Różnice zdań potwierdziła debata w Luksemburgu ministrów pracy i spraw socjalnych 28 państw. Celem Estonii, kierującej pracami Unii, jest osiągnięcie dzisiaj wspólnego stanowiska, co może jednak być trudne.

Dla Polski delegowanie pracowników to sprawa kluczowa, bo wysyła ona najwięcej osób do pracy za granicę w całej Wspólnocie. Minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska deklarowała wolę do porozumienia. - W duchu kompromisu i mając na względzie priorytet jakim jest utrzymanie jedności politycznej i gospodarczej Unii - mówiła minister pracy, ale zastrzegła - "porozumienie nie jest możliwe, bez osiągnięcia satysfakcjonujących rozwiązań w zakresie transportu międzynarodowego".

Polska, która ma jedną z największych flot transportowych w Unii nie chce się zgodzić na rygorystyczne zapisy. Jest skłonna zaakceptować włączenie transportu międzynarodowego do przepisów o delegowaniu pracowników, ale powyżej 10 dni świadczonych usług. Ta sprawa jest obecnie jedną z najtrudniejszych.

Podziały są także, jeśli chodzi o czas wysłania pracowników za granicę.

- Chcielibyśmy, aby delegowanie zostało ograniczone do 12 miesięcy" - mówiła minister pracy Francji Muriel Penicaud.

Polska początkowo nie chciała się godzić na żadne restrykcje, ale teraz dopuszcza 2-letnie ograniczenia. Spory wywołują również zapisy dotyczące wejścia w życie zmian w dyrektywie. Polska chce jak najdłuższego okresu przejściowego, by firmy mogły się dostosować do nowej sytuacji.