Schody do nieba
Radio SzczecinRadio Szczecin » Schody do nieba » Wywiady
1- Wydaliście ostatnio debiutancką płytę, ale nie znaczy to, że jesteście żółtodziobami....

Nie. Naszym pierwszym projektem był Violet District. Właśnie wtedy poznałem Karlheinza Wallnera i Chrisa. Pracowaliśmy razem nad debiutanckim albumem Violet District 9 lat temu.

2- W grudniu w zespole pojawił się nowy członek - klawiszowiec.
Tak. Ze względu na koncerty. Trochę trudno było jednocześnie śpiewać i grać na klawiszach. Kiedy w czwórkę założyliśmy zespół grając utwory floydów, RPWL nastawiony był koncerty i Yanni okazał się świetnym klawiszowcem. W chwili obecnej w studiu piszemy nowe utwory i Yanni jest częścią RPWL. 3- Czy mógłbyś scharakteryzować pozostałych muzyków RPWL. To trudne. Phil jest typowym Anglikiem, jedzącym bardzo dziwne rzeczy, nawet rano. Chyba robią tak wszyscy Anglicy. Wywodzimy się z tego samego gatunku muzycznego, ale każdy z nas jest trochę inny, ponieważ Phil słucha raczej Rush, mocniejszych rzeczy, Karlheinz uwielbia Marillion, Chris jest wielkim fanem Yes, natomiast ja słucham Genesis i Pink Floyd. Kiedy gramy łącząc te wszystkie style w jedną całość jest bardzo zabawnie. I to słychać w naszej muzyce, szczególnie na "God Has Failed" znajduje się wiele wpływów, rzeczy, przy których dorastaliśmy.

4- Yogi, kto śpiewa w tle.

To moja córka, Joanna. Powiedziała mi, że chce zostać wielką śpiewaczką, ale na razie ma tylko 6 lat.

5- Ma miły głos.

Tak. Ma go po mnie. 6- W Polsce nie mamy tzw. "tribute bandów". Oczywiście są zespoły wykonujące covery różnych zespołów. Co powoduje, że zespół decyduje się wykonywać utwory innego zespołu? Chyba wiem, co masz na myśli. Kiedy mieszkaliśmy w Monachium co rok odbywało się tu coś na kształt "tygodnia kultury", podczas którego odbywały się koncerty, targi książki, wystawy obrazów. Pod koniec takiego tygodnia na takim dużym placu odbywały się koncerty, na które przychodziło 5-6 tysięcy osób, a my zawsze na tych koncertach graliśmy utwory Pink Floyd. Przez to właśnie staliśmy się "cover bandem" Pink Floyd. Nie było żadnych tras po Niemczech, po prostu lokalne koncerty. Było to bardzo zabawne, ponieważ fajnie jest grać utwory Pink Floyd w nocy dla 6 tysięcy ludzi. Nie muszę chyba mówić, że było wspaniale. To było powodem, dla którego zaczęliśmy robić razem muzykę, ponieważ nie musieliśmy grać tylko utworów Pink Floyd, chcieliśmy grać również nasze rzeczy. I tak narodziło się RPWL. 7- Dlaczego wybraliście właśnie Pink Floyd, a nie np. Genesis, Led Zeppelin... Ponieważ wszyscy tego słuchamy. Nie słyszę tu Rush, może trochę Yes. Wszyscy słyszeliśmy Pink Floyd, wszyscy znaliśmy Pink Floyd. Chcieliśmy razem grać, spotkaliśmy się 4-5 lat temu w sali prób poznaliśmy Phila i zaproponowaliśmy mu granie. Pomyśleliśmy o utworach, których nie musisz ćwiczyć, ponieważ w ogóle nie mieliśmy czasu by ćwiczyć. I to były właśnie piosenki Pink Floyd. Takie, których nie musieliśmy ćwiczyć, gdyż je znaliśmy, graliśmy w dzieciństwie. 8- Pierwszymi utworami, które graliście były: "Run Like Hell", "Pigs", "Welcome To The Machine" i "Lucifer Sam". Co zadecydowało o tym wyborze? Było trochę więcej utworów, które graliśmy. Jak widzisz w przeszłości nie rozróżnialiśmy starych i nowych utworów Pink Floyd. Jak również nie chcieliśmy ich tak po prostu kopiować. Graliśmy starsze rzeczy jak "Lucifer Sam", ale pamiętam również, że graliśmy "Grandchester Meadows", "Narrow Way", a więc utwory, które nie wszyscy znają. Te cztery utwory złożyły się potem na naszą nazwę, a że nie znaleźliśmy lepszej... Innym powodem, dla którego nie zmieniliśmy nazwy było to, iż nie wiedzieliśmy co będziemy grali, choć ludzie mówili nam byśmy znaleźli inną nazwę. I kiedy weszliśmy do studia nie wiedzieliśmy co z tego wyjdzie. Moglibyśmy wziąć inną nazwę np. Wonderful Horizon, lecz nie wiedzieliśmy czy będzie pasowała do muzyki. Musieliśmy znaleźć nazwę zanim zaczęliśmy robić muzykę, zrobiliśmy to i stwierdziliśmy, że teraz robimy muzykę. Wszyscy wciąż pytają nas czy nie mamy innego pomysłu na nazwę, lecz RPWL jest wciąż naszą nazwą. 9- Czy nie obawiasz się, że łatka "tribute band" będzie się za wami ciągnęła przez długi czas a wszyscy będą uważali, że pragniecie kopiować Pink Floyd. Nie boimy się tego, ponieważ lubimy Pink Floyd. Jesteśmy szczęśliwi jest ktoś mówi, że to brzmi jak Pink Floyd i w rzeczywistości nie jest to aż tak złe. Jak wiesz nie mamy pieniędzy, by pozwolić sobie na producenta Pink Floyd. Jeśli ludzie uważają, że to brzmi jak Pink Floyd to w porządku. Oprócz Pink Floyd nie ma zbyt wiele zespołów grających rocka symfonicznego. Ja ich przynajmniej nie znam. Ja się nie pytam "dlaczego sądzisz, że to właśnie Pink Floyd? To równie dobrze może być Genesis". Jest to po prostu muzyka, którą tworzymy. A wszelkie porównania do Pink Floyd czynią nas szczęśliwymi. 10- Nagraliście "Cymbaline" na płytę "Signs Of Life" wydanej w hołdzie dla Pink Floyd. Bardzo często na tego typu płyty utwory nagrywane są przez młode zespoły. Czy uważasz, że może to im pomóc?

