Miasta pełne są zwierząt. Nie tylko domowych, mających kochających właścicieli, ale także – a może przede wszystkim, tych porzuconych na łaskę losu. Koty wolno żyjące, bezpańskie psy, a teraz coraz częściej żółwie, legwany, papużki, owady. Tymi chorymi, porzuconymi, rannymi w wypadkach, zajmują się organizacje prozwierzęce, wśród nich szczeciński TOZ, czyli Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami. Zbiera je z ulic, działek, podwórek kamienic, opiekuje do wyleczenia, szuka domów tymczasowych, a potem stałych.
To praca nie mająca końca, wymagająca wrażliwości, ale też samozaparcia, by znieść cierpienie zwierząt, a często też niechęć otoczenia, czy wręcz wrogość domniemanych właścicieli.
Do tej pracy potrzebny jest też sprawny samochód. Ten, którym obecnie dysponuje szczeciński TOZ – po prostu się rozpada. Kupno nowego to duży koszt, dlatego na platformie finansowania społecznościowego zbierane są pieniądze (już prawie 30 % koniecznej kwoty), organizowane są też dodatkowe zbiórki, jak na przykład Bieg po Cztery Koła, z którego cały dochód także przeznaczony jest na nowe auto.
To praca nie mająca końca, wymagająca wrażliwości, ale też samozaparcia, by znieść cierpienie zwierząt, a często też niechęć otoczenia, czy wręcz wrogość domniemanych właścicieli.
Do tej pracy potrzebny jest też sprawny samochód. Ten, którym obecnie dysponuje szczeciński TOZ – po prostu się rozpada. Kupno nowego to duży koszt, dlatego na platformie finansowania społecznościowego zbierane są pieniądze (już prawie 30 % koniecznej kwoty), organizowane są też dodatkowe zbiórki, jak na przykład Bieg po Cztery Koła, z którego cały dochód także przeznaczony jest na nowe auto.