Chodzi o trzy sprawy, w których nasz sejmik ma przyjąć stanowiska-apele do Warszawy. Zdaniem SLD, w każdej z nich nie chodzi o realne rozwiązanie problemu, tylko grę dzięki której będzie można wytykać gabinetowi PiS zaniedbania, gdy tak naprawdę winni są poprzednicy właśnie z PO i PSL.

Radny sejmiku Dariusz Wieczorek wytyka zarządowi województwa i sejmikowej większości z PO-PSL, że gdy przez poprzednie lata nie było pieniędzy na rozbudowę Teatru Polskiego w Szczecinie, to nagle teraz sejmik ma apelować do rządu w tej sprawie.

- Sojuszowi Lewicy Demokratycznej zależy na tym, żeby teatr był budowany, natomiast my nie chcemy uczestniczyć w tej politycznej wojence, bo wiemy co będzie się działo dalej. Sejmik swoją większością podejmie stanowisko, a pan marszałek za miesiąc będzie mówił, że rząd nie dał pieniędzy i rząd jest zły - tłumaczy Wieczorek.

Inny apel-stanowisko przygotowane do głosowania na wtorkową sesję sejmiku to projekt radnych PSL dotyczący obrotu polską ziemią. - Nie wdając się w szczegóły, krytykuje się w niej stare rozwiązania - mówi radny SLD Jerzy Kotlęga.

- W dalszym ciągu z uporem maniaka dotyczy głównie tych przepisów, które dotyczą poprzedniej koalicji rządowej. Natomiast od 8 stycznia na stronach internetowych jest zamieszczony projekt nowej ustawy - podkreśla Kotlęga.

SLD przyznaje, że prawdopodobnie będzie głosować "za", bo przecież nikt nie będzie protestować na przykład przeciwko przebudowie teatru, ale politycy Sojuszu mają wrażenie, że to doraźna wojna polityczna PO kontra PiS.