Gdyby nie Leszek Miller, który odrzucił Baltic Pipe – najpewniej nie powstałby Nord Stream, gdyby nie Donald Tusk - gazoport pracowałby na polską suwerenność energetyczną już od lat. Za polityką uzależniania Polski od rosyjskich surowców nie stały krasnoludki. Stąd pytanie: co z polityczną odpowiedzialnością za decyzje, które dziś mają katastrofalne skutki?