Dziś sobie trochę podowcipkujemy. Zbliża się prima aprilis, więc to dobra okazja. O, na przykład taki dowcip, za który można było trafić za kratki, jeśli powiedziało się go nieodpowiedniej osobie: Sytuacja w barze mlecznym – kucharka głośno pyta: "kto prosił ruskie?" I odpowiedź z sali: "Nikt nie prosił - same wleźli". Niektóre dowcipy naprawdę nieźle się starzeją. No ale właśnie: strojenie sobie żartów z władzy ludowej, zwłaszcza jeszcze w okresie stalinizmu wymagało pewnej odwagi. Tu znów anegdota, z 1953-ego: W więziennej celi siedzi dwóch facetów. Jeden pyta drugiego: "za co siedzisz?" – "za lenistwo. Opowiadaliśmy sobie z kolegą dowcipy polityczne i nie chciało mi się o tym zameldować na UB". Polecam wam pewną książkę. Trudno ją zdobyć, bo wyszła 32 lata temu, ale mi się udało znaleźć kilka egzemplarzy w sieci. "Nie tylko do śmiechu - dowcipy z czasów PRL-u". Żarty uporządkowane rocznikowo stanowią świetną lekcję historii, ale też wiele mówią o nastrojach społecznych na przestrzeni komunistycznego półwiecza w Polsce. O, i taki żart z czasów kolektywizacji rolnictwa: Również 1953-ci. Gdy ministrem rolnictwa był Jan Dąb-Kocioł jeden rolnik nazwał go osłem. Dostał 6 lat więzienia - rok za obrazę urzędnika, i pięć za zdradę tajemnicy państwowej.