Poinformował o tym "Bild Zeitung". Szybko zareagowały niemieckie media, które zgodnie twierdzą, że Grenell nie ma prawa ani dyktować Niemcom, co mają robić, ani ich szantażować.

"Amerykański ambasador grożąc niemieckim firmom zachowuje się jak gubernator, którym nie jest" - napisał dziennik "Junge Welt" dodając, że zachowanie Richarda Grenella odbiega od przyjętych zasad dyplomacji.

Z kolei "Handelsblatt" w wydaniu internetowym napisał, że ewentualne nałożenie jakichkolwiek sankcji na spółki biorące udział w budowie gazociągu Nord Stream 2 byłoby całkowicie nie do zaakceptowania.

"Mieszanie się Stanów Zjednoczonych w sprawy projektu gazociągu idzie za daleko" - stwierdza "Handelsblatt" i radzi niemieckiemu rządowi, aby sprzeciwił się takiemu postępowaniu i pokazał, że nie ulegnie amerykańskim wpływom.

Prezes Komisji Wschodniej Niemieckiej Gospodarki Wolfgang Buechele ostro skrytykował Stany Zjednoczone za wtrącanie się w niemiecką gospodarkę. - Tu chodzi o naszą samodzielność i suwerenność - powiedział Buechele.

Kilka dni temu szef niemieckiej dyplomacji Heiko Maas także odrzucił wszelką amerykańską krytykę dotyczącą budowy nowego gazociągu Nord Stream 2.