Fani Michaela Kiwanuki musieli czekać na czwarty album artysty pięć lat - ten poprzedni, "KIWANUKA", przyniósł brytyjskiemu wokaliście Mercury Prize i nominację do Grammy.
Nagrywanie "Small Changes" sprawiło, że Michael ponownie zakochał się w procesie tworzenia muzyki, przypomniało mu też o tym, co jest dla niego ważne w komponowaniu. Cofnął się do czasów, kiedy słuchał Buffalo Springfield, Arthura Lee, czy Cata Stevensa w swoim rodzinnym domu - dzięki tej muzyce zapragnął zostać artystą.
Współproducentami „Small Changes” są Danger Mouse i Inflo, czyli ta sama ekipa, która stworzyła poprzednie płyty - „KIWANUKA” oraz „Love & Hate”. W najbliższych dniach artysta da kilka kameralnych koncertów, którymi będzie promował nową płytę. Regularna trasa po Wielkiej Brytanii i Europie ruszy w lutym przyszłego roku.
Nagrywanie "Small Changes" sprawiło, że Michael ponownie zakochał się w procesie tworzenia muzyki, przypomniało mu też o tym, co jest dla niego ważne w komponowaniu. Cofnął się do czasów, kiedy słuchał Buffalo Springfield, Arthura Lee, czy Cata Stevensa w swoim rodzinnym domu - dzięki tej muzyce zapragnął zostać artystą.
Współproducentami „Small Changes” są Danger Mouse i Inflo, czyli ta sama ekipa, która stworzyła poprzednie płyty - „KIWANUKA” oraz „Love & Hate”. W najbliższych dniach artysta da kilka kameralnych koncertów, którymi będzie promował nową płytę. Regularna trasa po Wielkiej Brytanii i Europie ruszy w lutym przyszłego roku.