Amerykański wokalista soulowy Leon Bridges przyznał, że nowy, czwarty w jego karierze album był w jego myślach już od dawna. Część utworów zaczął pisać przy pracach nad poprzednią płytą "Gold-Diggers Sound" (wydaną w 2021 roku) - nie pasowały one do ówczesnego materiału, jednak artysta nie mógł o nich zapomnieć i takie były początki czwartego krążka. Chociaż ta historia zaczęła się znacznie wcześniej, jak przyznaje Bridges:
"Pod wieloma względami "Leon" był we mnie obecny od dzieciństwa. Ta płyta dotyczy prostszych dni. Chodzi o czas spędzony w moim ukochanym Fort Worth i doświadczenia, które uczyniły mnie człowiekiem, którym jestem dzisiaj. To uduchowiona muzyka w najprawdziwszym tego słowa znaczeniu - jest przesiąknięta moją duszą".
Z uwagi na te emocje i autentyczność nowego materiału, Bridges uważa płytę za jedną z jego najdoskonalszych prac.
"Pod wieloma względami "Leon" był we mnie obecny od dzieciństwa. Ta płyta dotyczy prostszych dni. Chodzi o czas spędzony w moim ukochanym Fort Worth i doświadczenia, które uczyniły mnie człowiekiem, którym jestem dzisiaj. To uduchowiona muzyka w najprawdziwszym tego słowa znaczeniu - jest przesiąknięta moją duszą".
Z uwagi na te emocje i autentyczność nowego materiału, Bridges uważa płytę za jedną z jego najdoskonalszych prac.