Schody do nieba
Radio SzczecinRadio Szczecin » Schody do nieba
1 - Jesteście jednym z tych zespołów, które po wielu, wielu latach nieobecności wracają na scenę. Żeby wspomnieć choć Sex Pistols, którzy koncertują teraz całkiem regularnie... O! Nie wiedziałem o tym! Wiem, że Steve Jones prowadzi audycję radiową w LA. Nie wiem czy ty o tym wiesz? 103.1 FM. Nazywa się „Szafa Grająca Jonesa”. Prowadzi tę audycję od 2-3 lat i jest naprawdę bardzo dobra. Ale nie wiedziałem, że grają koncerty. 2 - Obecnie grają m.in. na dużych letnich festiwalach. Jeden z nich odbędzie się w Polsce na początku lipca. Ich zejście się jest zatem sprawą międzynarodowa. Dalej mamy takie zespoły jak Pink Floyd, Led Zeppelin i The Police. Ba! Nawet My Bloody Valentine będą znowu koncertować. Wy wracacie z nowym 3 materiałem po wielu, wielu latach... Powiedz, jak to jest z tymi powrotami po latach? Co się za nimi kryje? Na pewno pieniądze, bo to przecież wasza praca, ale co jeszcze?
1 - Opowiedz o okresie między wydaniem "A Fine Day To Exit", a "A Natural Disaster". W tym czasie doszło do kilku pozytywnych, ale i negatywnych wydarzeń w zespole. Tak. W sumie wszyscy się już w tym orientują. Był to czas chaosu, ale niezbyt lubię myśleć o tym właśnie teraz, gdy jest już o wiele lepiej. Wiele spraw uległo przedawnieniu. Obecnie dużo rzeczy się zmieniło, życie wiele spraw wyjaśniło przez ostatnie kilka lat. W ostatecznym rozrachunku jest już lepiej. Mam nadzieję, że wkrótce przystąpimy do pisania nowej muzyki, wiemy, co chcemy osiągnąć, mamy potrzebną ku temu wiedzę i myślimy o tym cały czas. Właśnie te rzeczy, a nie historie z przeszłości obecnie nas zajmują. Ale nie chcę wchodzić w szczegóły. 2 - Powiedz tylko, dlaczego Daniel zdecydował się opuścić zespół na kilka tygodni.
1 - Jaka była wasza droga do podpisania kontraktu z firmą płytową? Czy były to dziesiątki zagranych koncertów, niezliczone ilości kaset demo rozesłanych do wytwórni...?

Zaczęliśmy grać jako zespół w roku 1996 i przez kilka lat zmierzaliśmy właściwie donikąd: graliśmy w pubach, graliśmy covery The Beatles, Free, staraliśmy się wiązać koniec z końcem. Wtedy byliśmy jeszcze w college'u. Po prostu graliśmy sobie. Celem zespołu stało się natomiast zarabianie graniem na życie, bo wszyscy wiedzieliśmy, że to jest właśnie to, co robimy najlepiej. Pamiętam jak w 2000 roku rozmawiałem z naszym klawiszowcem podczas imprezy sylwestrowej i obaj zgodziliśmy się, co do tego, że następny rok będzie naszym rokiem, że będziemy pracować ciężej, że ruszymy z miejsca. Okazało się, że mieliśmy rację. W tamtym roku zagraliśmy parę koncertów w Londynie, a takim punktem zwrotnym okazał się być dziennikarz New Musical Express, który przyszedł na nasz koncert, a potem opisał nasze brzmienie jako podobne do Neila Younga i Crazy Horse. Wkrótce potem weszliśmy do studia i nagraliśmy demo. Ludzie, którzy czytali jego recenzję chcieli posłuchać naszych nagrań i tak to wszystko zaczęło się toczyć.

