Od dłuższego czasu nie zmienia się bilans tragedii, do jakiej doszło w środę we włoskich Apeninach, gdy na położony na wysokości 1200 metrów hotel zeszła gigantyczna lawina. Ocalało 11 osób, znaleziono ciała pięciu, a na liście zaginionych pozostają 23 nazwiska.
Ratownicy zachowują najwyższą ostrożność. Jest cieplej niż w dniach ubiegłych i wzrosło niebezpieczeństwo nowych lawin. Pada deszcz ze śniegiem.
Nadzieje na to, że ktoś jeszcze przeżył katastrofę, maleją z godziny na godzinę. Zdają sobie z tego sprawę biorący udział w akcji ratunkowej, a także najbliżsi zaginionych, którzy od kilku dni przebywają w pobliskiej miejscowości Penne. Są tam z nimi także rodziny ocalonych, którzy już w poniedziałek wyjdą ze szpitala.