Uczestnicy wyruszyli sprzed budynku Reichstagu, przeszli około 5 kilometrów, wracając do miejsca startu i kończąc modlitwą. Lewicowe organizacje co jakiś czas starły się zablokować pochód.

Chwile przed rozpoczęciem pochodu na jego czele kilkanaście osób wyciągnęło parasolki, pokazywało środkowe palce i wykrzykiwało "Moje ciało - nie twoja sprawa". Tuż po godzinie 14 pochód ruszył - tradycyjnie w ciszy, a jego uczestnicy mieli ze sobą białe krzyże i transparenty osób niepełnosprawnych.

- Przyjechałem tutaj z Hamburga ponieważ niemiecki rząd nie jest za życiem. Życie ludzkie jest bezcenną wartością, trzeba je chronić - mówił uczestnik marszu.

Marsz musiał zatrzymać się kilka razy, bowiem jego przeciwnicy chcieli go przerwać i policja eskortująca pochód musiała interweniować. Kontrmanifestanci pokazywali środkowe palce, prezerwatywy, wznosili wyzwiska, a także mieli transparenty np. macicy z wulgarnym napisem oraz masturbującą się Matką Bożą.

W odpowiedzi uczestnicy marszu pokazywali znak pokoju. Wśród nich byli też Polacy mieszkający w Berlinie oraz mieszkańcy województwa zachodniopomorskiego.

- Przyjechaliśmy zamanifestować przeciwko aborcji i ogólnej degeneracji ludności w Europie, co widać tutaj po kontrmanifestujących - mówił uczestnik marszu.

Do bezpośrednich starć jednak nie doszło. Był to 13. Marsz dla Życia w Berlinie.