I tak po kolei mniej więcej (jak pamiętam): pan taksówkarz - mam nadzieję, że po usunięciu dwóch ósemek już jest dobrze. Pani na Izbie Przyjęć przemiła. Pani w przebieralni - trzymam kciuki za męża, może uda się Go wyleczyć. Żałuję, że nie poprosiłem o dodatkowy ubiorek szpitalny. Gdybym miał słuchawki mógłbym "robić" za lekarza na jakimś balu sylwestrowym. Panie na oddziale - świetne. Miłe, pomocne i... Nie wiem jak to napisać... Matki dla pacjentów? W tym całym tyglu ludzkich nieszczęść potrafiące być pomocne, miłe i ... wesołe. A musi być to czasami trudne bo każdy ma przecież również własne problemy. Naprawdę super kobiety! A pani od posiłków? W domu tak nie mam (oczywiście smak to inna sprawa) ale "wydawka" super! Dobroci w życiu życzę! Pozdrawiam panie od badań oka (broda, czoło, nie mrugać). I tę z fioletowymi włosami, która kichnęła i zdjęcie nie wyszło:) I tę dziewczynę w granatowym mundurku od zakraplania i wyciągania wenflonu, która była bardzo poważna ale w końcu okazało się, że potrafi się śmiać (nie pytałem się ale wyglądała jakby była dopiero po maturze). Pozdrawiam panią z nocnego dyżuru, blondynkę z "krzywą" fryzurą, która dała mi niebieską pigułkę (szkoda, że nie czerwoną). I oczywiście panią, która dbała o czystość naszego pokoju. Kurcze, mam nadzieję, że nikogo nie pominąłem.
Oczywiście nie mogę nie wspomnieć o lekarzach, którzy mieli bezpośredni wpływ na moje zdrowie (kto popsuł laser? Przecież on mi będzie potrzebny zaraz). Ale wiadomo. Z lekarzami kontakt jest szybki i w zasadzie bezosobowy. I trochę żałuję, że nie włączyłem się do rozmowy w trakcie operacji bo było dość wesoło, ale jednak byłem dość przejęty sytuacją. Piszę to wszystko, bo taka niespodziewana sytuacja pokazuje, że jesteśmy otoczeni przez wspaniałych ludzi. Ludzi, którzy zapewne mają swoje codzienne problemy, może ważniejsze niż nasze, ale potrafią w tym morzu nieszczęść zdrowotnych być pomocnymi i współczującymi ludźmi. Ach! Pozdrowienia dla dwóch gości z pokoju, którzy byli już po i powiedzieli, że nie ma się czego bać oprócz zastrzyku znieczulającego. Mam nadzieję, że wszystko będzie ok i ryby będą brały! WIELKIE dziękuję dla wszystkich! Z jednej strony cieszę się, że już mnie tam nie ma ale z drugiej strony, zostałbym w tym towarzystwie dłużej (gdybym tylko mógł sam sobie gotować).
Po co to piszę? Bo jak wspomniałem na początku przepełnia mnie uczucie, że ludzie są wspaniali. A od dłuższego czasu miałem zupełnie inne doświadczenia. I bardzo chciałbym aby to uczucie pozostało ze mną na dłużej. Bądźcie zdrowi i szczęśliwi! Mrugam czerwonym okiem chociaż jako radiowiec powinienem mieć zielone...
Oczywiście nie mogę nie wspomnieć o lekarzach, którzy mieli bezpośredni wpływ na moje zdrowie (kto popsuł laser? Przecież on mi będzie potrzebny zaraz). Ale wiadomo. Z lekarzami kontakt jest szybki i w zasadzie bezosobowy. I trochę żałuję, że nie włączyłem się do rozmowy w trakcie operacji bo było dość wesoło, ale jednak byłem dość przejęty sytuacją. Piszę to wszystko, bo taka niespodziewana sytuacja pokazuje, że jesteśmy otoczeni przez wspaniałych ludzi. Ludzi, którzy zapewne mają swoje codzienne problemy, może ważniejsze niż nasze, ale potrafią w tym morzu nieszczęść zdrowotnych być pomocnymi i współczującymi ludźmi. Ach! Pozdrowienia dla dwóch gości z pokoju, którzy byli już po i powiedzieli, że nie ma się czego bać oprócz zastrzyku znieczulającego. Mam nadzieję, że wszystko będzie ok i ryby będą brały! WIELKIE dziękuję dla wszystkich! Z jednej strony cieszę się, że już mnie tam nie ma ale z drugiej strony, zostałbym w tym towarzystwie dłużej (gdybym tylko mógł sam sobie gotować).
Po co to piszę? Bo jak wspomniałem na początku przepełnia mnie uczucie, że ludzie są wspaniali. A od dłuższego czasu miałem zupełnie inne doświadczenia. I bardzo chciałbym aby to uczucie pozostało ze mną na dłużej. Bądźcie zdrowi i szczęśliwi! Mrugam czerwonym okiem chociaż jako radiowiec powinienem mieć zielone...