2 - Zanim podpisaliście kontrakt płytowy, jak powiedziałeś, graliście kilka lat ze sobą. Skąd wiedzieliście, że oto nadszedł czas, aby pójść dalej, czyli spróbować wydać płytę. Czy był taki moment, w którym poczuliście się pewni siebie?
1-W tym roku obchodzisz 40 rocznicę pracy artystycznej. Dla wielu jesteś kojarzony przede wszystkim z Jethro Tull. Powiedz nam, czym się zajmowałeś zanim dołączyłeś do tego zespołu. Powiedzmy od roku 1963?

Myślę, że początkowo byłem - jak wielu innych zresztą - w szkolnym zespole, grając, a właściwie ucząc się grać muzykę. W moim przypadku był to przede wszystkim blues. Nie słuchałem wtedy tak naprawdę dużo popu, była to raczej czarna, amerykańska muzyka: folk blues, urban blues - Sonny Boy Williamson, Sonny Terry, takich facetów. Zacząłem tak grać jako nastolatek, a ten szkolny zespół przeszedł kilka zmian i pozwolił mi dotrwać do 1968 roku. Jakieś pięć lat wcześniej zacząłem ćwiczyć granie na gitarze z kolegami w szkole.

2- Przez te wszystkie lata byłeś świadkiem rewolucji technologicznej w nagrywaniu, tworzeniu dźwięków, brzmienia, zaczynając od analogowych magnetofonów na taśmy, poprzez stoły mikserskie, aż po elektroniczne instrumenty klawiszowe, perkusje i dzisiejszą digitalizację produkcji. Czy jest coś takiego, o czym myślisz, że było naprawdę wielkim wynalazkiem, a nie tylko gadżetem?
1- Wiem, że po nagraniu nowej płyty prawdopodobnie każdy muzyk powie, że jest to jego najlepsza płyta. Ale czy naprawdę uważasz, że z każdą kolejną płytą zespół staje się lepszy? A może to wcześniejsza płyta była najlepsza?

Uważam, że każda płyta jest specjalna. A ze względu na moment, w którym była tworzona odnosi się do konkretnego przedziału czasu. I zapewne, dlatego wielu muzyków tak sądzi. Każda płyta różni się od poprzedniczki. Z tego punktu widzenia, wcześniejszy album nie brzmi jak nowa płyta. Tym razem sami zajęliśmy się częścią produkcyjną, przez co mieliśmy większy wpływ na produkt końcowy. Przez to, moim zdaniem, wykonaliśmy lepszą pracę. Nie wiem, czy tak samo będą sądzili ludzie, lecz z mojego punktu widzenia osiągnęliśmy najlepsze brzmienie ze wszystkich płyt Areny. Również oprawa graficzna należy do najlepszych jak dotychczas. Dlatego tak bardzo lubię "Contagion".

2- Czytałem, że nagraliście tak dużo materiału, że moglibyście wydać płytę podwójną. Ale ukazała się tylko jedna płyta.
1- Po raz pierwszy graliście w Polsce w roku 1988 na festiwalu "Marchewka". Czy pamiętasz ten festiwal i jak, w Twoich oczach, nasz kraj zmienił się przez te wszystkie lata?

Zmienił się bardzo, a w niekiedy w ogóle. Pewne zmiany są dobre, inne niekoniecznie. Do tych dobrych należy zaliczyć wyzwolenie się od sowieckiej okupacji i zdobycie wolności. Pamiętam również, że gdy Rosjanie wciąż tu przebywali, byliście wszyscy razem, nienawidziliście rządu i byliście w tym zjednoczeni. A potem przyszły pieniądze i wszyscy wystąplili przeciwko wszystkim. Każdy gonił za pieniądzem. Zresztą tak, jak na Zachodzie. A wy mieliście coś na kształt podwójnego Zachodu, ponieważ po raz pierwszy mogliście te rzeczy osiągnąć i chcieliście mieć ich dwu-, trzykrotnie więcej niż na Zachodzie. Również tych złych rzeczy.

2- A jak zmienił się w tym czasie New Model Army.
123