W 38 minucie drugiej połowy drużyna trenera Adriana Struzika prowadziła 20:11 i wydawało się, że losy pojedynku są już rozstrzygnięte. Lublinianki rzuciły się do odrabiania strat i w 54 minucie przewaga Pogoni Baltica stopniała do jednej bramki. Ostatnie słowo należało jednak do szczecinianek, które w emocjonującej końcówce zachowały więcej sił i zasłużenie wygrały z mistrzem Polski.

Bramkarka Pogoni Baltica Adrianna Płaczek nie ukrywa, że w drugiej połowie przytrafił się przestój, ale szczecinianki podniosły się z chwilowego kryzysu i zdobyły cenne dwa punkty. - Dobrze rozpoczęłyśmy drugą połowę, wkradł się chwilowy luz, ale udało się wyjść z tego zwycięsko. Była dramaturgia, ale z happy endem dla Szczecina. Nie mogłyśmy doprowadzić do tego, żeby doszły nas na remis. Zachowałyśmy jednak zimną głową - komentuje Płaczek.

Najskuteczniejszą szczypiornistką szczecińskiej drużyny była Joanna Gadzina, która zdobyła 9 bramek. Po tym zwycięstwie piłkarki ręczne Pogoni Baltica objęły prowadzenie w tabeli Superligi.