W opinii głównego ekonomisty WiseEuropa Macieja Bitnera, należy je jednak traktować jako pewną transformację niż stricte utratę poszczególnych miejsc pracy. - Ci ludzie o mniej specjalistycznych kwalifikacjach będą zaspokajali nieco inne potrzeby niż do tej pory. To znaczy takie, które jest trudniej zrobotyzować, bo tylko działalność automatyczną da się zautomatyzować - wyjaśniał ekonomista.

Według socjologa Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu dr hab. Łukasza Afeltowicza, przykład bankomatów pokazuje, że przy powierzeniu pewnych obowiązków maszynie zatrudnienie może nawet wzrosnąć. - Kiedy rosła liczba bankomatów, to liczba pracowników pracujących w bankowych "okienkach", którzy teoretycznie mieli zostać zastąpieni przez maszyny, nie tylko nie zmniejszała się, ale wzrosła - mówił socjolog. - Banki zdecydowały, że skoro są bankomaty, to teraz zamiast czterech pracowników na jedną ajencję, będą dawać dwóch, a ajencji zrobią więcej.

Zdaniem niektórych ekspertów, w ciągu najbliższej dekady zniknie nawet 700 zawodów. Inni podkreślają, że w branżach związanych z nowymi technologiami przybędzie kilka razy więcej nowych.