Kiedyś Hołdys i Młynarska, teraz Miłoszewski - przez wielu utożsamiani z rodzimą elitą. A w tle - „Janusz” i „Grażyna”, czyli pisowski „motłoch”. Skąd w tych zamożnych, brylujących na salonach artystach i celebrytach, tyle pogardy dla zwykłego Polaka?