Z sondażu IBRIS wynika, że większość Polaków chce podczas wakacji uciec od polityki, tymczasem największe ugrupowania polityczne właśnie ruszają w teren z pre-kampanią. Czy to paradoks, czy może świat polityki lepiej odczytuje społeczne emocje i nasze deklaracje nie muszą się przełożyć na realne postawy?