Chodzi ci o te na "Signs Of Life"?.

11- Ogólnie.

Jeśli robimy cover Pink Floyd, zawsze dbamy o to by nie kopiować, tylko myśleć o tym utworze w innym wymiarze. Przy "Cymbaline" chcieliśmy zrobić inną muzykę, niż w roku '69, '70, czy '71. Chcieliśmy stworzyć coś, co odzwierciedlałoby Pink Floyd, aczkolwiek brzmiałoby jak ścieżka dźwiękowa. Wiesz, co mam na myśli mówiąc o "innym wymiarze utworu"? Chodzi o to, by nie kopiować, gdyż nie miałoby to sensu. Wiele utworów na "Signs Of Life" to kopie. Nie lubię tego. Ale w porządku. Wszyscy powinni robić to, co umieją najlepiej. Kilku utworom nadano nowy wymiar, przez co podoba mi się to, nawet jeśli nie lubię samego utworu. Nie chciałbym powiedzieć, że polubiłem to, co zrobili z "Wish You Were Here", ale myśleli nad tym i chcieli tę kompozycję zaprezentować w nowy sposób. I to właśnie lubię. To też czyni takie płyty bardziej interesującymi. Trzeba pomyśleć o sobie, o tym utworze, czasie, w którym został stworzony i stworzyć coś nowego. To było ideą "Cymbaline".

12- Zaczęliście w 1997. Płyta "God Has Failed" została wydana niedawno. W jakim momencie zaczęliście tworzyć własne utwory. Był to moment, w którym nie chcieliśmy grać już utworów Pink Floyd. Wiązało się z tym proste pytanie: dlaczego nie zaczniemy robić własnej muzyki? Karlheinz przyszedł z "Farewell", dodaliśmy mu trochę melodii, dorobiliśmy resztę i wtedy narodził się "nowy" RPWL. 13- Jestem w posiadaniu płyty promocyjnej, na której nie żadnych informacji o kompozytorze, autorze tekstów, producencie. Opowiedz o nich. Nie ma, ponieważ z każdym utworem związani są różni ludzie. Wszyscy członkowie RPWL stworzyli to brzmienie, więc nie chcieliśmy pokazywać, że to jest utwór Chrisa, mój, Karlheinza, czy Phila, lecz że jest to nasz materiał. Ale jeśli posłuchasz płyty to rzeczy bardziej akustyczne są inspirowane przez Chrisa, bardziej symfoniczne przez Karlheinza. Ogólnie nad wszystkim pracujemy razem. 14- Ile utworów odrzuciliście podczas układania programu debiutanckiej płyty. Zrobiliśmy około 20 utworów, z czego 13 zostało nagranych. Może teraz będąc w studio i pracując nad nowym materiałem wykorzystamy starsze rzeczy. Wciąż je gramy podczas koncertów.

