W spokojnych na co dzień Dobrzanach także w niedzielę nie było szczególnie burzliwie i gorąco. W żadnym z lokali wyborczych nie widać było kolejek do głosowania. Nie oznacza to jednak, że referendum nie budziło zainteresowania mieszkańców.

- "Do pani burmistrz nic nie mam". "My, którzy popieramy panią burmistrz nie idziemy na referendum". "Wybieram się głosować, bo jest źle w Dobrzanach. Przede wszystkim została zlikwidowana przychodnia" - mówili starsi mieszkańcy. - Nie jest dobrze, ale nie jest też źle - skwitowała młoda dziewczyna.

Gminna komisja ds. referendum nie otrzymała informacji o incydentach zakłócających przebieg głosowania i lokale zostały zamknięte o 21. - Do komisji żądne uwagi nie wpłynęły. Są dwa punkty do głosowaniu i w obu spokój i porządek - informował w godzinach popołudniowych Mieczysław Olesiński, przewodniczący Gminnej Komisji ds. Referendum.

W godzinach wieczornych, a może i nocnych, obwodowe komisje będą liczyć głosy, które zdecydują o przyszłości burmistrz Anna Gibas.

Aby referendum zostało uznane za ważne, musi w nim zagłosować ponad 1200 osób, czyli 3/5 liczby osób, które poszły do urn w wyborach w 2014 roku. W całej gminie uprawnionych do głosowania jest nieco ponad 4100 osób. Wyniki głosowania powinny być znane w najbliższych godzinach.

Dodajmy, że to już kolejne w historii Dobrzan referendum dotyczące odwołania burmistrza. 12 lat temu w mieszkańcy zdecydowali, że stanowisko stracił Krzysztof Remiasz.