We wtorek komisja pozytywnie zaopiniowała wniosek prokuratury do Sejmu o możliwość zatrzymania i wystąpienia o areszt dla polityka Platformy Obywatelskiej. Podczas posiedzenia prokuratorzy przedstawili kolejną część dowodów przeciwko szefowi PO na Pomorzu Zachodnim.

Śledczy poinformowali posłów, że w domu Stanisława Gawłowskiego znaleziono dokumenty związane z "aferą melioracyjną", czyli z aferą, w której miał brać udział sam Stanisław Gawłowski. Prokuratorzy twierdzą bowiem, że polityk PO - jako wiceminister środowiska - wziął 170 tysięcy złotych łapówki. W zamian miał wpływ na rozstrzygnięcie przetargów w Zachodniopomorskim Zarządzie Melioracji zarządzanym przez kolegów z jego partii.

Afera Melioracyjna wybuchła cztery lata temu, dokonano wówczas pierwszych zatrzymań. Tymczasem jak wynika z dowodów zgromadzonych przez prokuraturę poseł Gawłowski był bardzo zainteresowany postępowaniem. Prokurator Aldona Lema powiedziała posłom, że w domu polityka Platformy znaleziono dokumenty z akt śledztwa. Największe wrażenie na prokuratorach zrobiła kopia postanowienia o przeszukaniu jednego z podejrzanych w sprawie.

- Najistotniejsze jest to, że zanim została sporządzona, zanim została włączona do akt sprawy, zanim została ponumerowana, w sposób niezgodny z prawem wszedł w posiadanie dokumentów, a prokurator wyciągnął wnioski, że są to dokumenty, które są związane z zarzutami, które zamierza mu postawić - powiedziała Lema.

Żeby prokurator mógł postawić zarzuty Stanisławowi Gawłowskiemu, Sejm musi przegłosować wniosek prokuratury o możliwość zatrzymania i wystąpienia o areszt. To według naszych informacji ma stać się na najbliższym posiedzeniu w marcu.