15- Tytuł płyty "God Has Failed" nie jest zbyt optymistyczny. Co się za nim kryje?

Widzę to w trochę inny sposób. Chciałem przez to pokazać, iż jeżeli ktoś umiera mówisz, że to Bóg sprawił. Nie bierzesz życia w swoje ręce tylko przekazujesz je komuś innemu. Nie myślałem o nim jako o czymś pesymistycznym, tylko jak to pojmują chrześcijanie "Bóg zawiódł", dlaczego Bóg mi to zrobił, może mnie zawiódł? Musisz robić wszystko sam, a nie powierzać w czyjeś ręce. Ta idea stoi za tytułem.

16- "Hole In The Sky" jest niesamowitym utworem. Chciałbym zapytać cię o jego drugą część. Wydaje się, że jest to wynik improwizacji w studiu. Tak, jest to rezultat improwizacji w studio. Zawsze myśleliśmy o dwóch częściach, których partia środkowa będzie "zamieszana". Siedzieć tam z otwartymi oczami, patrząc w niebo i dodawać jakieś kosmiczne efekty i nagle przerwać utwór. Na płycie zdecydowaliśmy się odrzucić tę trzecią część, ale że brzmiała bardzo fajnie umieściliśmy ją pomiędzy utworem pierwszym i drugim. 17- Opowiedz, jak wyglądało nagrywanie płyty. Chcieliśmy pracować w bardzo stary sposób, więc mieliśmy studio ze starymi urządzeniami analogowymi. Pracowaliśmy bez klawiszy i programowania, tylko nagrywaliśmy, słuchaliśmy, redagowaliśmy. Myślę, że to słychać w muzyce, kiedy grasz na perkusji, jak nagrywałeś gitary. I choć był to bardzo stary styl nagrywania, wyszło to na dobre muzyce. Tak samo zrobimy drugą płytę, z urządzeniami analogowymi. 18- Jak publiczność reaguje na muzykę RPWL. Jak wyglądają wasze koncerty, czy chcecie tworzyć show, jak Pink Floyd? To coś niesamowitego. Dirk, label manager wytwórni, był bardzo zainteresowany muzyką. Nie byliśmy pewni, czy powinniśmy to wydać, a on się zgodził. Pierwsze reakcje były, powiedziałbym bardzo interesujące, ponieważ nie było to coś, na co ludzie mogliby powiedzieć, że brzmi jak Pink Floyd, tylko wyglądało na to, że podoba im się muzyka. W "Eclipse Magazine" była bardzo szybka reakcja. Bardzo im się spodobało, więc ludzie zaczęli pytać nas o koncerty. Nawet nie spodziewaliśmy się tak dobrych reakcji. 19- Jak już wcześniej powiedziałeś jesteście teraz w studiu. Nad czym obecnie pracujecie, czytałem coś o płycie koncertowej. Myśleliśmy o czymś nowym. Może o nagraniu na żywo nowego i starego materiału oraz jednego utworu Pink Floyd. Natomiast teraz pracujemy nad nowym materiałem, który wydamy być może jesienią tego roku, bądź wiosnę przyszłego i zapomnimy o materiale koncertowym. Nawet, jeśli nową płytę wydamy latem następnego roku, to zrobimy sobie przerwę na koncerty. 20- Czy jest jakiś artysta, którego nie widziałeś na żywo, a którego chciałbyś zobaczyć podczas koncertu. Myślę, że widziałem już wszystko, co chciałem zobaczyć. Chciałbym tylko zobaczyć Genesis z Peterem Gabrielem, ale chyba to się już nie wydarzy. To właśnie chciałbym zobaczyć. Widziałem już Yes i Pink Floyd. W chwili obecnej robimy własną muzykę i nie jesteśmy tym tak zainteresowani, jak wówczas, gdy mieliśmy więcej wolnego czasu. Tomek Mądry, Piotr Rokicki