Kapitan Janusz Zbierajewski mówi, że czasem okazuje się, że publiczności podobają się zupełnie inne filmy niż organizatorom.

- To jest taki film polski "Jerzy i Jerzy na jeziorach". Ja oglądając ten film, mówiąc szczerze kręciłem nosem i zastanawiałem się czy to warto dawać. Pokazaliśmy to pierwszy raz w Warszawie i się okazało, że to był film najlepiej przyjęty przez publiczność - powiedział Zbierajewski.

Publiczność dopisała, studio S-1, które na moment zmieniło się w kinową salę było wypełnione po brzegi.

- Super mi się film podobał. Na takiej małej łupince wszystko się zmieściło bez Internetu, bez komputerów, bez satelity - świetnie. Bardzo mi się ten film podobał. Historia przepiękna, o pogoni za własnymi marzeniami - opowiadali uczestnicy JachtFilmu.

Przegląd potrwa do niedzieli. Wstęp na poszczególne bloki filmowe jest wolny (za okazaniem wejściówek).