…
» więcej
2016-01-14, godz. 15:28
[16.01.2016] Underrail [PC]
O Matko! Jaki trafił mnie zaszczyt... Recenzuję najnowszą część Fallouta. A nie, czekaj... Gdzie trójwymiar? Gdzie widzenie z pierwszej osoby? Co tu robi znowu rzut izometryczny? Tak to przynajmniej wygląda na początku. Niektórzy…
» więcej
2016-01-14, godz. 15:27
[16.01.2016] Red Game Without A Great Name [PC]
Tytuł gry czasami powstaje na samym końcu jej tworzenia. Przynajmniej tak musiało być z polskim Red Game Without a Great Name od studia iFun4all. Tak, gra jest czerwona - i chodzi nie tylko o jej wygląd, ale też o kolor emocji, które…
» więcej
2016-01-08, godz. 20:02
[09.01.2016] Flower Power
W nowych technologiach nie ma ani chwili przestoju - ledwo rozpoczął się nowy rok, a już poważna, znana i duża impreza targowa w USA, czyli oczywiście CES. Oczywiście - bo jak zawsze nasz ekspert od nowych technologii Radek Lis bardzo…
» więcej
2016-01-08, godz. 20:02
GIERMASZ 2016, styczeń
» więcej
2016-01-08, godz. 19:44
[09.01.2016] Idź za białym królikiem
W pierwszej części tego wydania naszego kącika o polskich grach posłuchacie rozmowy Michała Króla z Pawłem Gajdą, project managerem Carbon Studio, które tworzy niezmiernie ciekawie się zapowiadającą produkcję z użyciem wirtualnych…
» więcej