Szpitalny Oddział Ratunkowy w Zdrojach uruchomiono w maju. Powstał w nowo wybudowanym gmachu. Inwestycję tę planowano jednak wiele lat temu. Jak przyznaje dyrektor szpitala Łukasz Tyszler, były to zupełnie inne realia.

- SOR faktycznie nie jest zbyt przeładowany, ale z tego powodu też się cieszymy, dlatego że jesteśmy w stanie gwarantować wysoki poziom i jakość usług. Przy okazji też nasi pracownicy nie są zbyt przepracowani, co powoduje, że mają więcej czasu na każdego z pacjentów - mówi Tyszler.

Szpitalny Oddział Ratunkowy jest potrzebny przede wszystkim pacjentom z prawobrzeża miasta, którym dojazd na lewobrzeże zajmował znacznie więcej czasu. Łukasz Tyszler nie chce jednoznacznie oceniać czy kolejny SOR w Szczecinie jest potrzebny. - Z punktu widzenia racjonalności tego przedsięwzięcia, należałoby pewnie usiąść i podyskutować. Nic tu nie da się zrobić z dnia na dzień. W związku z tym zakładam, że SOR będzie rozwijał się z każdym dniem i prawdopodobnie tych pacjentów będzie przybywać - ocenia dyrektor.

Nowoczesny budynek, w którym znajduje się Szpitalny Oddział Ratunkowy, otwarto w Zdrojach pod koniec ubiegłego roku. Ma sześć pięter i ponad osiem tysięcy metrów kwadratowych powierzchni, a na dachu znajduje się lądowisko dla helikopterów. Budowa gmachu trwała trzy lata i pochłonęła 180 milionów złotych. Sam SOR kosztował ponad 10 milionów. W budynku działa też izba przyjęć.

W Szczecinie są jeszcze trzy oddziały ratunkowe: przy Arkońskiej, w Szpitalu Klinicznym nr 1 przy Unii Lubelskiej oraz w Zdunowie. Dwa ostanie, podobnie jak SOR w Zdrojach, dysponują lądowiskami dla helikopterów.