Przed nami starcie z legendą. Legendą, która pokutuje od kilku dekad i spłaszcza ważne historyczne wydarzenia do zaledwie jednego wymiaru. No bo czym były wybory czwartego czerwca 1989 roku? Dziś mówi się o nich jak o symbolu, trochę jak o dotknięciu czarodziejskiej różdżki, po którym komuniści zniknęli, a orzeł w godle odzyskał koronę. Nie. Czwarty czerwca to zaledwie jeden z etapów oswabadzania się z sowieckiego jarzma, pierwsza tura przepychanki. 18 czerwca odbyła się druga tura wyborów, o czym niewiele osób pamięta, a następne miesiące to istny polityczny magiel i wiele czasu musiało upłynąć zanim system się jako tako ustabilizował. Ale jako-tako nie wystarczało, aby wypełnić nadzieje zmęczonych komunizmem Polaków, tym bardziej, że kolejne miesiące po wyborach przynosiły kolejne rozczarowania: prezydentura Jaruzelskiego, fiasko rządu Kiszczaka, wrażenie krótkotrwałości i amatorskie podejście nowych parlamentarzystów, którzy choć chcieli wolności, to jeszcze nie wiedzieli jak z niej korzystać. W tym wszystkim wewnętrzne podziały w "Solidarności”, i pęczniejące afery wokół lustracji, która sięgnęła... no cóż. Najwyższych władz. Jak wyglądały pierwsze miesiące tak zwanej wolności, czy nad chaosem udało się zapanować, a jeśli tak to kiedy?