Związkowcy zapowiedzieli w mediach społecznościowych, że traktują je jako spotkanie ostatniej szansy przed zapowiadanym na wrzesień strajkiem. Na rozmowy zaproszono premiera Mateusza Morawieckiego.

Tymczasem rzecznik LOT-u Adrian Kubicki zapowiedział, że nikt ze spółki nie weźmie udziału w rozmowach. Podkreślił jednocześnie, że dialog ze związkowcami jest cały czas prowadzony.

- LOT nie tylko chce prowadzić dialog ze związkami zawodowymi, ale też bardzo intensywnie go prowadzi, dlatego że pomimo różnych akcji medialnych, które związki zawodowe prowadzą; pomimo spotkań, które mają nas raczej sprowokować do jakiś aktów quasi-politycznych i dać związkowym liderom ekspozycję polityczną, my prowadzimy dialog w zaciszach naszych gabinetów i zaciszach sal konferencyjnych - zapewnił Kubicki.

Związkowcy z LOT-u żądają przywrócenia regulaminu wynagrodzeń z 2010 roku, który z powodu oszczędności został zawieszony w 2013 roku. Chcą też odwołania prezesa firmy Rafała Milczarskiego, który ich zdaniem źle rządzi firmą. Rzecznik spółki ostrzegł związkowców przed podejmowaniem akcji strajkowej. Podkreślił, że jeden dzień przestoju PLL LOT kosztowałby 20 milionów złotych. Zwrócił uwagę, że związki zawodowe nie byłyby w stanie zrekompensować tych strat, gdyby okazało się, że protest jest nielegalny.

Związki zawodowe na razie nie podały daty rozpoczęcia protestu.