Grę do recenzji dostaliśmy od wydawcy, studia Forever Entertainment.
Słowem wstępu należy się trochę wyjaśnień dla młodszych słuchaczy Giermaszu. Salony gier prawie już nie istnieją, ale są to miejsca, gdzie stoi sporo automatów z grami, wrzuca się monetę lub żeton i można się bawić. Najczęściej krótko, ale tu zawsze chodziło o klimat, choć i gry w salonach były zawsze lepsze niż to, w co można było zagrać w domu. The House of the Dead dość późno pojawił się w Polsce, ale nie stanowiło to problemu. Rail shootery, zwane też celowniczkami, zawsze były popularne, bo prostota ich obsługi była przyswajalna dla każdego. Gra sama porusza postacią, a ty sterujesz tylko celownikiem i strzelasz. Banał. I właśnie za remake tego typu produkcji wzięło się rodzime MegaPixel Studio. Ekipa już wcześniej przygotowała odświeżoną wersję Panzer Dragoon: Remake, więc znają się na rzeczy.
Z serią miałem styczność wielokrotnie, właśnie podczas zabawy z przyjaciółmi w licznych kiedyś salonach gier. Lata później, w 2009 roku, zakochałem się w jednym ze spin-offów serii, przegenialnym, ociekającym humorem The House of the Dead: Overkill, które katowałem na Nintendo Wii. No i teraz, kolejną dekadę później, wróciłem do pierwszej części tego absolutnego i kultowego klasyka. Od razu muszę zaznaczyć, że to nie jest tytuł dla każdego. Szczątkowa fabuła, bardzo krótka rozgrywka, oprawa rodem z gry segmentu A czy AA, za to frajda ze strzelania i spora regrywalność, zwłaszcza grając w dwie osoby.
W The House of the Dead: Remake wcielamy się w jednego z dwóch agentów, który rusza do tajnego laboratorium doktora Curiena by uratować pracującą tam ekipę i wyjaśnić cel prowadzonych eksperymentów. Niestety posiadłość pełna jest zombiaków, potworów i zmutowanych zwierząt, więc drogę trzeba sobie wystrzelać. Na automatach sprawdzało się to wyśmienicie, bo nie trzeba było opracowywać wielogodzinnej kampanii i przejście całości - przy celnym oku - zajmowało mniej niż godzinę. Tak jest też i w przygotowanym remake'u. Na szczęście Polacy dorzucili trochę bonusów, co znacznie wydłuża zabawę, ale i tak wiele osób może narzekać. Są co prawda różne ścieżki przemieszczania się, kilka zakończeń, ale i to zobaczymy w jeden dłuższy wieczór.
Prócz podstawowego trybu przejścia gry twórcy dodali tryb hordy, który dorzuca sporo więcej przeciwników. Co oczywiście mocno utrudnia rozgrywkę, nawet na najniższych stopniach trudności, ale radochy jest dużo, dużo więcej. No i od czego są śmiercionośne zabawki? Podstawowym narzędziem zagłady jest pistolet. Szybki i celny. Wielu graczy zostanie przy nim do końca, bo... wielu nie odkryje, że są inne śmiercionośne zagadki. Błąd ten popełniają nawet recenzenci. Warunkiem jest uratowanie wszystkich pracowników laboratorium, a w kolejnych przejściach odnajdywanie i otwarcie specjalnych skrzyń. Dzięki temu do stałego arsenału agenta dołącza kusza, granatnik, kołkownica i karabin maszynowy. I teraz można się bawić!
Ważne jest też sterowanie - można zwyczajnie analogiem lub korzystając z wbudowanych w joy-cony żyroskopów celować prosto w telewizor. Wymaga to odpowiednich ustawień w opcjach, bo na standardowych jest to wyjątkowo upierdliwe i niecelne. Zresztą opcji jest bardzo dużo, łącznie z asystą przy celowaniu czy prędkością przeładowania. Warto trochę się pomęczyć z suwakami, by znaleźć to idealne śmiercionośne ustawienie. Tu nie ma filozofii, wyceluj, strzel, przeładuj. I tak setki razy.
Porównując The House of the Dead: Remake do oryginału widać gigantyczny skok jakościowy. Trzeba jednak pamiętać, że w latach 90. można było grę odpalić na komputerze mającym 32MB RAMu. Megabajtów. Dzisiejsze flagowe telefony mają jej blisko 200 razy więcej. Ustalmy też, że remake nie wygląda imponująco. Rzekłbym, że totalnie średnio, za to jest płynny. Choć nie zawsze. Produkcja ma 50-60 klatek na sekundę, ale przy większych zadymach potrafi mocno przyciąć. Ma też dwa tryby grafiki (720p lub 1080p), ale nie spodziewajcie się magii. Będzie ładnie, ale zupełnie bez szału.
