Od kilku lat daje się zauważyć, że Polacy chcą poznać polską kulturą ludową. To nie jest boom, ale stopniowe narastanie zainteresowania. Muzyka towarzyszyła najważniejszym momentom życia mieszkańców wsi, wtórowała obrzędom: weselom, narodzinom, pogrzebom, żniwom, zmianom pór roku. Ludziom może brak takich rytuałów, stąd ten wielki powrót do źródeł. W Polsce Ludowej z folkloru zrobiono cepelię, a prawdziwa muzyka źródeł została zepchnięta do podziemia - uważa Janusz Prusinowski z zespołu "Tęgie Chłopy". Gdy skrzypek Jan Gaca próbował w latach 90. muzykować w domu, zasłaniał okna, żeby sąsiedzi nie widzieli, bo to uchodziło za obciach. Wieś była wpatrzona w kulturę miejską. Dopiero niedawno ludzie zaczęli znów wracać do normalności. Nic dziwnego, bo polskie tańce są intensywne i żywiołowe. Tańczący obracają się i wirują do utraty tchu. Nie inaczej jest z pieśniami tradycyjnymi, które chcą dziś śpiewać nie tylko mieszkańcy wsi. W reportażu zatytułowanym "Miastowi śpiewają na ludowo" Małgorzata Furga opowiada o mieszkańcach Szczecina, którzy pod okiem Ewy Grochowskiej uczą się pieśni tradycyjnych.