Kiedyś wziął ślub kościelny i chciał mniej państwa w państwie, dziś obiecuje aborcję do 12 tygodnia i wsparcie dla niezamożnych, bo – tu cytat – „wie, jak smakuje bieda”. Dlaczego Donald Tusk ucieka od swojej hiperliberalnej narracji i wchodzi w buty – jednocześnie – prosocjalnego PiS i radykalnej lewicy?