Mam dylemat. Twórcy dorzucili galerię potworów, są osiągnięcia, język polski, tryb hordy, różna punktacja, jednak za 99 złotych oczekujemy czegoś lepszego. Można oczywiście czekać na wyprzedaż, kupić za mniejszą kwotę, ale osobiście uważam, że to tytuł przede wszystkim do fanów gatunku rail shooterów. Zabawa z kumplem siedzącym obok na kanapie, wariackie strzelanie do nacierających zombiaków, bicie rekordów, odkrywanie broni, wbijanie calaka. Ta gra ma to coś, to magia dawnych czasów, a dzisiejsi gracze mają trochę inne wymagania. Choć kto wie, partyjka z synem w odświeżoną wersję staroszkolnego hitu nigdy się nie nudzi. Mnie się ta wizja bardzo podoba.
Ocena końcowa: 6,5
Zobacz także
2021-07-10, godz. 06:00
Fallout 76: Panowanie Stali [Xbox Series X]
"W Appalachach pojawiają się chmary supermutantów, a do Fortu Atlas spływają kolejne raporty o zaginionych ludziach. Jak pokierujesz przyszłością Bractwa? Staniesz po stronie sprawiedliwości czy wybierzesz wierność obowiązkom?"…
» więcej
2021-07-10, godz. 06:00
Olympic Games Tokyo 2020 - The Official Video Game [PlayStation 4]
Rok 2021 to niewątpliwie czas pełen sportowych emocji. Eliminacje do Mundialu, zbliżające się Mistrzostwa Europy w piłce siatkowej mężczyzn, czy przeniesione z ubiegłego roku Mistrzostwa Europy w piłce nożnej nadal rozpalają wyobraźnię…
» więcej
2021-07-10, godz. 06:00
Olympic Games Tokyo 2020 - The Official Video Game [PlayStation 4]
Rok 2021 to niewątpliwie czas pełen sportowych emocji. Eliminacje do Mundialu, zbliżające się Mistrzostwa Europy w piłce siatkowej mężczyzn, czy przeniesione z ubiegłego roku Mistrzostwa Europy w piłce nożnej nadal rozpalają wyobraźnię…
» więcej
2021-07-03, godz. 06:00
Scarlet Nexus [Xbox Series X]
Przewrotnie, od razu na wstępie mogę napisać, że: miałem problem - i... nie miałem problemu z oceną gry Scarlet Nexus. Ja bawiłem się bardzo dobrze, ale zdaję sobie sprawę, że jest to produkcja przygotowana według klasycznych…
» więcej
2021-07-03, godz. 06:00
Guilty Gear: Strive [PlayStation 4]
Może opowiedzmy o tej grze z punktu widzenia kogoś, kto z serią nie miał nigdy do czynienia. Gulity Gear: Strive to kolejna odsłona marki, która ma już ponad 20 lat. Nic dziwnego, że dojrzalsi gracze - jak ja - pierwszy kontakt z nią…
» więcej
2021-07-03, godz. 06:00
Metro Exodus: Enhanced Edition [Xbox Series X]
Jeżeli nie mieliście jeszcze okazji, żeby zapoznać się z historią Artema z uniwersum Metro, to lepszej szansy nie będzie. Zgodnie ze wcześniejszymi zapowiedziami, 4A Games we współpracy z Deep Silver przygotowało next-genową wersję…
» więcej
2021-07-03, godz. 06:00
[03.07.2021] Giermasz #455 - Japońszczyzna i postapokalipsa
Sympatycy "japońszczyzny" powinni być naprawdę zadowoleni włączając Scarlet Nexus . Z jednym zastrzeżeniem: Andrzej Kutys, nasz redakcyjny fan mangowych oczu zwraca uwagę, że chociaż gra jest reklamowana jako jRPG akcji - i także…
» więcej
2021-07-03, godz. 06:00
Scarlet Nexus [Xbox Series X]
Przewrotnie, od razu na wstępie mogę napisać, że: miałem problem - i... nie miałem problemu z oceną gry Scarlet Nexus. Ja bawiłem się bardzo dobrze, ale zdaję sobie sprawę, że jest to produkcja przygotowana według klasycznych…
» więcej
2021-07-03, godz. 06:00
Bubble Bobble (1986 r.)
Wcielasz się w małego smoka i puszczając bańki powietrza łapiesz wrogów. Brzmi banalnie? W 1986 roku Bubble Bobble podbiło serca bywalców salonów gier, a produkcja Taito rozpoczęła swoją ekspansję na różne systemy. Zręcznościowa…
» więcej
2021-07-03, godz. 06:00
Scarlet Nexus [Xbox Series X]
Przewrotnie, od razu na wstępie mogę napisać, że: miałem problem - i... nie miałem problemu z oceną gry Scarlet Nexus. Ja bawiłem się bardzo dobrze, ale zdaję sobie sprawę, że jest to produkcja przygotowana według klasycznych…
» więcej