WuDoo
Radio SzczecinRadio Szczecin » WuDoo » Czytelnia » Relacje
Jakkolwiek dziwnie by to nie zabrzmiało, ale organizatorzy z Music Planet wpadli na pomysł, aby zrobić imprezę, na której spotkają się grafficiarze, tancerze, DJe, raperzy oraz kabareciarze, twórcy drum and basse i rap-core’owcy. Impreza, na której spotkały się tak, pozornie, inne elementy szeroko pojętej kultury, zaciekawiło nas tak bardzo, że postanowiliśmy odnaleźć Nowe Warpno.

W sobotnie przedpołudnie, 17 lipca, wsiedliśmy do autobusu i jechaliśmy, jechaliśmy i jechaliśmy. Aż dziw, że miasteczko niedaleko Szczecina jest tak daleko. Po prawie dwóch godzinach jazdy wysiedliśmy w Nowym Warpnie i udaliśmy się do Parku przy ulicy Kościuszki. Gdy dotarliśmy na miejsce, ogarnęło nas mocne „wow!”. Ciekawa muzyka, wymalowane ściany, i uśmiechnięte twarze zajaranych uczestników. Wokół panowały pozytywne wibracje ludzi, którzy przyszli dobrze się pobawić. Co prawda tych ludzi były grupki, a nie tłumy, ale to nie miało większego znaczenia. Odpowiedni klimat można było niemal dotknąć.

Gdy chodziliśmy oglądać i fotografować ściany, w tle dobiegały dźwięki szczecińskiego muzyka o pseudonimie holdStill. Trzeba przyznać, że połączenie rapu z elektro dało dobry efekt, bo pomimo ciągłych spacerów, muzyka holdStilla wbijała nam się w uszy. Po koncercie na scenę weszli: Dj Musk, Dj Ace, Kosta, Dj Prime, Dj CapOne, Dj SempOne i Dj Najtlajf w celu … DJskiej bitwy. W porównaniu do Freestyle battle, bitwy DJ/Scratch są rzadkością. Szkoda, bo jest to bardzo ciekawa akcja. Walka przy pomocy dłoni, bez jakiegokolwiek dotykania przeciwnika. Tylko DJ, adapter i winyle. Po bitwie DJów, przyszedł czas na bitwę tancerzy. Taneczną część imprezy rozpoczęły new style’owcy z grupy Save The Beat. Pokaz dziewczyn był ciekawy, ale nieszokujący. Można go było uznać za przedsmak bitwy boyów, w której wzięli udział: Haribo Crew, Tabasco Break Rebels i Save The Beat. Boye ze Słupska, Zielonej Góry i Szczecina przykuli naszą uwagę, że od czasu do czasu słuchać było głośne „wow! Dobre!”. A kto wygrał? To nie było, aż tak ważne. Grunt, że battleka była interesująca. Gdy ze sceny zeszli tancerze, przyszedł czas na kabaret. Tak, kabaret był, ale mogę napisać tylko tyle, że był. Po krótkim czasie postanowiliśmy przejść się po parku i obejrzeć zakończone prace.

Pod scenę ściągnęły nas w końcu dźwięki elektronicznej gitary. To był znak, że na scenę weszła szczecińska grupa The Digitalis. Osobiście nigdy nie byłem wielkim fanem mocnego grania, ale muszę przyznać, że chłopak i dziewczyna grali całkiem dobrze. Co prawda nie zrobiliśmy poga, ale też nie zamulaliśmy pod sceną. Po koncercie The Digitalis, pozostaliśmy w klimacie mocniejszego brzmienia, jednak tym razem nie można było jedynie stać pod sceną i patrzeć na grających. Trzeba przyznać, że rap-corowe uderzenie grupy CarPets ma moc i to dużą. Niebanalny rap, głośna gitara, rytmiczna perkusja i co najważniejsze, cała masa scenicznej energii. Widząc takie zespoły, zawsze żałuję, że w Polsce gitara kojarzona jest na ogół z podstarzałymi rockmanami grającymi na festynach i pop-festiwalach. CarPets sprawili, że byliśmy w wielkim pozytywnym szoku. Tak więc Łona i Rymek, którzy grali na końcu, mieli przed sobą rozpaloną publiczność czekającą na dobre zakończenie udanego dnia.

Koncert Łony i Rymka, był ostatnią atrakcją wieczoru. Po zakończeniu imprezy, trzeba było znaleźć jakąś drogę powrotną. I znów przekonaliśmy się, że z Nowego Warpna do Szczecina jest kawał drogi. Jednak nikt z nas nie żałował przyjazdu. Impreza była dobra, a obok ciekawych występów, jej największym atutem był pozytywny nastrój, który był nieodłącznym elementem imprezy „Tak brzmi Nowe Warpno” organizowanej przez Music Planet. Cóż, mam nadzieję, że „do zobaczenia za rok”.