Kiedy Wojciech Jaruzelski wprowadził stan wojenny opozycja nie chciała oddać swojej wolności tak po prostu. W Stoczni Szczecińskiej imienia Adolfa Warskiego wybuchł strajk, w którym wzięło udział kilka tysięcy osób. To właśnie wtedy władza otoczyła stocznię czołgami, które ostatecznie staranowały zakładowe bramy, a milicja i wojsko aresztowały organizatorów protestu. Tak właśnie przed oblicze zniewolonej przez komunistów Temidy trafiła jedenastka szczecińskich działaczy opozycji – pośród nich Andrzej Milczanowski, który w drodze na komendę żegnał się z życiem. Przesłuchania, podstawieni w celi szpicle, niepewność, zeznania przed uzbrojonymi prokuratorami, a w końcu podróż konwojem do Bydgoszczy, gdzie oskarżonych o wywrotową działalność czekało kilka niespodzianek. Mija 40 lat od chwili, kiedy wojskowy sędzia zawyrokował. To idealny moment, żeby przemówili również bohaterzy tamtych zdarzeń.