Dziś spróbujemy znaleźć wyłom w szczelnej granicy Polski Ludowej. Wyjazd z socjalistycznego raju nie był sprawą łatwą - dla dzisiejszych – dajmy na to piętnastolatków to rzecz w ogóle nie pojęta, jak można jadąc powiedzmy do Francji martwić się o paszport. W strefie Schengen wystarczy przecież dowód osobisty i można dojechać na sam skraj zachodniej Europy. Mówimy jednak o czasach, kiedy Europa była podzielona żelazną kurtyną, ba! Berlin był podzielony murem wzdłuż którego ciągnął się pas zieleni nafaszerowanej zasiekami. W miarę płynnie można było ewentualnie pojechać do innego kraju demokracji ludowej, choć i tam podróżujących obserwowały służby. Taka była rzeczywistość do upadku komunizmu i dla wielu osób tak rzeczywistość była nie do zniesienia. Niektórzy decydowali się opuścić Polskę i szukać lepszego życia gdzieś na zachodzie, albo przynajmniej północy. Jak pokazała historia, były to decyzje obarczone ogromnym ryzykiem, bo ucieczka mogła skończyć się śmiercią. Porwania samolotów, rejs przez Bałtyk w kajaku, ucieczki z zagranicznych delegacji, statki pozostawione przez załogi.