Grupa aktywistów rozrywała zasieki na granicy polsko-białoruskiej, w imię „obywatelskiego nieposłuszeństwa”. Czy w obliczu zagrożenia konfliktem granicznym da się to jeszcze uzasadniać demokratycznym prawem do protestu, czy to już jawny sabotaż godzący w bezpieczeństwo państwa? I jak państwo powinno reagować?